Ze wspólnoty, której się pomaga, 10 lat temu staliśmy się wspólnotą, która pomaga.
Jeszcze latem ubiegłego roku ks. Marcin Dąbrowski był wikariuszem w starachowickiej parafii pw. MB Nieustającej Pomocy. Obronił doktorat, w którym wiele było o innych wspólnotach chrześcijańskich i religiach. Nie przypuszczał, że tak szybko teoria tej pracy zacznie przydawać mu się niemal każdego dnia w praktyce. Został bowiem mianowany pracownikiem polskiej sekcji Stowarzyszenia „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” (Kirche in Not). Z bliska dotknął spraw uchodźców i tych, którzy cierpią prześladowanie za wierność Chrystusowi.
Co właściwie znaczy „Not”?
Dwa lata po zakończeniu II wojny światowej w Belgii o. Werenfried van Straaten, holenderski norbertanin, w imię jedności chrześcijan i zabliźniania ran rozpoczął dzieło duszpasterskiej i materialnej pomocy katolikom w pokonanych Niemczech. Z czasem, gdy Niemcy podniosły się gospodarczo, katolicy tego kraju podjęli dzieło pomocy innym. Powstała organizacja „Kirche in Not”, która od lat ma swoją centralę w Niemczech i wspiera dziś 130 krajów na kilku kontynentach. Od 1957 r. zaczęła pomagać Kościołowi w Polsce. Niemiecki rzeczownik „Not” ma w sobie szerszą treść niż tylko „potrzeba”. Pojawia się np. na samochodach pogotowia, gdzie posiada sens „ratunek”.
Można odnieść wrażenie, że nazwa organizacji – czego nie da się oddać żadnym jednym polskim słowem – obejmuje i tych, którzy pomocy potrzebują, i tych, którzy ją niosą. – Jeśli spojrzymy na nazwy naszej organizacji w innych krajach niż Niemcy, tłumaczenie idzie najczęściej w stronę potrzeby, a nawet cierpienia. Na przykład włoska brzmi: „Chiesa che soffre”, tzn. Kościół, który cierpi – mówi ks. Dąbrowski, a wracając do początku idei, której stowarzyszenie chce być wierne, dodaje: – Chodzi tutaj o to, że to Kościół pomaga Kościołowi. Nie czekamy na pomoc ze strony państwa, innych religii czy ateistów.
Kapłan przybliża też najczęstszą procedurę, która kończy się wsparciem. – Dostrzegamy potrzebę i śpieszymy z ratunkiem. I jest to pomoc, która jest dobrze skoordynowana, a wszystko zaczyna się od dobrego rozpoznania. Np. w jakimś miejscu na świecie uboga czy cierpiąca wspólnota katolików potrzebuje szkoły, kaplicy czy szpitala. Powstaje projekt, który zatwierdza miejscowy biskup. Wówczas całość trafia do centrali naszego stowarzyszenia w Niemczech. Stamtąd, jeśli jest taka potrzeba, zostaje przekazana do którejś z sekcji krajowych, a te decydują, w jaki sposób mogą konkretnie pomóc. W miarę możliwości istnieje także konieczność wniesienia jakiegoś wkładu własnego, choćby w postaci pracy.
Stowarzyszenie funduje też stypendia na kształcenie księży, sióstr zakonnych i świeckich misjonarzy. Wydaje książki religijne w wielu językach, wspiera katolickie stacje radiowe i telewizyjne. Ważnym elementem działalności jest także pomoc uchodźcom, poszkodowanym na skutek kataklizmów i wojen.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.