Jezus kocha, ale nie zawsze leczy lęk. Co nie znaczy, że Jezus nie ofiarowuje nam swojej obecności i pocieszenia.
Niedziela Środków Przekazu za nami. Orędzie – mam nadzieję – przeczytane. Nawet konferencja prasowa jedna czy druga była. Problemy pozostają. A nawet się pogłębiają. Czego dowodem są amerykańskie badania przyczyn samobójstw. Odsetek popełnianych wskutek nie radzenia sobie z samotnością w Sieci jest z roku na rok coraz większy. Psychologowie alarmują.
Jarrid Wilson, trzydziestoletni amerykański pastor, zaangażowany w działalność na rzecz zdrowia psychicznego, pisał: „Jezus kocha, ale nie zawsze leczy myśli samobójcze. Jezus kocha, ale nie zawsze leczy depresję. Jezus kocha, ale nie zawsze leczy PTSD. Jezus kocha, ale nie zawsze leczy lęk. Ale to nie znaczy, że Jezus nie ofiarowuje nam swojej obecności i pocieszenia. Zawsze to robi”.
Jego refleksja (wpis na Twitterze kilka godzin przed samobójczą śmiercią; być może było to wołanie o pomoc) koresponduje z fragmentem tegorocznego Orędzia. Franciszek przestrzega: „Sieć jest okazją do promowania spotkania z innymi, ale może również zwiększyć naszą samoizolację, jak sieć pajęcza zdolna do usidlenia. To młodzież jest najbardziej narażona na złudzenie, że sieć społecznościowa może ich całkowicie zaspokoić na poziomie relacji, aż po niebezpieczne zjawisko młodych „pustelników społecznościowych”, którym grozi całkowite odcięcie się od społeczeństwa. Ta dramatyczna dynamika ukazuje poważny rozłam w strukturze relacyjnej społeczeństwa, rozdarcie, którego nie możemy lekceważyć.”
O ile Wilson wskazuje na ofiarowaną nam Obecność i pocieszenie, Franciszek wskazuje miejsce, gdzie to się dokonuje. Comunità umana – wspólnota ludzka, nie będąca tym samym, co social network communities – społeczność wirtualna. Pierwsza jest czymś więcej niż przebywaniem razem, wspólnotą idei czy poglądów, emocjonalną więzią, gromadzeniem informacji. Jest doświadczeniem bycia członkiem „jedynego ciała, którego Głową jest Chrystus”. Stąd papieskie wezwanie "do inwestowania w relacje, aby potwierdzić również w sieci i poprzez sieć interpersonalny charakter naszego człowieczeństwa. W jeszcze większym stopniu, my chrześcijanie jesteśmy powołani do ukazywania tej komunii, która naznacza naszą tożsamość jako wierzących".
Łatwo mówić i pisać, trudniej przejść do praktyki. Doświadczyliśmy tego już pierwszej dekadzie nowego tysiąclecia, proponując coroczne spotkania sympatyków naszego portalu. Już wtedy sporo mówiło się o lęku przed ujawnieniem swojej tożsamości i ewentualnych rozczarowaniach, wywołanych konfrontacją tego, co wirtualne, z tym, co rzeczywiste. Co nie znaczy, że tego typu inicjatywy nie mają sensu. Przeciwnie. Wspólnoty osób nigdy nie doświadcza się w tłumie. Ten co najwyżej może dać człowiekowi poczucie siły, bycia większością. Relacje charakteryzują małe wspólnoty. Wiedzą o tym doskonale wszyscy zaangażowani w Ewangelizację. Przyjęcie Jezusa jako Pana i Zbawiciela jest pierwszym krokiem do wspólnoty, w której dokonuje się oczyszczenie i prowadzącej do zjednoczenia (Ewagriusz z Pontu: oświecenie, oczyszczenie, zjednoczenie).
Przejdźmy do praktyki. Ojciec Andrzej Madej OMI, inicjator ewangelizacji w Jarocinie (dla młodszego pokolenia: Jarocin to ojciec chrzestny Przystanku Woodstock) zabierał ze sobą na festiwal zeszyt z adresami wspólnot, do których kierował młodych po ewangelizacji. Idź do wspólnoty – mówił. W niej będzie dojrzewała twoja wiara. Ale to była era przed Internetem. Co zaproponować dziś?
Od czasu do czasu na Twitterze grupa osób zaprasza na tweetup. „Jest to impreza integracyjna, organizowana w większości dużych miast w Polsce i na świecie. Ma za zadanie stworzenie okazji do spotkania się osób, które „znały” się do tej pory tylko z Twittera.” Oczywiście ewangelizacja jest czymś więcej aniżeli integracją, ale od czegoś trzeba zacząć, nie ograniczając się jedynie do społeczności Twittera. To jeden ze sposobów, by ożywić na przykład dekanalne spotkania młodych. Pamiętając oczywiście, że spotkanie w Sieci to nie – jak chcą niektórzy – ewangelizacja, ale preewangelizacja. Czyli przygotowanie do właściwej ewangelizacji, będącej spotkaniem z Jezusem we wspólnocie Jego uczniów.
Że nie jest to propozycja twórcy teoretyka niech świadczy głos jednego z moich parafian. Podczas kolędy powiedział: „słuchamy kazań, czytamy ogłoszenia, lajkujemy swoje posty w mediach społecznościowych. Może nadszedł czas na kolejny krok. Mamy salkę przy plebanii. Wstawmy tam dzbanek do kawy, jakieś ciastka zawsze ktoś przyniesie i zaproponujmy nieformalne spotkanie po niedzielnej Mszy świętej. By ludzie mogli się poznać bliżej i nawiązać głębsze relacje. To nic, że na początku będzie kilka osób. Triumfalizm jest pierwszym krokiem ku upadkowi inicjatywy”.
Racja, proszę pana. Święta racja. Myśli pan jak papież Franciszek. „W ten sposób możemy przejść od diagnozy do terapii: otwierając drogę do dialogu, spotkania, uśmiechu, wyrazów czułości... To jest sieć, której chcemy. Sieć, która nie jest stworzona, by pochwycić w pułapkę, ale aby wyzwalać, aby strzec wspólnoty wolnych osób. Sam Kościół jest siecią utkaną przez komunię eucharystyczną, w której jedność nie opiera się na „polubieniach”, lecz na prawdzie, na „amen”, z którym każdy przylgnął do Ciała Chrystusa, przyjmując innych.”
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.