Niech te kilka świadectw będzie wypowiedzeniem ostatniego zdania potwierdzającego słuszność organizowania rekolekcji szkolnych z udziałem ekipy ewangelizacyjnej.
Kilka słów o lękach i uzdrawianiu
Jadąc na te rekolekcje, miałam w sobie sporo lęku. Bo co innego spotykać się raz na jakiś czas i dyskutować o teoriach, a co innego stanąć RAZEM przed ludźmi i głosić Chrystusa. Zwłaszcza że cała nasza ekipa to zbieranina ludzi „z rożnych bajek”, o rożnym doświadczeniu Kościoła i wspólnoty, preferujących rożne sposoby modlitwy. I pierwszym moim doświadczeniem było doświadczenie jedności. Pan Bóg wszystko to poskładał, przemienił i uzdrowił. Dużo się razem modliliśmy i naprawdę byliśmy wspólnotą, gdzie każdy dawał z siebie wszystko, co mógł, swoje pomysły, talenty. Nie byliśmy jednomyślni, zdarzało się, że każdy miał własną wizję i trudno było się dogadać, ale cały czas uczyliśmy się otwartości na siebie nawzajem.
Rekolekcje w Bytomiu nie były pierwszymi rekolekcjami, które współtworzyłam. Ale zawsze pozostaje jakaś niepewność, jakaś trema, chęć, by naprawdę wszystko poszło tak, jak sobie zaplanowaliśmy, wymarzyliśmy. Momentami wydawało mi się, że to ja lepiej wiem, jak głosić Pana niż On sam, że moje sposoby są lepsze i ciekawsze. No i znowu przyszło oczyszczenie. Pan ciągle nam pokazywał, że choćbyśmy się nie wiadomo jak starali, choćbyśmy stawali na głowie i klaskali uszami – wszystko będzie na nic, jeśli Jego z nami nie będzie. I odwrotnie: w chwilach, gdy coś nam się waliło i szło zupełnie w inną stronę, kiedy mimo planu i przygotowania płynęliśmy nie wiadomo dokąd (a takie momenty też nam się zdarzały) – czuło się, że Duch Święty prowadzi, że zabiera lęk. Po prostu „wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. I więcej nic.
Kolejne doświadczenie to doświadczenie spotkania z drugim człowiekiem. Taka też była po części nasza rola – służyć obecnością, rozmową, modlitwą. I jakoś tak się działo, że Pan Bóg przysyłał „odpowiednich” ludzi, takich, którym mogłam jakoś pomoc, z którymi mogłam podzielić się jakimś swoim doświadczeniem. I olśnienie – że Najwyższy zawsze zna czas i miejsce, zna nasze możliwości; że gdy daje zadania, które wydawałoby się nas przekraczają, daje też siły, by podołać; że On stawia nas w konkretnych sytuacjach, byśmy tam służyli Mu najlepiej jak potrafimy. Dla mnie niesamowicie ważna i niesamowicie piękna była świadomość, że tyle ludzi z całej Polski się za nas modli. Za każdego z osobna i za wszystkich razem. To było chyba wielkie doświadczenie „potęgi” Kościoła, „potęgi” wspólnoty i moment, kiedy naprawdę można było to docenić.
Co mi te rekolekcje dały? Długo by można o tym pisać. I przypuszczalnie nie ma takich słów, którymi dałoby się to wyrazić. Na pewno otwarły mnie na drugiego człowieka, nauczyły trochę pokory. I dały taką niezachwianą świadomość, że każdy z nas powołany jest do głoszenia Chrystusa. Jeśli spotkałeś Boga na swojej drodze, jeśli doświadczyłeś Jego Miłości, to musisz się tym dzielić. A z tego dzielenia płynie wielka radość i Pan działa cuda na naszych oczach – cuda maleńkie, codzienne, ale takie, które przemieniają wszystko.
Magdalena Czopek – prowadząca
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Przypomina też, że szkoła jest miejscem, w którym uczymy się otwierać umysł i serce na świat.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.