- Te odwiedziny dla nas, duszpasterzy, są sporym wyzwaniem - mówi ks. Mirosław Paracki, proboszcz parafii św. Stanisława Kostki w Gdańsku-Oliwie. - Przyjmują nas bowiem nie tylko ludzie, którzy regularnie uczęszczają do kościoła – dodaje.
Od kilku lat na przełomie roku hitem internetu stają się kabaretowe skecze, które wyśmiewają ten zakorzeniony w polskim Kościele zwyczaj. Temat jest bliski i znany. Po Bożym Narodzeniu we wszystkich parafiach, zarówno w małych zagubionych gdzieś daleko wioskach, jak i w aglomeracjach miejskich, pojawiają się księża, którzy w towarzystwie ministrantów udają się do katolickich domów. Jakub jest uczniem trzeciej klasy technikum. Wspomina, jak rok temu na religii zapytał księdza o taki kabaretowy skecz. – No nieźle tego księdza tam przedstawili – powiedział. A ksiądz zamyślił się chwilę i odrzekł: – Myślę, że ci katolicy, do których przyszedł, zostali przedstawieni jeszcze gorzej. Dzisiaj, przypominając tę rozmowę, Jakub twierdzi, że te słowa zapadły mu głęboko w pamięć. – Przyzwyczailiśmy się do tego, że Kościół to księża. A przecież jesteśmy wspólnotą – mówi. – Rzeczywiście to było szyderstwo z nas wszystkich – mówi na koniec.
Oczekiwania
– Każdy człowiek to inny świat. W kolędzie chodzi o to, by spotkać się z człowiekiem. By tego człowieka uszanować, niezależnie od tego, jakie ma na swoim sumieniu błędy. Potrzeba, aby ksiądz przyszedł do człowieka nie jako ten, który rozlicza czy ocenia, ale jako brat w Chrystusie. Ktoś, kto z miłością i taktem wskaże drogę – mówi ks. Andrzej, wikariusz z kilkunastoletnim stażem. – Ludzie, do których się udajemy z kolędą, są różni. Mają różne problemy. Jedni żyją w związkach niesakramentalnych, inni zmagają się z uzależnieniami, jeszcze inni cierpią niedostatek. To wszystko trzeba umieć dostrzec i starać się temu zaradzić. Są też tacy, którzy chorują na tzw. katolicką porządność. Z tymi rozmowy wydają się najtrudniejsze. Nie obrażając nikogo, to trochę jak z faryzeuszami. To byli bardzo porządni ludzie. Płacili daniny, zachowywali posty. Problem był tylko w tym, że pokładali nadzieję w swojej sprawiedliwości. Nie dostrzegali swoich grzechów. Doskonale natomiast potrafili rozpoznać i nazwać grzechy innych. I to blokowało im dostęp do bożej łaski – kontynuuje. – Duszpasterz musi być w tym spotkaniu wrażliwy i gotowy do pomocy. Musi jednak pamiętać, że sam Jezus dawał ludziom możliwość wyboru. Nikogo nie zbawimy na siłę – dodaje.
Tak, jak różni są ludzie, tak też różne są ich oczekiwania względem wizyty duszpasterskiej. Ważne jednak, aby te oczekiwania były. Kiedy bowiem w relacji brak już emocji i wzajemnych oczekiwań, staje się ona martwa, wręcz niemożliwa do odbudowania. – Czas kolędy to moment na indywidualne spotkanie z księdzem. Na rozmowę, bez obecności innych ludzi – mówi Monika, studentka piątego roku jednej z trójmiejskich uczelni. – To spotkanie daje taką przestrzeń, jakiej nie można znaleźć w kościele. W zakrystii są zwykle inni ludzie, księża mają przeróżne zajęcia. A myślę, że swojego duszpasterza warto poznać. Nie tylko od strony wygłaszanych kazań – tłumaczy. – Kolęda to też chwila na rozmowę o przeróżnych zagadnieniach, na których wyjaśnianie nie ma czasu w kościele. Maciej jest przedsiębiorcą, ojcem kilkorga dzieci. – Doskonale znam swoją parafię. Staram się angażować w jej działania – mówi. – Stąd kolęda nie jest dla mnie spotkaniem z czymś nieznanym. Jeżeli chodzi o jej istotę, to po pierwsze dla mnie stanowi ją wspólna modlitwa z kapłanem i błogosławieństwo domu. Na kolędzie chciałbym z księdzem porozmawiać o problemach parafii. O jej działaniach. Także o sprawach finansowych. Czyli o tym, co konkretnie robimy. Ile do parafialnej kasy wpływa, ile potrzeba, aby wszystko się mogło „zapiąć”. Wiem, że na początku roku w kościołach odczytywane są sprawozdania, ale muszę powiedzieć, że po wysłuchaniu kilku danych statystycznych zwyczajnie się wyłączam. A chciałbym to wiedzieć. Nie dlatego, by kogokolwiek rozliczać, ale aby po prostu mieć rozeznanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.