"Życie Andrzeja Boboli jaśniało blaskiem prawdziwej wiary. Jej moc, mająca swe źródło w Bożej łasce, rozwijała się i wzrastała z biegiem lat, ozdabiała go szczególnie i uczyniła niezłomnym w obliczu męczeństwa" – tak napisał o nim papież Pius XII w encyklice "Invicti athletae Christi".
Dalej w papieskim dokumencie czytamy: "«Sprawiedliwy z wiary żyć będzie» – mówi Apostoł narodów. Wymownym tego dowodem jest życie świętego Andrzeja. Z głębi duszy przyjmował wszystko, co Kościół katolicki naucza i każe czynić, i całym sercem do tego się przykładał. Już w młodości tłumił w sobie burzące się złe skłonności, które po nieszczęsnym upadku Adama tak bardzo targają naszą ludzką naturą; przeciwstawiał się im oraz je ujarzmiał, a także usilnie wyrabiał w sobie chrześcijańską postawę i cnoty.
Płonął wielkim umiłowaniem Boga i bliźnich. Gdy tylko mógł, spędzał długie godziny przed Najświętszym Sakramentem i wedle sił wspierał wszelką nędzę i wszelkie potrzeby. Boga miłował ponad wszystko i wedle wskazań swego Ojca i Zakonodawcy szukał jedynie chwały Bożej. Nic zatem dziwnego, że ten bojownik Chrystusa, wyróżniający się takimi przymiotami ducha, tyle zdziałał, i że jego praca apostolska przyniosła tak wiele zbawiennych owoców. Bo gdy został kapłanem, oddał się cały pracy apostolskiej i jako wędrowny misjonarz nie szczędził sił w głoszeniu prawdziwej wiary, która przynosi owoce dobrych uczynków. Ów niestrudzony wyznawca Chrystusa sam żył tą wiarą i za nią oddał w ofierze własne życie. Przerazić może wspomnienie okrutnych cierpień, które zniósł nieustraszony w wierze polski męczennik, a świadectwo przez niego złożone zalicza się do najszlachetniejszych wśród tych, które sławi Kościół.
Dzisiaj również religia katolicka jest w świecie wystawiona na ciężką próbę i ze wszelkich sił trzeba jej strzec, głosić ją i szerzyć. Wiele tu trzeba przezwyciężyć trudności i wiele ofiar ponieść, nie godzi się jednak od nich uchylać, bo chrześcijanin ma być niezachwiany w działaniu i w przeciwnościach. Ale Bóg stokrotnie mu to wynagrodzi szczęśliwością wiecznego życia. Jednakże, jeżeli istotnie chcemy mężnie dążyć do doskonałości chrześcijańskiej, wiedzmy, że i ona jest swoistym męczeństwem. Bo nie tylko przez rozlanie krwi dajemy Bogu dowód naszej wiary, ale i przeciwstawiając się powabom grzechu i oddając się całkowicie i wielkodusznie Temu, który jest naszym Stwórcą i Zbawcą, a który będzie kiedyś w niebie naszą nieprzemijającą radością.
Niech więc będzie nam przykładem męstwo Andrzeja Boboli. Bądźmy jak on ludźmi niezwyciężonej wiary, zachowajmy ją i brońmy z całą mocą. Niech i nam się udziela jego gorliwość apostolska i niech każdy według swoich sił i możliwości przyczynia się do umocnienia i szerzenia królestwa Chrystusowego na ziemi".
Św. Andrzej Bobola żył na przełomie XVI i XVII wieku. Był jezuitą. Pełnił obowiązki kaznodziei i moderatora Sodalicji Mariańskiej w Wilnie, następnie został wędrownym misjonarzem i utwierdzał wiarę ludu w tych trudnych dla Kościoła katolickiego czasach. "Jestem kapłanem katolickim, urodziłem się w katolickiej wierze i w tej wierze chcę umrzeć, albowiem prawdziwa wiara prowadzi do zbawienia. Przyjmując moją wiarę poznacie prawdziwego Boga i ocalicie wasze dusze" – tłumaczył Kozakom. Zginął w roku 1657 śmiercią męczeńską w Janowie na Polesiu, zamęczony z nienawiści do katolicyzmu przez zbrojną grupę Kozaków.
Kanonizowany w roku 1938. Jego ciało spoczywa w kościele Ojców Jezuitów w Warszawie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.