Czemu – pytają parafianie – tak często chodzi proboszcz na cmentarz. Odpowiadam z przymrużeniem oka. Oswajam się. Choć jest w tym sporo prawdy.
Jedni mają to za sobą, inni przed sobą. Moment, gdy człowiek zostaje zatrzymany „w biegu”.
Fora rozpalone do czerwoności. Emocje dorównują niekiedy wyborczym.
Na czym ma polegać zdrowa „interakcja ze środowiskiem”, pozwalająca zachować jego wewnętrzną siłę i równowagę?
Wchodzę na grząski grunt wiedząc o emocjach związanych z filmem. Z poczuciem, że trzeba spojrzeć w szerszej perspektywie.
My, duszpasterze, zbyt często mówimy o tym, czego naszym wspólnotom brakuje. Nie doceniając tego, co już jest. Nie dostrzegając jak ludzie rosną.
Od dłuższego mówi się o prywatyzacji doświadczenia religijnego. Można zastanawiać się, czy nie jest to proces, trwający od stuleci.
Tłumaczących złożoność świata, zachodzących w nim procesów, nie brakuje. Ilu chce ich słuchać i próbować zrozumieć?
Piękno nie jest czymś, co zostaje w pamięci telefonu czy na karcie pamięci. Piękno, przemieniające i porywające, zostaje i utrwala się tylko w sercu.
Przyjmujący oazowiczów górale niekonieczni musieli znać program formacyjny Ruchu, ale swoją prostą wiarą i intuicją wyczuwali, że to, co robi ksiądz Blachnicki ma sens.
Św. Balbina miała być córką świętego Kwiryna – trybuna wojskowego na dworze cesarza Hadriana.