Doktor Kościoła

Wiem. Za wcześnie. Decyzja, jeśli zapadnie, najwcześniej za kilkadziesiąt lat. Gdy my będziemy, daj Boże, razem z nim już po drugiej stronie.

Co nie znaczy, że już dziś nie możemy dostrzegać jego wielkiego wkładu w rozwój katolickiej teologii, a jeszcze bardziej w to, co nazwać możemy wypływaniem na głębię. Dziś, na użytek być może przedwczesnego komentarza, kilka obrazów.

Wprowadzenie w chrześcijaństwo

Chyba najbardziej znana, wielokrotnie i w różnych językach wydawana, „wczesna” pozycja młodego teologa, jakim był Ratzinger. Znana i zapoznana. Najczęściej w jej omówieniach pojawia się rozpoczynający książkę obraz błazna, wołającego o pomoc w ratowaniu płonącego cyrku. Komentujący, wypaczając myśl autora, często wyrywają z kontekstu jedno zdanie: „wystarczyłoby, by błazen zmienił swój ubiór, starł szminkę – i wszystko byłoby w porządku”. Stąd już tylko krok do stwierdzenia, że całe duchowe i historyczne dziedzictwo Kościoła jest szminką, utrudniająca dotarcie z przesłaniem Ewangelii do współczesnego człowieka. Tymczasem rzecz nie o Kościele, ale o powołaniu teologa. „Czy wystarczy – pytał – byśmy sięgnęli do aggiornamento, byśmy zmyli szminkę, ubrali się po cywilnemu w język świecki albo w bezreligijne chrześcijaństwo, by wszystko było w porządku?” I za chwilę, w następnym rozdziale, proponował – zamiast zmywania szminki – skok w wiarę. „Obraz nie rozumianego błazna i  nie przeczuwających niczego mieszkańców wioski nie wystarcza, aby opisać wzajemne stosunki wiary i niewiary w dzisiejszym świecie (…) Podstawowym zagadnieniem wprowadzenia w chrześcijaństwo jest odpowiedź na pytanie, co to znaczy, gdy ktoś mówi ‘wierzę’”.

Kościół wspólnotą

W lipcu 1990 roku ówczesny kard. Ratzinger przemawiał podczas sesji Konferencji Episkopatu Brazylii. Przybył między innymi z wykładem o relacjach między Kościołem powszechnym a Kościołami lokalnymi. Niejako na jego marginesie pojawiły się pytania do dziś obecne w katolickiej teologii o zbawienie pozostających poza formalnymi ramami Kościoła katolickiego. Dyskusja ta zresztą trwa do dziś. Konstytucja Lumen Gentium nakreśliła pewne ramy (p.14-16), ale nie dała, zdaniem wielu, ostatecznych odpowiedzi. Co uderza podczas lektury. Z jednej strony odwaga w stawianiu pytań. Chociażby czy w innych religiach są pewne pierwiastki zbawienia. Z drugiej bardzo wyraźne oddzielenie tego, co jest wiarą Kościoła, pewnikiem, od tego, co jest właściwym teologowi poszukiwaniem prawdy, będącej na etapie stawiania pytań i pierwszych odpowiedzi prywatną opinią.

Katechizm

Miał być właśnie odpowiedzią na pytanie co to znaczy, gdy ktoś mówi wierzę. Ale nie w znaczeniu subiektywnym. Co to znaczy wierzę wiarą Kościoła.

Tu mała dygresja. W dyskusjach wokół Eucharystii często wyczuwa się kontrowersje wokół  pytania kto jest celebransem. Katechizm oczywiście nie pozostawia wątpliwości. „Liturgię celebruje cała wspólnota, Ciało Chrystusa zjednoczone ze swoją Głową” (KKK 1140). Wielu przeciwników tej tezy powołuje się między innymi na dorobek teologiczny Benedykta XVI. Tymczasem… W poprzedzającej wydanie typiczne Konstytucji Apostolskiej Fidei depositum czytamy między innymi: „W 1986 r. zleciłem Komisji złożonej z dwunastu kardynałów i biskupów z kard. Josephem Ratzingerem na czele przygotowanie projektu katechizmu, o jaki prosili Ojcowie Synodalni”.

Pomijając jednak spory i teorie spiskowe, osobiście wdzięczny jestem ówczesnemu kardynałowi i kierowanemu przez niego zespołowi za drugą część Katechizmu. Celebracja Misterium Chrześcijańskiego. I za otwierający tę część fresk z katakumb św. Piotra i Marcelina w Rzymie. „Scena przypomina spotkanie Jezusa z kobietą od dwunastu lat cierpiącą na krwotok; została ona uleczona, gdy dotknęła się płaszcza Jezusa, z którego „moc wyszła” (por. Mk 5,25-34). Sakramenty Kościoła są teraz kontynuacją dzieł, jakie Jezus pełnił w czasie swojego ziemskiego życia (por. 1115). Są one jakby mocami, które wychodzą z Ciała Chrystusa, aby nas leczyć z ran grzechu i udzielać nam nowego życia Chrystusa” (por. 1116).

Spotkanie w Polsce

W maju 2006 roku pojechaliśmy z młodzieżą na spotkanie z Benedyktem XVI do Krakowa.  W drodze powrotnej pytałem co w homilii papieskiej najmocniej do nich przemówiło. Odpowiedź młodych zadziwiła. Kończąca przemówienie deklaracja. „Wy młodzi poznaliście dobrze Piotra naszych czasów. Dlatego nie zapomnijcie, że ani ten Piotr, który przygląda się naszemu spotkaniu z okna Boga Ojca, ani ten, który teraz stoi przed wami, ani żaden następny nigdy nie wystąpi przeciwko wam ani przeciw budowaniu trwałego domu na skale. Co więcej, sercem i obiema rękami będzie wam pomagał budować życie na Chrystusie i z Chrystusem”.

Niech pomaga budować dom wiary na skale. Niech nas wspiera gdy inni śmiać się będą ze szminki na naszych twarzach i z szat – w przekonaniu świata – błazna. Niech będzie z nami, gdy przyjdzie czas stawiania trudnych pytań. I niech uczy nas słuchania Kościoła.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| BENEDYKT XVI

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11