Łączącą matkę z dzieckiem pępowinę odcina się przy urodzeniu. Ale łącząca ich więź to coś dużo ważniejszego.
Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu" na kanwie KKK 2197-2200
Miłość bliźniego to nie puste słowa ani nie ulotne uczucia – wyjaśniłem w poprzednim odcinku cyklu. To akt woli. „Chcę dla bliźniego dobrze”. To postawa liczenia się z bliźnimi i dbania o ich dobro. A przynajmniej o to, by nie działa im się krzywda. Dziś czas na pierwsze z przykazań „drugiej tablicy” dekalogu: „Czcij ojca swego i matkę swoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie” – czytamy w księdze Wyjścia (20,12).
O jego wadze przypomniał Jezus krytykując faryzeuszy, którzy pozwalali obowiązek utrzymania rodziców w ich starości zastąpić ofiarą na świątynię. Mk 7, 8-13). A święty Paweł uczył: „Dzieci, bądźcie posłuszne w Panu waszym rodzicom, bo to jest sprawiedliwe. Czcij ojca twego i matkę - jest to pierwsze przykazanie z obietnicą - aby ci było dobrze i abyś był długowieczny na ziemi” (Ef 6, 1-3). Dlaczego jest ono takie ważne?
Krzywda wyrządzona przez osobę obca mniej boli, niż ta sama dokonana przez osobę bliską. Boli szczególnie mocno, gdy krzywdzi ktoś, komu wyświadczyło się wiele dobra. Czwarte przykazanie „ukazuje porządek miłości” – napisano w Katechizmie Kościoła Katolickiego (2197). Naszym bliskim, którzy wiele nam jej okazali, należy się ona bardziej niż obcym; ludziom, których nie znamy albo dopiero co poznaliśmy. Chodzi o prostą wdzięczność za wyświadczone dobro. A rodzice są (zazwyczaj) tymi, którzy każdemu dziecku okazali najwięcej dobra. Nie trzeba tego chyba tłumaczyć.
„Czwarte przykazanie jest wyraźnie skierowane do dzieci, określając ich relację do ojca i matki, która jest najbardziej powszechna” – czytamy w KKK 2199. „Bóg chciał, abyśmy po Nim czcili naszych rodziców, którym zawdzięczamy życie i którzy przekazali nam wiedzę o Bogu” – wyjaśniono wcześniej (KKK 2197). Chrześcijanie widzą je jednak także w szerszym kontekście. „Dotyczy również związków pokrewieństwa z innymi członkami rodziny. Domaga się okazywania czci, miłości i wdzięczności dziadkom i przodkom” (KKK 2199). Dla tej samej racji, dla której dzieci maja szanować swoich rodziców – chodzi po „porządek miłości”. Z tego samego powodu „obejmuje (...) obowiązki uczniów względem nauczycieli” (KKK 2199), zwłaszcza gdy chodzi wychowawców, którzy szczególnie wiele serca muszą dać swoim wychowankom. Ale nie tylko: to także obowiązki „pracowników względem pracodawców, podwładnych względem przełożonych, obywateli względem ojczyzny oraz tych, którzy nią rządzą lub kierują”.
Zaskakujące, prawda? Wszystko w porządku miłości. Pracodawcy, przełożeni, ojczyzna i ci którzy nią kierują... Nie miejsce w tej chwili, by ten temat rozwijać, ale warto mocno go zasygnalizować. Chodzi ciągle o porządek miłości. Tym, którym coś zawdzięczamy winniśmy wdzięczność. Wszystkim naszym dobrodziejom. Na pewno swojej ojczyźnie zawdzięczamy bardzo wiele: język, wychowanie w pewnej tradycji, kulturze....
Trzeba jednak w tym miejscu podkreślić, że błędem jest odczytywania tego przykazania tak, jakby działało tylko w jedną stronę. Jest ono hasłem wywoławczym, gdy chodzi o „obowiązki rodziców, opiekunów, nauczycieli, przełożonych, urzędników państwowych, rządzących, wszystkich tych, którzy sprawują władzę nad drugim człowiekiem lub nad wspólnotą osób” (KKK 2199). Odpowiedni stosunek do dzieci, wychowanków, podwładnych to też kwestia „porządku miłości”. Mają oni prawo od tych, którzy zrządzeniem losu (którym oczywiście zawsze kieruje Bóg) zostali postawieni nad nimi, oczekiwać dobra, a nie krzywd. Słowem, przykazanie to jest też podstawą tego, co nazywamy społecznym nauczaniem Kościoła (KKK 2198).
Warto zwrócić uwagę, że przykazanie to jest w pewnym sensie wstępem do pozostałych „które dotyczą szczególnego poszanowania życia, małżeństwa, dóbr ziemskich, słowa” (KKK 2198). To przykazanie pokazuje jednak, że ludziom z naturalnych powodów nam bliższym więcej miłości po prostu się należy. I w wielu sytuacjach trzeba odstąpić od trzymania się prostej sprawiedliwości, a odwołać się do sprawiedliwości zaprawionej wdzięcznością i zwykłą życzliwością. Pięknie myśl tę wyraził Syrach (3,10-13)
Nie przechwalaj się niesławą ojca,
albowiem hańba ojca nie jest dla ciebie chwałą.
Chwała dla każdego człowieka płynie ze czci ojca,
a matka w niesławie jest ujmą dla dzieci.
Synu, wspomagaj swego ojca w starości,
nie zasmucaj go w jego życiu.
A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość,
nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił.
Zwłaszcza to ostatnie zdanie wiele mówi: ojcu, matce, należy się od dzieci więcej. Wyrozumiałości, cierpliwości, pomocy, a jeśli trzeba to także przebaczenia. To kwestia elementarnej uczciwości, wdzięczności za okazane niegdyś dobro.
Zwraca uwagę jeszcze jedno: to jedno z dwóch przykazań sformułowanych pozytywnie (nakazujące, a nie zakazujące), a jedyne, które związane jest z obietnicą: masz je zachować „abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie”. „Poszanowanie tego przykazania zapewnia, wraz z owocami duchowymi, doczesne owoce pokoju i pomyślności” – zapewniają autorzy Katechizmu (KKK 2200) i dodają: „Natomiast niezachowywanie go przynosi wielkie szkody wspólnotom i osobom ludzkim”. Tak, gdy niszczy się ten podstawowy porządek wynikający z więzi między ludźmi nie ma co oczekiwać, że przyniesie to dobre owoce. Warto w tym kontekście widzieć także dzisiejsze ataki na instytucję rodziny, zwłaszcza na lekceważenie obowiązków dorosłych dzieci względem rodziców. „Pępowinę trzeba odciąć” mówi się czasem z wyrzutem dorosłym dzieciom”. Tak, pępowina została odcięta wiele lat wcześniej. Potem latami dziecko brało od rodziców. Kwestią sprawiedliwości, nie tylko miłości, jest danie im czego potrzebują, gdy nie radzą już w sobie w życiu jak dawniej.
Szczegółowiej o wymaganiach wynikających z tego przykazania – w kolejnych odcinkach cyklu. Teraz jeszcze tylko – na następnej stronie – fragmenty Katechizmu Kościoła Katolickiego wykorzystane w tym tekście.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).