– O co wam chodzi? – pytali zszokowani woodstockowicze, przechodząc obok kartonu z napisem „Myjemy nogi”. Odpowiedź ewangelizatorów była jedna: – Naśladujemy Jezusa.
Ewangelizatorzy po zakończonych rekolekcjach, prowadzonych przez woodstockowego biskupa Edwarda Dajczaka, mieli ogromne pragnienie opowiadania o Bogu i Jego bezgranicznej miłości. Jednak jak zawsze pojawił się problem, w jaki sposób rozpocząć owocną rozmowę. W bezpośredniej relacji z Przystanku Jezus czytamy, że grupa młodych ludzi zdecydowała się na prosty, ale jednocześnie niezwykle skuteczny sposób: postanowili myć stopy. Na woodstockowym polu, gdzie trzeba się nachodzić po piasku i często w tumanach kurzu, propozycja trudna do odrzucenia.
Ewangeliczny gest Jezusa wywołał nie tylko zdziwienie, ale i opór wśród uczniów. Podobne reakcje dało się słyszeć w Kostrzynie nad Odrą. – O co wam chodzi? – pytali ludzie. Na odpowiedź: „Naśladujemy Jezusa” niektórzy wykrzykiwali pełni euforii: – Tak? Ja też kocham Jezusa!
500 ewangelizatorów z Polski, Słowacji, Anglii, Czech, Niemiec, Ukrainy, Francji, USA, Filipin i Pakistanu podjęło ogromne wyzwanie świadczenia o swojej wierze w Jezusa Chrystusa. W ogromnym namiocie, wyraźnie widocznym na festiwalowym terenie, odbywały się koncerty, projekcje filmowe oraz rozmowy z zaproszonymi gośćmi. Jednak bijącym sercem imprezy był biały namiot z Jezusem obecnym w Przenajświętszym Sakramencie, gdzie nieustannie trwała modlitwa adoracji.
Jak podkreślał bp Edward Dajczak w kazaniu na zakończenie rekolekcji poprzedzających ewangelizację, Jezus w przypowieści o dobrym Samarytaninie zmienia kierunek i nie pyta: „Kto jest moim bliźnim?”, ale „Dla kogo ja jestem bliźnim?”. – Pan przekroczył wszystkie granice, żeby dojść do człowieka, żeby go dotknąć. Szczególny, pełen miłości, uzdrawiający dotyk jest niezwykle istotny i ważny. Bóg bez wątpienia został przy pobitym człowieku i tam Go można było spotkać. Trzeba było zatrzymać się i zostać. I trzeba było, i będzie, przez cały czas, wszystkie wieki, w których istniejemy, nabrać Jezusowej metody i ciągle się jej uczyć. Zbliżyć się do tych, którzy są daleko, zmniejszyć dystans. To jedyny sposób: wyjść jako pierwszy i czekać – mówił biskup Edward, od 20 lat związany z Przystankiem Jezus.
Ewangelia o Samarytaninie, jak zauważył rekolekcjonista, koncentruje się na 10 czasownikach pełniących rolę „dziesięciu przykazań miłości”: zobaczył, wzruszył się głęboko, zatrzymał się, podszedł, opatrzył, wsadził na swoje bydlę, zawiózł, pielęgnował, zapłacił i powiedział: „Oddam Tobie, jak będę wracał”.
Miłość i towarzyszenie
Na czele kolorowego korowodu Przystanku Jezus, przechodzącego 1 sierpnia przez woodstockowe pole, powiewała ogromna flaga przedstawiająca przebitą dłoń Chrystusa i słowo „Love” – „Miłość”. Ewangelizacja jest głoszeniem Boga, Jego miłości. Nie jest to teoretyzowanie i dyskusja, co potwierdza świadectwo jednego z ewangelizatorów. Kilka lat temu miało miejsce ciekawe spotkanie. Na pole Przystanku Jezus przyszedł uczestnik festiwalu, chciał porozmawiać. Szybko przysiedli się do niego ewangelizatorzy i zawiązała się bardzo emocjonalna dyskusja. – Przyglądałem się temu z daleka, ponieważ mężczyzna wyglądał dość spektakularnie. Na piersi i rękach miał wiele tatuaży z symboliką satanistyczną, jego oczy nie były tego samego koloru, co w pierwszej chwili przyprawiało o gęsią skórkę. Z daleka było widać, że ewangelizatorzy próbują coś wytłumaczyć, a z jego twarzy dało się odczytać, jak narasta w nim frustracja. Do grupy dołączyły kolejne osoby „ze wsparciem” – opisuje Paweł Sowa.
Z czasem historia robi się coraz ciekawsza. – W pewnym momencie zrozumiałem, że wsparcia potrzebuje on. Postanowiłem ruszyć z odsieczą i stanąć po jego stronie… Zanim przyłączyłem się do dyskusji, słyszałem, jak przebijały się słowa: musisz się zmienić, nie możesz tak żyć… itd. Ewangelizatorzy sprawnie posługiwali się Pismem Świętym, aby przedstawić uzasadnienie biblijne swoich argumentów. On jednak twierdził, że nie wierzy w Biblię, nie ma ochoty się zmieniać ani ścierać tatuaży i ma żal, że nie chcą odpowiedzieć na jego pytania. W momencie gdy się przysiadłem, spojrzał na mnie, a ja poczułem się skasowany. Krótko przedstawiliśmy się sobie, a dyskusja trwała nadal. Podjąłem próbę zakończenia tego i ku zdziwieniu pozostałych powiedziałem, że nie musi się zmieniać – opowiadał Paweł.
Rozmowa przeszła na tematy związane z pracą, zainteresowaniami i w pewnym momencie pojawiło się przełomowe pytanie Pawła, które całkowicie zmieniło kierunek rozmowy: – A ty masz dziewczynę? – Żonę, proszę ciebie – odpowiedział. – Fajna? – O kobiecie nie można mówić fajna, bo widziałem ładniejsze, ale nie o to chodzi… – A o co? – O to, by być jeden dla drugiego, ale wiesz, jak jest… nie zawsze łatwo się dogadać. Kobiety mają swój świat. – Bardzo ją kochasz? – Tak, życie bym za nią oddał.
– Bóg też nas bardzo kocha, wiesz? – rozmowa robiła się coraz ciekawsza. Spoglądam na jego tatuaże, których przesłanie wyrażało sprzeciw wobec Boga. – Tylko wiesz, ja jestem takim egoistą, więc mnie Bóg chyba już dawno przekreślił. – Wierzę, że nie. Potrafimy kochać innych, nawet jeśli nie są idealni, tym bardziej On kocha nas pomimo tego, że czynimy zło. – Skąd wiesz, że tak jest, a nie na odwrót? Jak Bóg może kochać bandziorów i gwałcicieli, którzy wyrządzają krzywdę innym? – Ponieważ sam o tym mówi… i wiele innych rzeczy, które dotyczą mnie i ciebie. – Co na przykład? Skąd to wiesz? – zapytał zdziwiony.
Młodzi z Przystanku Jezus dają świadectwo, że świat można zmieniać, a proste ewangeliczne gesty otwierają serce i trudno nie zawołać: „Ja też kocham Jezusa!”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.