Niech te kilka świadectw będzie wypowiedzeniem ostatniego zdania potwierdzającego słuszność organizowania rekolekcji szkolnych z udziałem ekipy ewangelizacyjnej.
Nic tak nie przemawia do człowieka jak doświadczenie innych, którzy przeszli proponowaną drogę i są gotowi przejść ją ponownie. Metoda zaproponowana na łamach tej książki nie wzięła się znikąd. Przez co najmniej dziesięć lat kilka ekip rekolekcyjnych dotarło z orędziem ewangelicznym do tysięcy uczniów, spędzając z nimi setki godzin. Może warto wsłuchać się w głos osób, które tworzyły rekolekcje, uczestniczyły w nich, a także obserwowały to, co się podczas nich działo. Ktoś kiedyś powiedział, że przekonanego do słuszności sprawy nie trzeba przekonywać, zaś człowieka, który jest uprzedzony do pewnych rozwiązań, nie przekona się nawet tysiącem argumentów. Wbrew temu stwierdzeniu spróbujmy: niech te kilka świadectw będzie wypowiedzeniem ostatniego zdania potwierdzającego słuszność organizowania rekolekcji szkolnych z udziałem ekipy ewangelizacyjnej.
Zastrzyk wiary
Co dały mi rekolekcje wielkopostne, które odbywały się w zeszłym roku w naszej szkole? Przede wszystkim były kolejną szansą na zbliżenie się do Boga. Szansą, którą wykorzystałam i dzięki której wiele zyskałam. Były dla mnie „zastrzykiem dojrzałej wiary”. Ten zastrzyk działa na mnie do teraz i nie pozwala mi się poddać w trudnych sytuacjach. Jest też podstawą do refleksji na temat mojej dotychczasowej wiary. Cała zmiana, jaka dokonała się we mnie po tych rekolekcjach, nie polegała na nagłym uwierzeniu w Boga – bo ja poznałam Boga dużo wcześniej dzięki moim rodzicom i zawsze w jakiś sposób (z obecnego punktu widzenia bardzo prymitywny) w Niego wierzyłam – ale na pogłębieniu mojej wiary i dojrzałym spojrzeniu na Boga i Jego działanie w moim życiu. Moją uwagę zwróciła forma tych rekolekcji. Nie były to nudne wykłady teologów, monologi księży, jakie słyszałam na rekolekcjach w szkole podstawowej czy w czasie kazań, ale rozmowy, świadectwa wiary, dawane zarówno przez młodych, jak i starszych ludzi.
Po pierwszym dniu, gdy od obcych, często okrutnie doświadczonych przez życie ludzi usłyszałam tak piękne i ciepłe zwierzenia o miłości do Boga, o nawróceniu, które owocowało w ich życiu szczęściem, zmienił się we mnie wizerunek Boga. Wcześniej postrzegałam Go jako niedostępnego, biernego obserwatora życia, bo zezwalał na krzywdę i nigdy nie pomagał mi w rozwiązywaniu problemów. A tu nagle rekolekcjoniści przekonywali mnie, że to, iż Bóg nie spełnia naszych zachcianek i nie pomaga nam w realizacji niektórych planów, nie oznacza, iż nie bierze On udziału w naszym życiu. Tego dnia, gdy wróciłam do domu, spojrzałam wstecz i co dziwne, kiedy wszystko przemyślałam, okazało się, że mieli rację: Bóg działał w moim życiu, i to w dodatku na moją korzyść! Zrozumiałam wtedy, że ten mój krytyczny stosunek do Boga był błędem. Wynikał on z tego, że licząc na pomoc od Boga, tak naprawdę oczekiwałam rozwiązywania problemów w sposób, jaki sama sobie obmyśliłam – czyli chciałam tylko spełniania moich życzeń, bo każdą inną formę pomocy odczytywałam jako jej brak. Dostrzegłam również, że Bóg miał rację, nie spełniając wszystkich moich próśb, bo ich realizacja nie wyszłaby mi na dobre. Wtedy wyklarował mi się nowy obraz Boga: jako obecnego w mym życiu, troskliwego Ojca. Następnego dnia dowiedziałam się najpiękniejszej rzeczy, która zaważyła na mojej relacji z Bogiem, a mianowicie usłyszałam, że „Bóg jest we mnie (w tej wciąż błądzącej i źle Go oceniającej istocie) zakochany”.
Z początku trudno było mi w to uwierzyć, ale trzeciego dnia utwierdziło mnie w tym przekonaniu opowiadanie Kazika i postanowiłam całym sercem odwzajemnić to uczucie. W ten sposób Bóg zajął bardzo ważne miejsce w moim życiu. Te rekolekcje dały początek mojej bardziej dojrzałej wierze, która oczywiście pełna jest upadków, ale ma tak solidne podstawy, że trudno byłoby ją całkowicie wykorzenić z mojego serca. Dzięki tym trzem spotkaniom wiem, że Bóg kryje jeszcze przede mną wiele swych wspaniałych cech. Chęć ich odkrycia motywuje mnie do pogłębiania wiary, a teraz również szczerej miłości do Boga. Zyskałam jednak coś jeszcze, coś, czego mi bardzo brakowało, a co jest równie ważne jak wiara w Boga – uwierzyłam w człowieka, w to, że są jeszcze na świecie ludzie kierujący się w życiu określonymi wartościami, co udowodnili mi swą serdecznością rekolekcjoniści. Ciekawa jestem, co dadzą mi następne rekolekcje, których już nie mogę się doczekać. A może teraz moja kolej, żeby coś dać z siebie innym w czasie rekolekcji?
Ania Nowak – uczennica
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).