Z paraliżem twarzy żyła przez wiele lat Helena Nieroda z Bzowa pod Zawierciem. – Nie mogłam mówić, twarz miałam tak wykrzywioną, że nieprzyjemnie było spojrzeć – wspominała. Pojechała do Leśniowa na Mszę w swojej intencji. Po przyjęciu Komunii, kiedy wychodziła z kościoła, paraliż nagle, w jednej chwili, ustąpił.
Zaczęłam dobrze mówić i, ku zdumieniu lekarzy, twarz mam normalną i nic mnie nie boli – oświadczyła w 1967 roku zdziwionym ojcom paulinom z Leśniowa.
Oldze wraca wzrok
Leśniów to dzisiaj dzielnica miasteczka Żarki. Leży wśród wspaniałych lasów na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Ciszę przerywa tu tylko śpiew ptaków i szmer źródła z niezwykle smaczną wodą. Ludzie czerpią wodę w źródle i idą do kościoła, przed gotycką figurę Matki Bożej. Madonna z dzieckiem na ręku delikatnie się uśmiecha. Sanktuarium jest małe i niezbyt znane w Polsce. To zadziwiające, bo mnóstwo ludzi twierdzi, że właśnie tu doznało cudu. Specjalne księgi w leśniowskim klasztorze puchną od świadectw uzdrowionych.
Jedna z ksiąg zaczyna się w latach 50. XX wieku, a kończy na latach 70. W 1958 roku Zofia Noga z Myszkowa własnoręcznie opisała tu wydarzenie, które nią wstrząsnęło. Pisała trochę nieporadnie, ale jej świadectwo tchnie dramatyzmem. Otóż trzyletnia Olga, córeczka Zofii, zaczęła stopniowo tracić wzrok. Wizyty u lekarzy w dalekich Katowicach przyniosły rodzinie tylko jeszcze większy szok. – Lekarze powiedzieli, że dziecko wkrótce oślepnie – napisała krótko Zofia. Zrozpaczona kobieta zabrała wtedy córkę do kościoła w Leśniowie. Weszły do środka. Trwała Msza święta. „Zauważyłam, że córka moja, wznosząc oczy na cudowną figurę Matki Bożej Leśniowskiej, dobrze patrzy i prosi głośno: Boziu, przemień mi oczka, żebym Cię mogła dobrze zobaczyć!” – napisała później Zofia. Po Mszy kobieta obmyła córeczce oczy wodą z kropielnicy i wodą ze źródła pod kościołem. Ruszyły w kierunku domu. Nagle mała odwróciła się w stronę lasu. – Mamusiu! – krzyknęła. – Zobacz, tam pod drzewem klęczy jakaś Pani! Według dziecka, „Pani” miała długą niebieską suknię i koronę na głowie. „Ja niestety tego nie widziałam, a córka wciąż palcem mi pokazywała, a potem powiedziała już nie ma Pani, Pani znikła” – napisała Zofia Noga w swoim zeznaniu.
Może był to wytwór bujnej dziecięcej wyobraźni. Jednak, jak twierdzi Zofia, w ciągu następnych trzech dni Olga całkowicie odzyskała wzrok. – Ku zdumieniu wszystkich lekarzy, do których chodziłam z dzieckiem, widzi dobrze – napisała pani Zofia. – A dziś przybyłam wraz z nią na dziękczynną Mszę świętą w jej intencji. I przyrzekam, że nigdy tego nie zapomnę – dopisała na koniec.
Wielu ludzi twierdzi, że doznali cudu nawet w odległych miejscach, kiedy prosili o wstawiennictwo Madonnę z Leśniowa. W grudniu 1977 roku o dziwnym wydarzeniu z czasów wojny opowiedziała paulinom Zofia Plesińska z Żarek. Zeznała, że 2 września 1939 roku niemiecka bomba uderzyła w jej dom. Wszystkie mieszkania zamieniły się w kupę gruzów, oprócz jedynego, środkowego pokoju. To był pokój, w którym Zofia Plesińska i piątka jej dzieci na głos wołali na pomoc Matkę Bożą Leśniowską. Nie drasnęła ich ani jedna cegła. „Nawet szyby w oknach pozostały nienaruszone. (...) Ludzie przebiegający ulicą krzyczeli, że zginęłam wraz z dziećmi. Wówczas przez okno tego ocalałego pokoju spoglądałam na rumowisko domu i otoczenia” – wspominała. Ocalał też jej najstarszy syn Irek, wysłany przed bombardowaniem do dziadka. „Mego męża Michała na wojnie również osłaniała swoim płaszczem Matka Boża Leśniowska, do której zanosiłam z dziećmi modły co rano i wieczorem. Wrócił zdrowy i my zostaliśmy nietknięci przez wojnę” – dodała.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.