Katecheci Piotr Ozygała i ks. Jacek Sokołowski MS o „zniechęcaniu” do bierzmowania, samotności młodych i bierzmozlotach.
Krzysztof Kozłowski: Czy sakrament bierzmowania jest naprawdę pożegnaniem młodych z Kościołem?
Piotr Ozygała: Przecież młodzi są Kościołem. Katecheza jest spotkaniem wspólnoty skupionej wokół Chrystusa. Gdzie dwóch albo trzech zbiera się w Jego imię, tam jest i On. Jeśli przygotowanie do bierzmowania poprowadzone jest przy współpracy z Duchem Świętym, to myślę, że młodzi nie odejdą, bo rozsmakują się w darach, jakie On na nas wylewa. Oni doświadczą działania Ducha Świętego. Chociaż mówi się, że sakrament bierzmowania jest uroczystym pożegnaniem z Kościołem, to my w naszej szkole tego nie widzimy.
Ks. Jacek Sokołowski MS: Myślę, że takie twierdzenie jest oskarżeniem nas, księży, którzy przygotowujemy młodzież do tego sakramentu, a nie młodzieży, która odchodzi. Od wielu lat uczestniczę w przygotowaniach do bierzmowania i widzę, jak wiele zależy od metody dotarcia do serc. Przygotowanie do tego sakramentu widzę jako proces ewangelizacji. Często nasz wzrost duchowy zatrzymał się na poziomie pierwszej Komunii św. To skutkuje tym, że dzieci wchodzące w okres młodzieńczy mają fałszywy obraz Kościoła. Nie znają jego całej rzeczywistości, nie potrafią się nim zachwycić. A przecież Kościół jest tak bogatą rzeczywistością; jest przecież Oblubienicą Chrystusa, a Oblubienica musi być piękna. Że jest to wspólnota ludzi wzajemnie się wspierających, że w centrum jest sam Jezus. I zmienia się spojrzenie młodych na ten sakrament. Powiedziałbym, że bierzmowanie staje się dla nich kolejnym etapem dojrzewania do wiary.
Mówimy o metodach dostosowanych do dzisiejszych czasów. Jakie one są?
P.O.: Powiem wprost, co może nieco szokować. Nasza szkoła nie jest rejonowa, więc uczęszczają do niej osoby zamieszkujące różne parafie. I mówię do nich, że mnie ich bierzmowanie niewiele interesuje. Mówię im, że będę ich zniechęcać do bierzmowania. I oni zaczynają myśleć: „Jak to? Zniechęcać od bierzmowania?!”. Tłumaczę im, z czym to się wiąże, że to ogromna odpowiedzialność. Potem zapraszam ich na rekolekcje zwane „bierzmozlot”, które pomogą im uświadomić sobie, czy są gotowi na przyjęcie Ducha Świętego. Pierwsze, ewangelizacyjne są jesienią, drugie, przygotowujące do sakramentu – wiosną.
Na pierwszych rekolekcjach jest więcej osób czy na drugich?
P.O.: (śmiech) Dom w Nowym Kawkowie, gdzie prowadzimy rekolekcje, w obu terminach pęka w szwach. Wiosną było ponad 70 osób. Po co my ich tam zabieramy? Młodzi nie znają oblicza Kościoła żywego. Oni znają Kościół ze swoich parafii, czyli niedzielną Mszę św., na którą często chodzą tylko dlatego, że muszą. Organista smutno śpiewa, ksiądz mówi kazanie nie do nich skierowane. My ich zabieramy na rekolekcje, by im ukazać Kościół żywy, w którym się odnajdują, w którym mogą się modlić tak, jak im mówią serce, emocje, natchnienia; przez śpiew, taniec, słuchanie muzyki, uczestnictwo we Mszach św., podczas których zaczynają czuć pragnienie budowania relacji z Chrystusem, pragnienie poznawania Eucharystii, jej części, chcą ją lepiej zrozumieć, poznać, dzięki czemu głębiej przeżywać. Pokazujemy im takie spotkanie z Jezusem, jakie jest dla nich najlepsze i na jakie są się w stanie otworzyć. Pokazujemy im Kościół żywy i pomagamy budować relację z Chrystusem. Bez osobistej relacji, bez spotkania Jezusa, bez nawiązania więzi, uświadomienia sobie, że jestem dla Niego ważny, że jest w moim życiu, że chce mnie przez młodość przeprowadzić i stworzyć człowieka dojrzałego, który będzie szczęśliwy i będzie mógł innych uczynić szczęśliwym – bez tego nie ma mowy o bierzmowaniu sensownie przyjętym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).