Nauczanie Kościoła musi pozostać jednorodne i nie może być w jednym kraju wypowiadane tak, a w innym kraju w inny sposób - prosili zgromadzeni na synodzie.
Kościół jest powszechny, gdyż jest posłany do wszystkich osób, niezależnie od ich płci, narodowości czy statusu społecznego, ale dziś inkluzywność oznacza akceptację tego, jak dana osoba się definiuje, tak jakby określenie siebie było w oczywisty sposób zgodne z rzeczywistością – powiedział przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki. Wraz z prof. Aleksandrem Bańką zrelacjonował dziś w Sekretariacie Episkopatu Polski na spotkaniu z dziennikarzami obrady pierwszej sesji XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, która odbyła się w dniach 4-29 października w Rzymie.
Na początku konferencji rzecznik Episkopatu Polski ks. Leszek Gęsiak SJ przypomniał na czym polegały kolejne etapy konsultacji synodalnych prowadzących do październikowej sesji w Rzymie. Wyjaśnił, że po dwóch latach przygotowań w diecezjach, spotkań na poziomie episkopatów, a następnie kontynentów, sformułowane zostały kontynentalne syntezy, na podstawie których sporządzony został dokument zwany instrumentum laboris, będący podstawą pracy delegatów synodalnych. Ci przed samymi obradami uczestniczyli we wspólnych rekolekcjach. Z kolei prace synodalne były prowadzone zarówno podczas spotkań plenarnych, jak i w ponad 30 podstolikach, czyli małych grupach, w których rozważane były rożne tematy – te z kolei były na bieżąco opracowywane i przekazywane zarówno do wiadomości na forum plenarnym, jak i do sekretariatu synodu.
Polską delegację na synodzie stanowili przewodniczący Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki, kard. Grzegorz Ryś, metropolita łódzki (z nominacji papieskiej), kard. Konrad Krajewski jako prefekt Dykasterii ds. Posługi Miłosierdzia, abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski, abp Adrian Galbas, metropolita katowicki oraz prof. Aleksander Bańka (przedstawiciel europejskiego zgromadzenia kontynentalnego), a także s. Jolanta Maria Kafka ze zgromadzenia Misjonarek Klaretynek, była przewodnicząca Międzynarodowej Unii Przełożonych Generalnych zgromadzeń żeńskich – jako ekspert.
Abp Stanisław Gądecki na wstępie swojej relacji na temat obrad synodu zaznaczył, że jego obradom cały czas towarzyszył niepokój związany z sytuacją międzynarodową – z związku z wojną w Ukrainie i po ataku terrorystycznym Hamasu na Izrael. Dlatego też dwukrotnie wybrzmiał apel papieża Franciszka o pokój, a także ze strony polskiej delegacji, która podkreśliła w osobnych wystąpieniach, że bez względu na narodowość i pochodzenie ofiar, śmierć jest zawsze wielką tragedią i niesprawiedliwością. Proszono też Boga o pokój między Izraelem i Palestyną.
Następnie przypomniał, że głównym tematem zwołanego przez papieża Franciszka synodu była synodalność, rozumiana jako komunia, która łączy wszystkich uczniów Chrystusa zmartwychwstałego na wspólnej drodze, podkreślając godność, dary i charyzmaty każdego z wierzących, ofiarowane przez Ducha Świętego na rzecz służby misyjnej całego Kościoła.
Zaznaczył, że wcześniej temat synodalności rozpracowała Międzynarodowa Komisja Teologiczna w jednym ze swoich opracowań, które – jak przyznał abp Gądecki – było pomocne podczas pierwszej sesji zgromadzenia synodalnego. – Na polecenie Ojca Świętego zgromadzili się członkowie ludu Bożego, Biskup Rzymu, biskupi, kapłani i osoby konsekrowane, diakoni, świeccy i świadkowie procesu, który ma na celu zaangażowanie całego Kościoła i wszystkich w Kościele. 3/4 z nich biskupi, a 1/4 kapłani, diakoni, zakonnicy, zakonnice i wierni świeccy reprezentujący cały świat, którym towarzyszyła rzesza ekspertów – mówił abp Gądecki.
Przewodniczący KEP omówił treść sprawozdania podsumowującego obrady rzymskiej sesji synodalnej. Składa się on z trzech części. Pierwsza przedstawia oblicze Kościoła synodalnego i prezentuje zasady teologiczne odnoszące się do pojęcia synodalności. Część druga dotyczy wszystkich zaangażowanych w życie i misję Kościoła oraz ich wzajemnych relacji. Trzecia część mówi o tworzeniu wspólnoty w duchu synodalności na zasadzie funkcjonowania sieci organów, które umożliwiają wymianę między Kościołami i dialog ze światem.
