O. Wojciech Ziółek, proboszcz parafii w Tomsku o spotkaniu w Rzymie.
Bartłomiej I, patriarcha Konstantynopola, w orędziu wielkanocnym.
Papież zachęca proboszczów do wniesienia wkładu w prace Synodu.
Postulator procesu kanonizacyjnego Papieża - Polaka o jego dziedzictwie.
obecną ustawę która dopuszcza " zabicie nieuleczalnie chorego dziecka " w określonym
okresie prenatalnym.
W kontekście tego, co powiedział ksiądz w wywiadzie,duża liczba katolików jest na bakier
z nauczaniem Kościoła, który jak widać nie ma
żadnych dylematów i wątpliwości nawet tam gdzie można mówić o tragedii i dramacie.
Nie zostawia wolności wyboru i zdania się ma osąd sumienia.
Nie podoba mi się to porównywanie do eugeniki,
która kojarzy się jednoznacznie źle.
"Zabicie z miłości " nie jest eugeniką.Nie ma
znaku równości także w etycznym wymiarze pomiędzy aborcją dziecka które nie ma szans przeżycia a dzieckiem zdrowym , czy upośledzonym ale zdolnym do życia.
Czy Kościół jako Urząd Nauczycielski jest w stanie zaakceptować dramat,bez uciekania się
do jednoznacznych moralnych ocen.
Tutaj nie ma jednoznacznego dobra i jednoznacznego zła.
Twoje przypomnienie jest całkowicie nieuzasadnione i prawdopodobnie oparte jedynie na informacjach, które czytasz w "Wybiórczej" lub w tzw. "wiodących mediach". Oznacza to, że nie jesteś w stanie samodzielnie myśleć i wyciągać wniosków.
Nawet św. Piotr, po trzech latach bezpośredniej obecności przy Jezusie był w stanie zaprzeć się Go. A Ty wymagasz, aby katolicy gremialnie żyli zgodnie z literą Ewangelii. Coś Ci się ewidentnie myli ogórek z bananem.
"zabić z miłości?" - na jakiej zasadzie funkcjonowały w średniowieczu wśród rycerstwa "mizerykordie" - czyli sztylety, którymi dobijano rannych, o których można przeczytać chociażby w "Krzyżakach" Sienkiewicza?
chodzi mi o to, jak wtedy Kościół traktował ich używanie - czy jako grzech, czy własnie jako akt miłosierdzia dla ciężko rannych?