Puste ławki w świątyniach, mniej kleryków w seminariach, coraz więcej młodzieży odchodzącej od Kościoła. A ojciec Tomasz uważa, że będzie dobrze! Naiwny czy wizjoner?
Kiedyś nie potrzebowali świeckich. W kościele owszem, we wspólnotach, na pielgrzymkach. Ale wszystko, co związane z parafią, potrafili zorganizować własnymi siłami. Zakonnicy prowadzący parafię mieli duże wsparcie. Ojcowie, bracia, seminarzyści stanowili zaplecze, które dawało spore możliwości. Dlatego ich życie toczyło się swoim rytmem, życie wiernych swoim, wzajemnie sobie nie przeszkadzając. I było dobrze. Tak w każdym razie wszyscy myśleli, bo wydawało się, że wszystko działa. Dziś jednak przestaje. Coraz częściej po obu stronach czujemy, że będzie źle, że idzie inne. Lepsze czy gorsze? Tego jeszcze nie wiemy, ale na pewno na tę inność trzeba znaleźć sposób. Być może tym sposobem jest odkrycie, że Kościół to jedno: świeccy i duchowni razem, nie osobno.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.