Dalej wyjaśnił, że nad tym opracowanie pracowało przez 25 dni rzymskich obrad ok. 360 członków spotkania. Wypracowano 20 podstawowych tematów, w tym synodalność – jego doświadczenie i rozumienie, inicjacja chrześcijańska, kwestia ubogich jako protagonistów Kościoła, zagadnienie różnic językowych, etnicznych i narodowych, tradycje Kościołów wschodnich i Kościoła łacińskiego, jedność chrześcijan. Ponadto misyjność Kościoła, kobiety w życiu Kościoła, życie konsekrowane, stowarzyszenia świeckich i wspólnoty charyzmatyczne, kwestia prezbiterów i diakonów, biskup we wspólnocie Kościoła. Wreszcie takie kwestie jak formacja i rozeznanie, Kościół słuchający i towarzyszący oraz synod biskupów.
– W każdym z tych tematów zawarte są najpierw rozbieżności a następnie kwestie do podjęcia i propozycje, które wyłoniły się z dialogu. Wśród zbieżności wskazują na stałe wytyczne, do których można odnosić się w naszych rozważaniach. Te zbieżności są jak mapa, która pozwala nam odnaleźć się na drodze i jej nie zgubić. Kwestie do podjęcia to punkty, co do których uznaliśmy, że konieczne jest kontynuowanie studiów teologicznych, duszpasterskich i kanonicznych. Są jak skrzyżowania, na których musimy się zatrzymać, aby lepiej zrozumieć kierunek, który należy podążać. Wreszcie propozycje wskazują na możliwe drogi do podążania. Niektóre są sugerowane, inne zalecane, a jeszcze inne wymagane z większą mocą i determinacją.
Abp Gądecki podkreślił, że w licznych oświadczeniach przekazywanych sekretariatowi synodu, uczestnicy dali wyraz pragnieniu zachowania jedności w wierze – „Przekonani, że praktyki duszpasterskie na świecie, powodowane różną cywilizacją, odmiennością historii, kultur, języków i obyczajów, mogą się różnic”. – Natomiast nauczanie Kościoła musi pozostać jednorodne i nie może być w jednym kraju wypowiadane tak, a w innym kraju w inny sposób, dlatego że od tego zależy powszechność Kościoła, sprawczość Kościoła. Co innego obyczaj, kultury, języki – powiedział.
W tym kontekście przewodniczący Episkopatu Polski nawiązał do postulatów tzw. niemieckiej drogi synodalnej, z którymi na początku obrad mogli się zapoznać ojcowie synodalni. – Podkreśliliśmy niezgodność tej drogi z nauczaniem katolickim, chociaż bp Georg Bätzing [przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec – KAI] przed Mszą św. kończącą synod stwierdził, że wszystkie postulaty niemieckie zostały spełnione – przytoczył metropolita poznański.
Komentując te słowa, abp Gądecki powiedział, że niemiecki hierarcha „z pewnością musiał znaleźć jakieś przesłanki do tego, aby tak stwierdzić: albo te postulaty zostały wysłowione w sposób niezauważalny, albo też nie zostały one wypowiedziane do końca i przez to faktycznie mamy do czynienia z jego złudzeniem, że to wszystko zostało zrealizowane. Bo nie wyobrażam sobie, że zawarte tam postulaty, według rozeznania Kościoła niemieckiego, zresztą nie wszystkie, mogły zostać przyjęte. Jeżeli bp Bätzing tak mówi, to być może robi to dla uspokojenia tych wiernych, którzy byli zaangażowani w drogę synodalną i chcą, aby ich jakoś uspokoić. Ale trudno zrozumieć tę wypowiedź, chyba że sposób zakamuflowania tych postulatów jest tak daleko idący, że myśmy tego nie spostrzegli”.
Abp Gądecki przypomniał następnie, że niektóre tematy synodalne dotykały kwestii kontrowersyjnych, takich jak samo pojęcie synodalności Kościoła, kolonizacja ideologiczna, rzekoma niewystarczalność antropologii biblijnej, rola pasterza w Kościele, kwestie celibatu i święcenia kobiet, urzędu diakona dla kobiet, synodalności w relacji do demokracji oraz kwestii gender i osób LGBT.
