Wejście na kolejną platformę społecznościową nie rozwiązuje problemu. Pytanie najważniejsze brzmi: nie gdzie, ale jak.
Problem języka, jakim posługujemy się głosząc Ewangelię wraca jak bumerang. Pojawił się także w synodalnej syntezie, a w Gazecie Polskiej nawiązał doń niedawno Leszek Galarowicz. Tematem zajmowali się także uczestnicy III Kongresu Katechetycznego, jaki odbył się w Watykanie w ubiegłym tygodniu. W jednej z grup językowych dyskutowano między innymi o komunikacji i problemach ery cyfrowej. Jest ich wiele. Okazuje się bowiem, że samo wejście na kolejną platformę społecznościową nie rozwiązuje problemu. Zatem pytanie najważniejsze brzmi: nie gdzie, ale jak.
Kwestia języka – co warto zauważyć – nie jest w Kościele nową. Właściwie jest obecna od czasów apostolskich, gdy Ewangelia wyszła poza obręb kultury żydowskiej. Pierwszym mistrzem, potrafiącym wykorzystać język i kulturę adresatów do głoszenia Dobrej Nowiny był święty Paweł. Na przestrzeni wieków miał wielu godnych naśladowców. Jego i następców metoda była dość prosta. Wykorzystać pojęcia, obrazy, znaki, jakie ukształtowały myślenie słuchaczy i nadać im nowy sens. Pisałem już kiedyś, odwołując się do zamieszczonego w miesięczniku W drodze cyklu, o tym, jak wykorzystał język kultu Diany do głoszenia Ewangelii Efezjanom. Tę metodę z powodzeniem wykorzystują do dziś rozsiani po całym świecie misjonarze.
Na czym zatem polega problem? Konkretnie na Starym Kontynencie. I wszędzie tam, gdzie Kościół jest „zasiedziały”. Otóż metoda Pawła jest skuteczna w środowiskach religijnych. Gdzie funkcjonuje cały system odniesień do rzeczywistości nadprzyrodzonej. Tymczasem w Europie tych punktów odniesienia już nie ma. Jak w tę pustkę wejść?
Otwierając watykański Kongres abp Rino Fisichella mówił między innymi o towarzyszących ewangelizacji znakach. Wskazał na trzy: trwanie we wspólnocie, caritas – czyli posługę miłosierdzia i język nadziei. Ostatni, wydaje się, jest tym, z którym możemy wejść do mediów społecznościowych. Dwa pierwsze to już realna rzeczywistość. Bo Ewangelia, to nie spotkanie z pewną ideą, ale Osobą.
Przekonują o tym twórcy jednej z zaprezentowanych na zakończenie Kongresu platform internetowych. Real+True. „Naszą misją – piszą – jest przekazywanie daru żywej wiary przez tworzenie pięknych, urzekających i odpowiednich treści, inspirowanych Katechizmem Kościoła Katolickiego (…) W naszej nazwie odwołujemy się do rzeczywistego i prawdziwego Boga. W Jezusie Bóg jest prawdziwy. Jest Kimś, nie czymś. To osoba znająca nas i rozumiejąca. Chodził po tej ziemi i pokazał nam, jak żyć i kochać. On jest również prawdą, a Jego światło kieruje naszymi drogami i prowadzi nas do życia wiecznego”.
Język nadziei wyczuwalny jest choćby w ostatnim z opublikowanych przez Real+True filmów. „Czy jest miejsce na miłosierdzie w wymiarze sprawiedliwości? Na czym polega prawdziwe przebaczenie? Czym jest prawdziwa sprawiedliwość? I czy wierzymy, że przebaczenie ma ważne miejsce w zachęcającym do cnoty społeczeństwie?”
Warto zwrócić uwagę na zasięg. Real+True w samym tylko serwisie You Tube ma przeszło dwa i pół miliona subskrybentów. Tak szerokiego zasięgu nie da się wytłumaczyć jedynie dobrym mecenatem (OSV – jeden z największych na świecie wydawców katolickich plus mecenat Stolicy Apostolskiej). Kontent nieciekawy, kiepsko zrealizowany zawsze będzie niszowy. Tu dobra treść łączy się ze współczesnymi technikami przekazu. Krótkie filmy utrzymują uwagę widza do końca, posługując się między innymi doskonałą grafiką. I dobrze, bo przecież pokolenie cyfrowe jest pokoleniem obrazu.
Ciekawym byłoby badanie ilu odbiorców publikowanych w mediach społecznościowych treści, pod ich wpływem angażuje się w życie wspólnot kościelnych. A jeśli mimo to nie angażuje się, to dlaczego. Czy jest to wyłącznie kwestia języka?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.