Chciałem przypomnieć, że większość społeczeństwa, w tym również wierzący akceptują obecną ustawę która dopuszcza " zabicie nieuleczalnie chorego dziecka " w określonym okresie prenatalnym. W kontekście tego, co powiedział ksiądz w wywiadzie,duża liczba katolików jest na bakier z nauczaniem Kościoła, który jak widać nie ma żadnych dylematów i wątpliwości nawet tam gdzie można mówić o tragedii i dramacie. Nie zostawia wolności wyboru i zdania się ma osąd sumienia. Nie podoba mi się to porównywanie do eugeniki, która kojarzy się jednoznacznie źle. "Zabicie z miłości " nie jest eugeniką.Nie ma znaku równości także w etycznym wymiarze pomiędzy aborcją dziecka które nie ma szans przeżycia a dzieckiem zdrowym , czy upośledzonym ale zdolnym do życia. Czy Kościół jako Urząd Nauczycielski jest w stanie zaakceptować dramat,bez uciekania się do jednoznacznych moralnych ocen. Tutaj nie ma jednoznacznego dobra i jednoznacznego zła.
@debreczyn Twoje przypomnienie jest całkowicie nieuzasadnione i prawdopodobnie oparte jedynie na informacjach, które czytasz w "Wybiórczej" lub w tzw. "wiodących mediach". Oznacza to, że nie jesteś w stanie samodzielnie myśleć i wyciągać wniosków. Nawet św. Piotr, po trzech latach bezpośredniej obecności przy Jezusie był w stanie zaprzeć się Go. A Ty wymagasz, aby katolicy gremialnie żyli zgodnie z literą Ewangelii. Coś Ci się ewidentnie myli ogórek z bananem.
Do debreczyn: Osąd sumienia tak modny ostatnio nawet wśród kleru nie jest rozwiązaniem optymalnym! Każdy człowiek w zależności od środowiska, warunków i sposobu życia ma inne sumienie. Co jeden uznaje za zło inny dopuszcza jako czyn obojętny lub dobry. Na szczęście istnieje system nadrzędny, powszechnie akceptowalny przez większość z nas. System zakazów i nakazów wartościujący jednocześnie co jest dobre a co złe. Jednostka bez doświadczenia postawiona przed danym problemem nie musi dokonywać filozoficznych analiz własnego sumienia trwających być może tygodnie czy lata ale od razu sięga po istniejące rozwiązania! Dlatego głoszę pierwszeństwo prawa naturalnego - mistrza na którego powinno patrzeć nasze sumienie.
mam pytanie trochę związane z tematem "zabić z miłości?" - na jakiej zasadzie funkcjonowały w średniowieczu wśród rycerstwa "mizerykordie" - czyli sztylety, którymi dobijano rannych, o których można przeczytać chociażby w "Krzyżakach" Sienkiewicza?
chodzi mi o to, jak wtedy Kościół traktował ich używanie - czy jako grzech, czy własnie jako akt miłosierdzia dla ciężko rannych?
obecną ustawę która dopuszcza " zabicie nieuleczalnie chorego dziecka " w określonym
okresie prenatalnym.
W kontekście tego, co powiedział ksiądz w wywiadzie,duża liczba katolików jest na bakier
z nauczaniem Kościoła, który jak widać nie ma
żadnych dylematów i wątpliwości nawet tam gdzie można mówić o tragedii i dramacie.
Nie zostawia wolności wyboru i zdania się ma osąd sumienia.
Nie podoba mi się to porównywanie do eugeniki,
która kojarzy się jednoznacznie źle.
"Zabicie z miłości " nie jest eugeniką.Nie ma
znaku równości także w etycznym wymiarze pomiędzy aborcją dziecka które nie ma szans przeżycia a dzieckiem zdrowym , czy upośledzonym ale zdolnym do życia.
Czy Kościół jako Urząd Nauczycielski jest w stanie zaakceptować dramat,bez uciekania się
do jednoznacznych moralnych ocen.
Tutaj nie ma jednoznacznego dobra i jednoznacznego zła.
Twoje przypomnienie jest całkowicie nieuzasadnione i prawdopodobnie oparte jedynie na informacjach, które czytasz w "Wybiórczej" lub w tzw. "wiodących mediach". Oznacza to, że nie jesteś w stanie samodzielnie myśleć i wyciągać wniosków.
Nawet św. Piotr, po trzech latach bezpośredniej obecności przy Jezusie był w stanie zaprzeć się Go. A Ty wymagasz, aby katolicy gremialnie żyli zgodnie z literą Ewangelii. Coś Ci się ewidentnie myli ogórek z bananem.
"zabić z miłości?" - na jakiej zasadzie funkcjonowały w średniowieczu wśród rycerstwa "mizerykordie" - czyli sztylety, którymi dobijano rannych, o których można przeczytać chociażby w "Krzyżakach" Sienkiewicza?
chodzi mi o to, jak wtedy Kościół traktował ich używanie - czy jako grzech, czy własnie jako akt miłosierdzia dla ciężko rannych?