„Nietrudno więc dziwić się pewnym głosom krytycznym, jakie się również pojawiły” – mówił abp Gądecki, przytaczając głos kardynała Josefa Zen Ze-kiuna z Hongkongu, który miał wiele zastrzeżeń co do procedur synodalnych. – Stwierdził bez ogródek, że sekretariat synodu jest bardzo wyćwiczony w sztuce manipulacji, zaczynając od głoszenia, że trzeba wszystkich wysłuchać – z czasem okazuje się, że wśród owych „wszystkich” są przede wszystkim ci, którzy są przez nas wykluczani, a na końcu staje się jasne, że chodzi o ludzi, który optują za moralnością seksualną inną od tej głoszonej przez katolicką tradycję. Mówią także: synod musi się zakończyć „powszechną inkluzją”, czyli włączeniem, musi poszerzyć namiot bez osądzania kogokolwiek, bez wskazywania drogi do nawrócenia – relacjonował punkt widzenia kard. Zen abp Gądecki. – Kardynał konkludował, że nie mamy żadnego z góry przyjętego planu i to obraża naszą inteligencję, bo widzimy wszyscy, do jakich konkluzji zmierzają – dodawał. Ubolewał też, jak cytował go abp Gądecki, że tematy w małych grupach są „narzucone” i zawsze jest ktoś, kto pilnuje, by nie mówić o innych sprawach
Abp Gądecki zaznaczył, że poważną trudność stanowić miało samo pojęcie inkluzji. – W tekście Credo wyznajemy jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół. Powszechność musi charakteryzować ewangeliczną misję Kościoła posłanego do wszystkich narodów, do wszystkich osób, niezależnie od ich płci, narodowości czy statusu społecznego. W tym sensie Kościół powszechny obejmuje inkluzją wszystkich. Jednakże w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, poza np. dziedziną resocjalizacji, inkluzywność oznacza akceptację tego, jak dana osoba się definiuje, tak jakby określenie siebie było w oczywisty sposób zgodne z rzeczywistością, było z natury niepodważalne, a więc domagało się afirmacji. Pojęcie inkluzywności, chociaż jest bliskie pojęciu powszechności, to jednak we współczesnym kontekście kulturowym nabrało wybitnie odmiennego charakteru – powiedział arcybiskup.
„Jest sprawą oczywistą, że Pan Jezus starał się przygarniać wszystkich, w szczególności tych najbardziej wykluczonych. Niemniej jednak czasami praktykował też wykluczanie, choćby wtedy gdy przestrzegał gorszycieli, że byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niżeli miał być powodem grzechu jednego z tych małych” – powiedział abp Gądecki.
Jak dodał, „współczesna kultura przebudzenia zdaje się traktować teorię gender jako świecką formę prawdy objawionej”. – W rzeczywistości teorie kulturowo skonstruowanego gender i płynności płci stoją w jawnej sprzeczności z Boskim Objawieniem: stworzył Bóg człowieka na obraz Boży, stworzył mężczyznę i niewiastę – przypominał przewodniczący Episkopatu.
Dodał, że zwolennicy teorii gender „posługują się też poważnymi naciskami kulturowymi, zawodowymi i prawnymi wywieranymi na tych, którzy odmawiają pójścia na łatwiznę w kwestii właściwego uporządkowania ludzkiej miłości”. – Kościół katolicki jest wspólnotą mężczyzn i kobiet, z których wszyscy zmagają się z ludzką słabością, w obliczu zmienności ludzkiej kondycji. Ale ta wspólnota uczniów otrzymała również od samego Pana prawdy, które nie podlegają potwierdzeniu lub zaprzeczeniu w grupach dyskusyjnych – powiedział abp Gądecki.
Arcybiskup przytoczył także uwagi innego uczestnika obrad, abp. Anthony`ego Fishera z Sydney, który zauważył, że synod o synodalności ma zupełnie inny przebieg niż wszystkie poprzednie zgromadzenia biskupów, i opisał go jako „eksperyment”, który „rodzi poważne pytania teologiczne”. Ma być on swoistą hybrydą synodów biskupich i innych spotkań z udziałem duchowieństwa i osób świeckich, a w takim razie powstaje pytanie, jaka jest jego natura kościelna i jaki jest jego autorytet. – Czy stara się być zebraniem biskupów jak zgromadzenia apostołów, czy też zgromadzeniem wszystkich ochrzczonych – miał pytać australijski hierarcha. Zdaniem abp. Gądeckiego, te pytania wymagają dodatkowej analizy eklezjologicznej i kanonicznej.
