Ze wspólnoty, której się pomaga, 10 lat temu staliśmy się wspólnotą, która pomaga.
Polska sekcja
Kościół katolicki w naszym kraju ze wsparcia „Kirche in Not” korzystał przez prawie pół wieku. W okresie komunizmu pomoc otrzymywały seminaria duchowne, klasztory, a także duchowni, którzy mieli odbywać specjalistyczne studia na Zachodzie. Pieniądze przekazywano na wydawnictwa katolickie i – w mniejszym zakresie – na budowę i remonty kościołów. W 2006 r. przyszedł moment, gdy Kościół w Polsce stał się wspólnotą, która mogła dołączyć do wielkiej rodziny dobroczyńców.
– Od 10 lat, pomagając, możemy spłacać wieloletni dług wdzięczności. W chwili, gdy powstała polska sekcja „Kirche in Not”, byliśmy 16. organizacją krajową – wyjaśnia ks. Dąbrowski. W 2011 r. organizacja stała się stowarzyszeniem na prawie papieskim, a polska sekcja nosi nazwę: Stowarzyszenie „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”. – Przez pierwsze niemal 10 lat mieliśmy jedną siedzibę, w Warszawie. Dzisiaj, od niespełna roku, obok biura przy ul. Wiertniczej na warszawskim Wilanowie, działają dwa kolejne biura – w Krakowie i Poznaniu – mówi ks. Marcin.
Przez dziesięciolecia „Kirche in Not” wypracowało stałe sposoby zdobywania pieniędzy. – W wielu krajach są to wyjazdy do parafii połączone z głoszeniem kazań i konferencji o działalności stowarzyszenia. Tak robimy także w Polsce. Wówczas nie tylko przeprowadzamy zbiórki, ale też zyskujemy stałych czy okolicznościowych dobroczyńców. Tych stałych mamy w Polsce ok. 30 tys. Obok tego wiele sekcji krajowych ma swoje indywidualne praktyki docierania do wiernych. U nas w Polsce od 7 lat są to 2. soboty listopada przeżywane jako Dzień Solidarności z Kościołem... w jakimś konkretnym miejscu na ziemi – opowiada ks. Dąbrowski. W ostatnim roku, ale też i w poprzednim zbierane pieniądze zostały przeznaczone na pomoc cierpiącym chrześcijanom w ogarniętej wojną Syrii.
By Kościół nie umarł u źródła
Przez długie dziesiątki miesięcy przemilczane raporty tylko w niewielkim stopniu docierały do opinii publicznej z jednoznacznym przekazem: chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą wyznaniową na świecie. Każdego dnia mordowani są wyznawcy Chrystusa, niszczone są świątynie i wszelkie ślady chrześcijańskiej obecności od wielu setek lat. Na przykład tylko w Nigerii w Afryce od 2000 r. zginęło 11 tys. chrześcijan. Teraz, gdy tak wiele mówi się o nowej fali migracji na nasz kontynent, znacznie rzadziej wspomina się o aktach nieludzkiej agresji na chrześcijan. W tej chwili na terenie ogarniętej wojną Syrii od sierpnia 2015 r. przetrzymywanych jest w charakterze zakładników niemal 200 chrześcijan, a ich los jest po prostu nieznany.
– W fali migrantów tak naprawdę chrześcijan jest niewielu. Do Europy docierają przede wszystkim ci, którzy mają pieniądze. Z reguły biedni chrześcijanie zostają na miejscu, a opuszczając ogarnięte walkami rodzinne miejscowości, znajdują schronienie w obozach na Bliskim Wschodzie. I to im staramy się pomóc – mówi ks. Dąbrowski i wyjaśnia, że ta pomoc ma jeszcze jeden bardzo ważny motyw: – Chodzi o to, by Kościół przetrwał i pozostał tam, gdzie jest obecny od 2 tysięcy lat. Damaszek w Syrii to przecież miasto, gdzie istniała jedna z najstarszych wspólnot uczniów Chrystusa, miejsce, gdzie nawrócił się Szaweł – św. Paweł. Antiochia nad Orontesem, kiedyś w Syrii, dziś na granicy tureckiej, to miasto, gdzie po raz pierwszy uczniów Chrystusa nazwano chrześcijanami. Jeśli oni stamtąd odejdą, zniknie ważne, stare źródło Kościoła. Staramy się więc docierać z pomocą na miejscu. Kontaktujemy się z biskupami, którzy trwają tam wśród swoich wiernych. Oni są także w kontakcie z tymi, którzy przebywają w obozach uchodźców na Bliskim Wschodzie. To są tereny bliskie ich kulturze i mentalności. Znają język i zwyczaje. Pomagamy im, by tam organizowali swoje życie, by tam szukali pracy, mieli szkoły i szpitale.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.