Czego dziś więcej? Igrzysk, czy spokojnej refleksji? A jeśli igrzysk, to dlaczego?
Od czasów starożytnych niewiele się zmieniło. Panem et circensens. Chleba i igrzysk, wołał lud rzymski, dostając co chciał. Patrzono co prawda nań z pogardą, ale spełniano jego zachcianki. Na dworach królewskich z kolei większą atencją cieszył się błazen niż filozof. Co prawda pierwszy często był także drugim. Jednak widzów i słuchaczy bardziej interesowały sceny i mowy prześmiewcze, niż mądrościowe sentencje. Błaznowi – wszelako – jednego można było pozazdrościć. Nie wolno było do niego strzelać. Cieszył się immunitetem. Dzięki tej ochronie jeden z nich mógł bezpiecznie na ścianie kamienicy w Ujściu napisać słynne: mane, tekel, fares. Biegu historii to nie zmieniło. Traktat ze Szwedami został podpisany. Ale błazen zrobił swoje.
Czego dziś więcej? Igrzysk, czy spokojnej refleksji? A jeśli igrzysk, to dlaczego? Od dawna mówi się o produkowaniu łatwo sprzedających się treści. Stąd jedna wtrącona w przemówienie myśl potrafi przysłonić całość przesłania. Przykładów na kopy, jeśli nie tysiące. Niektórzy na tej metodzie interpretacji cudzych wypowiedzi i otaczającej nas rzeczywistości zbudowali swoją pozycję i dziś należą do grona mających wpływ na opinię publiczną autorytetów. Po co myśleć i analizować, skoro można rzucić jedno zdanie, opleść je dosadnym komentarzem i lud rzuca się do komentowania, lajkowania, podawania. Nie zawsze wiedząc o co tak naprawdę chodzi. Autor, widząc swój tekst w czołówce wyników wyszukiwania, skacze z radości. Właściciele serwisów i wyszukiwarek zacierają ręce. Lud dostał igrzyska, oni na chlebie nie tracą. Przeciwnie – liczą ile zarobili.
Ten przydługi nieco wstęp zrodził się w mojej głowie przy okazji publikacji trzech książek. Jednej – zauważonej i jeszcze dziś komentowanej. Dwóch, co prawda wspomnianych, ale w debacie publicznej niemalże nieobecnych.
Z pierwszej, o czym pisała przed dwoma tygodniami Beata Zajączkowska, wydobyto treści co prawda nie ludyczne, ale na tyle wyraźne i kontrowersyjne, że przyćmiły to, co w książce najbardziej wartościowe. Mowa oczywiście o wspomnieniach abpa Georga Gänsweina. W dwóch kolejnych wątków sensacyjnych brak. Mam na myśli „Czym jest chrześcijaństwo” Benedykta XVI i „Według stylu Boga” Franciszka.
W centrum pierwszej – jak czytamy na stronie Wydawnictwa Mondatori – jest rodzące się z miłości do każdego stworzenia miłosierdzie Boże, mające być świadectwem tej miłości kapłaństwo, czy nie ignorujący Credo ekumenizm. „Za życia Benedykt XVI nie zawsze był rozumiany. Jednak nikt nie jest w stanie odmówić mu jasności myśli i siły argumentów, które to ostatnie jego dziełko zawiera”.
Dla śledzących pontyfikat Franciszka druga nie jest zaskoczeniem. Zebrane w niej refleksje o kapłaństwie pojawiają się w jego przepowiadaniu od początku posługi. Według papieża fundamentem duchowości kapłańskiej (idąc śladem Benedykta XVI należy raczej mówić o duchowości prezbitera) są cztery bliskości: z Bogiem, biskupem, kolegium prezbiterów i Ludem Bożym. Tym samy niejako poszerza wizję, nakreśloną przez soborowy „Dekret o życiu i posłudze prezbiterów”, kładący akcent na bliskości z Bogiem, biskupem i celibat. Książka, uzupełniona dwoma komentarzami: byłego generała dominikanów, Timothy'ego Radcliffe'a i wykładowcy filozofii na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim, ks. Luigiego Marii Epicoco, może być cennym drogowskazem nie tylko dla samych prezbiterów. Także dla chcących budować w jedności z nimi wspólnoty Kościołów lokalnych.
Bierz, czytaj, myśl (wpierw cierpliwie czekaj na polskie tłumaczenie). Co nie jest proste. Nie tylko ze względu na to, że obie pozycje nie dostarczają chleba i igrzysk. Przede wszystkim dlatego, że mentalnie siedzimy w newsroomie, śledząc nagłówki i leady, przebiegając wzrokiem treść wiadomości. Jeszcze nie zdążymy przeczytać jednej, pojawia się kolejna pilna. Zapominamy, że po starożytnych cyrkach zostały ruiny i puste place. To, co było najpiękniejsze i najcenniejsze, ocalało w rządzących się zasadą ora et labora skryptoriach. Z naszym pokoleniem może być podobnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).