Na obrazie w Rokitnie Matka Boża ma odsłonięte ucho, a na Jej twarzy maluje się niezwykłe skupienie. To dlatego, że od wieków cierpliwie nasłuchuje ludzkich modlitw.
Bardzo upalne sobotnie południe. Ludzie spacerują sanktuaryjnymi dróżkami. Wokoło spokojnie i cicho. Przy domu pielgrzyma siedzi kustosz, ks. Tadeusz Kondracki. Rozmawia z pielgrzymami. Powinien się oszczędzać. Wczoraj wrócił ze szpitala, ale już jest na nogach. – Cudownego miejsca nie wybiera człowiek, tylko Pan Bóg – mówi. – Wybiera, jeśli widzi, że na danym terenie jest wielkie zagrożenie dla człowieka. Wtedy albo wysyła wielkich ludzi, albo wybiera nadzwyczajne miejsca cudownej pomocy. Aby bronić ludzkiej godności i tożsamości – dodaje.
Cierpliwe ucho
Rokitniańskie sanktuarium znajduje się 12 kilometrów od Międzyrzecza. To duchowe centrum diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Rocznie przyjeżdża tu ponad 300 tys. pielgrzymów z całej Polski. W domu rekolekcyjnym właściwie na okrągło trwają rekolekcje. Właśnie kończy się czas skupienia Ruchu Domowy Kościół, w którym uczestniczyło 20 rodzin z całej Polski. Wszystkich przyciąga Matka Cierpliwie Słuchająca. Jej XVI-wieczny wizerunek trafił tu w 1669 r. Rok później powołana przez biskupów poznańskich specjalna komisja orzekła, że obraz jest cudowny. Wieść o tym rozeszła się po całym kraju. – Pod opieką Matki Bożej Rokitniańskiej, wiosną 1671 r., król Michał Korybut Wiśniowiecki wyruszył pod Lublin w celu stłumienia buntu szlachty. Obraz zabrał na pole walki. Pod Lublinem, w miejscowości Gołąb, doszło do zawarcia niespodziewanej zgody i pokoju. Wszyscy zgodnie uznali, że stało się tak za przyczyną Matki Bożej Rokitniańskiej – opowiada ks. Kondracki. Po tym wydarzeniu Pani z Rokitna została ukoronowana królewską koroną, a na Jej piersiach umieszczono ryngraf z orłem białym.
– A przydomek Maryi „Słuchająca” wziął się od Jej odsłoniętego ucha. To przecież symbol słuchania i cierpliwości – wyjaśnia ks. Kondracki.
O dziejących się tutaj cudach świadczy książka przygotowana przez wicekustosza ks. Józefa Tomiaka pt. „Zasłuchana w człowieka”. Można tam znaleźć wiele podziękowań za łaski wyproszone za przyczyną Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej. O cudach mniej lub bardziej niezwykłych opowiadają także pielgrzymi.
Nawet jeżdżę samochodem
Lech i Wanda Jągowscy mieszkają niedaleko – w Pszczewie. Do Rokitna przyjeżdżają od 20 lat. To dla nich szczególne miejsce. – Zwiedzamy dużo miejsc maryjnych, ale to jest wyjątkowe. Tutaj można się wyciszyć. W tym miejscu człowiek czuje się swobodnie – mówią państwo Jągowscy.
Lech Jągowski opowiada swoją historię. – Od pięciu lat nie powinienem chodzić. Mogłem być sparaliżowany. Miałem ogromne bóle w kręgosłupie i prawie nie mogłem się poruszać. Początkowo lekarze nie mogli znaleźć przyczyny moich dolegliwości. W Gorzowie Wielkopolskim przeszedłem kilka operacji. Ze szpitala wypisano mnie na noszach – opowiada. – Wtedy zacząłem się modlić do Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej. Prosiłem Jezusa za Jej wstawiennictwem, żebym mógł chodzić. Było wiele trudnych momentów, ale teraz chodzę o kulach, a nawet jeżdżę samochodem – mówi.
Duchowa stolica trzeźwości
W 1989 roku w Rokitnie odbyły się pierwsze rekolekcje trzeźwościowe. Teraz w ciągu roku organizowanych jest tutaj dziewięć turnusów rekolekcji, w których średnio uczestniczy 150 osób. Diecezjalny duszpasterz trzeźwości ks. Henryk Grządko od tego czasu był świadkiem wielu cudownych nawróceń.
Ryszard Ciechocki z Gorzowa Wielkopolskiego trafił na rekolekcje trzeźwościowe piętnaście lat temu. Wcześniej pił przez prawie 25 lat. O rekolekcjach powiedzieli mu koledzy, którzy chodzili na spotkania AA. – Przyszedłem do domu i poprosiłem żonę, żeby ze mną pojechała. Ona powiedziała, że nie pojedzie do pijaków, bo wystarczy jej jeden w domu. Ale ją błagałem, prosiłem i zgodziła się. Ludzie w Rokitnie przygarnęli nas z wielką miłością – wspomina. Na tamtych rekolekcjach było ok. 100 osób. Ryszard przyznaje, że był zdesperowany. Nienawidził siebie. – Wtedy rekolekcje prowadził ks. Paweł Pawlicki, który ma pięć lat więcej trzeźwienia ode mnie. Jednego razu przypomniał nam przypowieść o synu marnotrawnym. Wiele razy ją słyszałem, ale dopiero wtedy do mnie dotarła. Błagałem Maryję, żeby wyprosiła dla mnie u Jezusa łaskę trzeźwości. Potem wróciłem do grupy anonimowych alkoholików i zacząłem pracować nad sobą – tłumaczy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.