7 listopada w łódzkiej katedrze odbyło się spotkanie poświęcone Synodowi Biskupów.
– We mnie przez cały synod narastało takie przekonanie, że problemem nie jest to, jakiego my Kościoła chcemy, tylko to, jakiego Kościoła my nie chcemy. To jest rzeczywisty problem – mówił kard. Grzegorz Ryś, relacjonując Synod Biskupów Kościoła Powszechnego.
7 listopada w łódzkiej katedrze odbyło się spotkanie poświęcone Synodowi Biskupów Kościoła Powszechnego, którego pierwsza sesja zakończyła się w Rzymie. Wydarzenie odbyło się pod przewodnictwem kard. Grzegorza Rysia. Na spotkanie przybył także abp senior Władysław Ziółek, łódzcy biskupi pomocniczy: bp Ireneusz Pękalski i bp Marek Marczak oraz duchowni i świeccy przedstawiciele parafii archidiecezji łódzkiej. Był to czas dzielenia się doświadczeniem obrad synodalnych, w których udział brał metropolita łódzki oraz zadawania pytań w tym temacie przez łódzkich wiernych.
Opowiadając o tym, jak wyglądał miesięczny Synod Biskupów Kościoła Powszechnego w Rzymie, metropolita łódzki zaczął od tematu trzydniowych rekolekcji prowadzonych przez o. Timothy’ego Radcliffe’a i s. Marię Angelini. – Te rekolekcje uważam za bardzo ważne, dlatego że one z przyszłych uczestników synodu stworzyły, w konkretnym doświadczeniu, rzeczywistą wspólnotę. Mieliśmy takie poczucie, że Duch Święty faktycznie pokazuje nam, że jesteśmy jednym ciałem i stajemy się sobie bliżsi – powiedział łódzki pasterz. Wyjaśniając potrzebę rozpoczęcia obrad od rekolekcji, kard. Ryś zaznaczył, że były one potrzebne do budowania relacji, otwartości na drugiego człowieka i przejścia od „ja” do „my”. – Rozmawialiśmy o synodalności, ale innym językiem i w zupełnie innym kontekście, bo kontekstem nie jest to, że chcesz napisać jakiś nowy dokument, tylko to, że masz iść do spowiedzi, że się nawracasz. Mierzysz się z tą wartością, jaką jest wspólnota w Kościele, ale nie po to, żeby o tym debatować i dyskutować, tylko, żeby się zmienić – podsumowywał kard. Ryś.
Metropolita łódzki wyjaśnił, że podczas rekolekcji wybrzmiało słowo „dom” jako synonim synodalności, gdyż jest ono miejscem tworzonym przez ludzi i dla ludzi. – Wszyscy szukają domu, ale to, co my mamy w świecie dzisiaj, to o. Radcliff nazwał tsunami samotności. Jest tsunami, które rozwala świat, rozwala ludzi i to tsunami nie ma innej nazwy jak samotność. Więc, tak, chcemy budować dom dla ludzi – podkreślił.
W kolejnej części kard. Ryś zauważył, że podczas obrad pojawiło się pytanie o to, jak czynić Kościół dla ludzi przez niego skrzywdzonych. W tym kontekście wyjaśnił również konieczność budowania relacji opartych na przyjaźni i rozmowie. – Dom, przyjaźń, rozmowa- wszystko dotyczy relacji między ludźmi, wspólnoty międzyludzkiej – wskazał duchowny.
Kolejną ważną sprawą podczas rzymskiego spotkania okazała się być sala i umiejscowienie w niej stołów. – Synod odbywał się na dużej auli Pawła VI, ustawiono 38 okrągłych stołów, przy każdym z tych stołów mogło siedzieć 12 osób, jeden prowadzący i 11 uczestników synodu. Wśród tych 11, większość to byli biskupi, bo to był Synod Biskupów, były 74 osoby, które nie mają statusu biskupów, najmniej było księży i do tego 14 osób z innych Kościołów chrześcijańskich, nazwaliśmy ich „braterscy delegaci” – wymieniał kard. Ryś.
Wskazując na plan obrad, kard. Ryś powiedział, że polegały one na skomentowaniu każdego pytania w świetle własnego doświadczenia, związanego z lokalnym Kościołem, a także odniesieniu się do wypowiedzi innych osób. Ostatecznie chodziło o to, żeby napisać wersję zgodną dla całej grupy. Na zakończenie każdy miał prawo głosowania z wyjątkiem osób, które nie były katolikami. – Ktoś patrzy na na to z boku i mówi: co to jest? Jak się ma ten obraz Kościoła do tego wcześniejszego-papież, kardynałowie, arcybiskupi, biskupi, księża, reszta świata, biedactwo. Co to znaczy? Że została zburzona jakaś hierarchia, rozchwiany model Kościoła, że mamy teraz w Kościele demokrację, że wszyscy są traktowani jak równi, o co chodzi w takim obrazie Kościoła? No idzie właśnie o to, żeby Kościół zbudować u siebie jako wspólnotę, a najlepiej, żeby zobaczył siebie tak, jak siebie zdefiniował bardzo mocno na Soborze Watykańskim II. Sobór Watykański II, dobre 60 lat temu, był tak naprawdę poświęcony jednemu pytaniu: Kościele Boży, co ty mówisz sam o sobie? I odpowiedź, jaką wypracowano, to że Kościół jest ludem Boga – zaznaczył metropolita łódzki.
