Jesteście kluczem otwierającym niebo

Często nie zauważamy ich wyjątkowej służby dla chorych, bezdomnych, ubogich czy załamanych. Jednak 
bez ich czarnych, szarych czy brązowych habitów świat straciłby kolory. Więc jak spotkasz siostrę zakonną lub zakonnika, to pochwal Boga!


Reklama

Życia nie zmarnowałam


Siostra Maura Leszek ze Zgromadzenia Benedyktynek Misjonarek służy obecnie w Zielonej Górze. Nie od początku chciała byś siostrą zakonną. Poważnie myślała o studiowaniu chemii. Na tyle poważnie, że nawet zdała egzaminy na ten kierunek. Ostatecznie wybrała jednak zakon. – Okazało się, że Pan Bóg ma zupełnie inne plany. I to nie tylko w kwestii mojego powołania, ale także wyboru zgromadzenia. Planowałam iść do sióstr franciszkanek, nawet tam się zgłosiłam, ale Pan Bóg znowu zdecydował inaczej i poszłam do benedyktynek. To był totalnie Jego plan, nie mój. Oczywiście ja na niego się zgodziłam – przyznaje z uśmiechem siostra Maura, która w zakonie jest od 20 lat.

– Życie konsekrowane to jedna z dróg do nieba. Nie łatwiejsza, nie trudniejsza, po prostu inna. Tak samo jak w małżeństwie cel jest ten sam, ale sposób realizacji jest inny. Życie konsekrowane to piękna, ale też trudna droga. Rok Życia Konsekrowanego był dla mnie okazją do przypomnienie sobie, kim jestem i po co jestem. Jezus mi to bardzo w tym roku przypomniał – dodaje.


Siostra zakonna nieraz doświadczyła drwiny z habitu. Ma jednak na to swój sposób. – Pamiętam taki moment: byłam jeszcze na studiach w Warszawie i zostałam opluta. W pierwszym momencie ścisnęłam pięści w gniewie, ale zaraz wzięłam Różaniec i zaczęłam się modlić za tego mężczyznę. Od tamtego momentu, jak ktoś mnie wyzywa, mam świadomość, że nie chodzi o mnie, ale o Jezusa, którego ja temu człowiekowi przypominam. Gdybym zdjęła habit, to pewnie by mnie nie zauważył – mówi s. Maura
.

Benedyktynka zdaje sobie sprawę, że dziś trudniej zdecydować się na wybór takiej drogi życia. – Jeśli znajdziesz drogę i poczujesz, że to twoja droga, to warto nią iść. Na pewno nic nie stracisz – mówi zapytana o to, co by powiedziała osobom myślącym o zakonie. – Mnie dookoła wszyscy mówili, że się nie nadaję i sobie życie marnuję. Ja mam zupełnie inne wewnętrzne przekonanie, wiem, że życia nie zmarnowałam, i wcale nie czuję się nieszczęśliwa. Wręcz przeciwnie… – dodaje z promiennym uśmiechem.


Od baletnicy do zakonnicy


Zupełnie inne pomysły na życie miała też siostra s. Brygida Szychowska ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej, która służy w Zielonej Górze. – Nie planowałam tego. Chciałam zostać baletnicą. Miałam tysiące planów na życie, tylko nie bycie zakonnicą – śmieje się siostra zakonna. – Ale moja koleżanka wyciągnęła mnie na rekolekcje do sióstr zakonnych. W pierwszej chwili myślałam, że ucieknę i wrócę do domu na piechotę. Ale jak weszłam do kaplicy i doświadczyłam tej atmosfery, to poczułam, że to moje miejsce. Potem za każdym razem kiedy tam wracałam, wiedziałam, że powinnam tam być – dodaje.
 W zakonie jest od ośmiu lat.

– W życiu zakonnym odkryłam hierarchię wartości zupełnie inną od tej, którą proponuje świat. To jest dziwne i trudne dla człowieka, gdy wstępuje do zakonu. Ale zaraz okazuje się, że to, co w oczach Boga jest wartościowsze, daje też dużo więcej radości i takiej pewności, że to zbliża do nieba – wyjaśnia s. Brygida.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7