Mamy niezwykłego Newsa i powinniśmy korzystać z wszystkich środków, żeby jak najwięcej ludzi go usłyszało. Jezusa trzeba „sprzedawać” tak jak coca- -colę – uważa specjalistka od PR-u Monika Marta Przybysz.
– Czy nie jest to taka faryzejska skromność?
Niekoniecznie. Ludzie mogą nie chcieć konkurować z tym całym medialnym blichtrem.
– Jeśli jest ktoś, kto robi coś dobrego i nie chce sam o tym mówić, to trzeba poprosić innych, by opowiedzieli o tym dziele. Niech przemówi świadek. Niemówienie o dobru jest chowaniem lampy pod korcem.
Ale czasem sam Pan Jezus zabraniał mówić o swoich cudach.
– Jezus znał serca ludzi. Kiedy widział jakąś próżność, to zabraniał. Ale przecież nie zawsze. Wysyłał uczniów, by głosili Ewangelię. Gdyby nie ci świadkowie, którzy nam opowiedzieli o Jezusie, toby ta nowina do nas nie dotarła.
Szymon Hołownia odszedł z „Newsweeka”, widząc, że to pismo walczy z Kościołem nieuczciwymi metodami. Więc to nie jest tylko tak, że my, katolicy się boimy. Bywają media nastawione tak agresywnie, że trudno tam wiarygodnie mówić o Kościele.
– Wróćmy znów do Ewangelii. Jezus mówił, że tam, gdzie was nie przyjmą, trzeba strząsnąć kurz i iść dalej. Ale tam, gdzie się da, trzeba być obecnym z przekazem i wykorzystywać każdą szansę. „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!”. Oczywiście ta obecność musi być czytelna. Jeśli widzę w telewizji księdza bez koloratki, to to już nie jest ewangelizacja. Musimy umieć to robić. Jeśli ktoś nie potrafi mówić w sposób krótki i atrakcyjny, to niech nie idzie do telewizji.
Jeśli wszyscy będziemy mówili tylko krótkimi komunikatami, to Szekspir będzie bez szans…
– Prawdziwe spotkanie z Chrystusem dokonuje się w sakramentach, na modlitwie, w słuchaniu słowa Bożego. Ale wszystkie metody i środki techniczne mają służyć temu, aby człowiek doszedł do tego osobistego spotkania z Jezusem, by wiedział, gdzie Go szukać, by Go odnalazł... •
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |