W spalonej słońcem Afryce, na skutej lodem Syberii i wulkanicznej Islandii – wszędzie tam i w wielu innych miejscach na świecie znajdziesz polskie siostry klauzurowe. A kolejne zagraniczne prośby o mniszki znad Wisły płyną z Francji, Niemiec, USA...
W ostatnich 20 latach nastąpił w Polsce rozwój żeńskich klasztorów kontemplacyjnych, zwłaszcza karmelitanek bosych. W 84 klasztorach mieszka dziś blisko półtora tysiąca mniszek. Polskie siostry, których głównym zadaniem jest modlitwa, zakładają też wspólnoty za granicą. Wyjeżdżają zwykle na zaproszenia biskupów, którzy widzą potrzebę modlitewnego zaplecza dla swoich diecezji, albo po to, by podratować wymierające klasztory na Zachodzie. W sumie poza granicami naszego kraju mieszka około 70, czyli mniej więcej 5 proc. polskich zakonnic klauzurowych.
Karmel na Księżycu
– Pochodzę z Warszawy, ale ani raz nie byłam w Karmelu w Warszawie – śmieje się przełożona karmelitanek w norweskim Tromsø, matka Hosanna od Dzieciątka Jezus. Była studentką medycyny, gdy w latach 80. wyjechała jako turystka na Islandię. – Tam wszystko jest inne. Kiedy człowiek przyleci tam po raz pierwszy, to wydaje mu się, że jest na Księżycu, bo wszędzie dookoła widać lawę – wtrąca matka Hosanna. Na Islandii trafiła do klasztoru zamieszkanego przez karmelitanki przybyłe z Elbląga. – Byłam wtedy na etapie poszukiwania swojej drogi z Bogiem i tam On do mnie przemówił – opowiada matka Hosanna, która wstąpiła do Karmelu właśnie w islandzkim Hafnafjordur. Stamtąd wraz z innymi polskimi siostrami wyjechała zakładać nowy klasztor w Norwegii, w Tromsø – za kołem polarnym, niedaleko Nordkappu. – Tu, w Norwegii, jest inaczej niż na Islandii: i góry, i morze, fiordy. Klimat jest swoisty, ale to nam nie przeszkadza. Jak jest dzień polarny, to jest jasno, a jak jest polarna noc, to mamy oświetlenie elektryczne – mówi karmelitanka.
Norwedzy przeżywają to inaczej
Dodaje, że Norwedzy przyjęli siostry życzliwie, pomagali w budowie klasztoru, choćby w ten sposób, że bez problemu sprzedawali materiały budowlane, podczas gdy z pieniędzmi na zapłatę bywało krucho.
– Gdy trzeba było płacić rachunki, nieraz w ostatniej chwili dostawałyśmy skądś dokładnie tyle, ile było potrzeba – mówi matka Hosanna, dodając, że wsparcie płynęło głównie z Niemiec i Polski. Dawne uprzedzenia religijne luterańskich Norwegów wobec katolików to już przeszłość. Teraz większym problemem jest laicyzacja. Ale są ludzie, w których polska karmelitanka wyczuwa głębię poszukiwań duchowych. – Czasem potrzebują rady, ze łzami w oczach proszą o modlitwę o zdrowie czy pomoc w sprawach rodzinnych. Zwykle jednak Norwedzy przeżywają te sprawy inaczej, bardziej w sobie – mówi siostra. Do-daje, że tym, co porusza Skandynawów najbardziej, jest skoncentrowanie karmelitanek na Bogu. – Myślą: „modlitwa modlitwą, ale żeby tak Pan Bóg był dla człowieka wszystkim...?”. Ale tak jest i w innych krajach. To powołanie rozumieją tylko ci, którzy sami są do niego wezwani – mówi matka Hosanna, dodając, że do Karmelu w Tromsø wstąpiły dotąd dwie Norweżki, z których jedna już zmarła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.