Synod zakończył się syntezą, która zbiera to, o czym rozmawiano na synodzie. Przez najbliższy rok zgodnie z planem, Kościoły lokalne będą realizować dyskutowane zagadnienia.
Pierwszą część syntezy nazwano „Oblicze synodalnego Kościoła”. – Czytając tę pierwszą część syntezy, można zobaczyć, na co ta twarz, oblicze synodalnego Kościoła się przekłada. Na to, że ta wspólnota bardziej przypomina dom i rodzinę niż biuro. Właśnie o to chodzi, żeby Kościół był bardziej domem, rodziną, żeby był bardziej relacyjny nie biurokratyczny – zauważył. Ten synodalny wizerunek Kościoła jest prorockim dla świata i sprzeciwia się trzem powszechnym modelom: indywidualizmowi, populizmowi i globalizmowi. – Na przeciwko tego staje Kościół i mówi: a my jesteśmy wspólnotą! – powiedział kard. Ryś.
Opisując tę wspólnotę w kontekście obrad synodalnych, metropolita łódzki powiedział, że na pierwszym miejscu, jako najważniejszym, wskazano ubogich, następnie migrantów i Kościoły Wschodnie, co ostatecznie zainicjowało zagadnienie ekumenizmu, bez którego nie ma wspólnoty Kościoła.
Druga część syntezy wskazuje na ważność misji Kościoła. – Kościół ma swoją misje i tą misją jest ewidentnie ewangelizacja. Otóż możecie i możemy wypełnić tę misję, która nam jest zadana przez Pana Jezusa w Duchu Świętym wyłącznie jako wspólnota – zauważył kard. Ryś. Odnosząc się do wypowiedzi kard. Kocha, metropolita łódzki powtórzył za nim, że Kościół synodalny to taki, w którym nikt nie może robić wszystkiego, a każdy robi to, do czego wyposaża go Duch Święty. Przy tym powiedział o kobietach, których potencjał nie jest jeszcze w pełni zagospodarowany. – Jakie jest miejsce kobiety, na ile kobieta jest szanowana w Kościele, na ile może uczestniczyć w procesie, wziąć na sobie odpowiedzialność? – pytał duchowny.
Ostatnia część syntezy „Tkanie więzi i budowanie wspólnoty” stanowi owoc pracy nad pytaniem o potrzeby nowych struktur w Kościele, by zabezpieczyć wspólnotowość. – Na pewno potrzebujemy tego, żeby funkcjonowały wszystkie struktury, które już są, czyli rada parafialna, duszpasterska, ekonomiczna, diecezjalna, wszystkie inne ciała wspólne w diecezji, nie tylko w parafii. Więc to są struktury, które mamy, ale padło pytanie, czy są potrzebne jeszcze jakieś struktury i wtedy pojawiało się sensowne pytanie: czemu one mają służyć? I odpowiedź była taka, że te nowe struktury ewentualnie mogłyby jeszcze służyć wzajemnemu słuchaniu się. Szukać, budować takie struktury, dzięki którym będą słuchani właśnie ci, którzy słuchani nie są – podsumował kard. Ryś.
Na zakończenie metropolita łódzki powiedział o zarzucie, według którego papież Franciszek buduje nowy Kościół. – We mnie przez cały synod narastało takie przekonanie, że problemem nie jest to, jakiego my Kościoła chcemy, tylko to, jakiego Kościoła my nie chcemy. To jest rzeczywisty problem. Problem polega na tym, że my nie chcemy takiego Kościoła, jaki nam zadaje Pan Jezus w Duchu Świętym, jaki Jezus powołał do życia i ciągle powołuje, i ciągle stwarza w Duchu Świętym – powiedział duchowny.
Podsumowując wtorkowe spotkanie, kard. Grzegorz Ryś zaznaczył, że jeśli chcemy zaprosić wszystkich do tworzenia realnej synodalnej wspólnoty, konieczne jest przekazywanie miłości i prawdy objawiającej się w pełni w Jezusie Chrystusie.
16 września br. w łódzkiej katedrze zainaugurowano dwuletnie „synody” parafialne, których celem jest przedyskutowanie i wprowadzenie ustaleń IV Synodu Archidiecezji Łódzkiej w lokalnych wspólnotach. Delegacje z wszystkich parafii archidiecezji łódzkiej, otrzymały symbol synodu – świecę synodalną oraz Dokument Końcowy IV Synodu Archidiecezji Łódzkiej oraz Vademecum „Synodów” Parafialnych.
Synod jest zgromadzeniem wybranych kapłanów oraz innych wiernych Kościoła partykularnego, którzy świadczą pomoc biskupowi diecezjalnemu w jego zadaniu kierowania wspólnotą diecezjalną. Synod pełni zatem funkcję doradczą i poprzez podjęcie refleksji nad obecną sytuacją diecezji i stanem duszpasterstwa określa, w jakim miejscu znajduje się dana społeczność. Każdy synod ma nie tylko charakter prawny, ale i pastoralny. W tym znaczeniu synod można określić jako akcję duszpasterską, której podmiotem i przedmiotem jest cała wspólnota diecezjalna.
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.