Abp Gądecki wskazał też na uwagi innych biskupów, odnoszące się m.in. do poczucia wyobcowania niektórych grup katolików w Kościele, którzy sugerowali, aby synod rozważył zmianę w nauczaniu moralnym Kościoła i dyscyplinie sakramentalnej, tak aby „wyalienowani katolicy poczuli się bardziej włączeni”. Postulowano jednak, że uczucia – jakkolwiek intensywne – same w sobie nie stanowią argumentu teologicznego. – Istnieje wiele powodów, niektóre dobre, inne złe, dla których dana osoba może poczuć się niezbyt mile widziana w Kościele. Jeśli to wyobcowanie jest wynikiem nienawiści lub głupich uprzedzeń, należy natychmiast zająć się tą sytuacją. Ale jeśli to wyobcowanie jest spowodowane głębokim rozdźwiękiem między tym, czego Kościół słusznie wymaga, a sposobem, w jaki ktoś żyje, wówczas konieczne jest, aby ta osoba zmieniła swoje nastawienie. Chodzi o to, że nie możemy rozstrzygać tej sprawy, pozostając na poziomie uczuć, musimy przenieść je na poziom prawdziwych argumentów, opartych na Biblii, na tradycji teologicznej i naturalnym prawie moralnym – relacjonował abp Gądecki, powtarzając za uczestnikami obrad ich nadzieje, że zaangażowanie duszpasterskie i teologiczne w kwestię inkluzywności będzie kluczowym zadaniem synodu.
Obecnie, po zakończeniu pierwszego etapu synodalnego kontynuowana była dyskusja nad postulatami zawartymi w syntezie końcowej z rzymskich obrad. Ów 43- stronicowy dokument – wskazał abp Gądecki – „ma się stać przedmiotem refleksji każdej konferencji episkopatu na świecie, a następnie powinien zostać przekazany do każdej diecezji, tak aby w marcu 2024 roku do sekretariatu synodu dotarły echa tej refleksji. – Czeka nas zatem intensywny czas rozeznawania tego, co jest słuszne, a co takim nie jest – dodał przewodniczący Episkopatu Polski.
Jak podsumował, język syntezy jest sformułowany tak, jakby nie było w niej żadnych kontrowersji, jest ona napisana w bardzo pozytywnym języku, a tylko po uważniejszej lekturze można się doszukać trudnych punktów, które mogłyby podważać nauczanie Kościoła, jednak być może wynika to z różnicy zdań na dany temat, i dopiero druga faza synodu, zaplanowana na przyszły rok „zadecyduje o tym, jakie zostaną podjęte konkretne wybory”.
Prof. Aleksander Bańka, świecki delegat Kościoła w Polsce na synod o synodalności, przyznał, że język syntezy jest bardzo koncyliacyjny, ale kryje w sobie też wiele napięć. Zaznaczył, że nie mogło być inaczej, skoro w grupie 360 delegatów zebrał się cały Kościół, w jego różnej dynamice, o różnej historii, tradycji, z różnymi problemami i potrzebami.
Delegat przypomniał w tym kontekście, że to, czego od obrad synodalnych oczekuje Europa, ma się nijak do tego, co akcentowały jako ważne m.in. kraje afrykańskie czy latynoamerykańskie. Dla nich od kwestii osób LGBT istotniejsze są zagadnienia dbałości o środowisko naturalne czy problem poligamii, niespotykane w Europie. Metoda synodu o synodalności pozwala zatem uczciwie wskazać, że między Kościołami lokalnymi istnieją różnice, i że są one nazywane, a papież Franciszek, zwołując synod, postanowił, aby jego uczestnicy opowiedzieli o tych napięciach w formie spotkania i dialogu.
Jemu samemu towarzyszyło przeświadczenie, że „metoda synodalna przy wielu niepewnościach daje jednak możliwość wysłuchania tego, co mówią o swoim Kościele ci, z którymi nie do końca się rozumiemy”. Z drugiej strony – dodawał – niezgoda na pewne rozwiązania mocno liberalne płynie z dużo szerszego spektrum Kościołów lokalnych. Powtórzył, że chodzi tu o mocny głos Kościołów afrykańskich, Kościołów Europy Wschodniej i części Kościołów z Ameryki Płd. Poza tym, Kościoły te dały znać, że są mocno przywiązane do doktryny i szukają nie tyle zmian doktrynalnych, ile rozwiązań duszpasterskich.
Przyznał, że najbliższy rok będzie poświęcony właśnie budowaniu relacji między poszczególnymi Kościołami w celu poszukiwania rozwiązań duszpasterskich odnoszących się do wypracowanych w syntezie tematów. Wymagana będzie w tym świetle także „duża praca teologiczna”.
– Teraz mamy jasność, w jakim kierunku chcemy pracować nie tylko jako Kościół w Polsce. Co wymaga doprecyzowania, aby ten synod wydał dobre owoce – dodał. Potrzebne jest bowiem rozpoznanie nowych dróg misyjnych i ewangelizacyjnych, a nie prowadzenie do zmian w doktrynie, które zresztą nie dla każdego Kościoła są istotne, a niektórych z nich wręcz to nie interesuje – podsumował prof. Bańka.
13 maja br. grupa osób skrzywdzonych w Kościele skierowała list do Rady Stałej Episkopatu Polski.