Stasiu Śrubka i inni

xwl

Nieśmiały, kiepsko ubrany... Jeszcze raz o wspólnocie integrującej, ewangelizującej i wrażliwej.

Reklama

Deszczowo, ponuro, wiatr wieje. Pogoda, jak się mawiało w czasach młodości i nie tylko, barowa. Zawinąć się w koc i przeczekać. W takim klimacie nawet zapowiedź końca świata nie będzie tematem inspirującym. Cóż dopiero bieżące sprawy. Tymczasem dyżur dyżurem, obowiązek obowiązkiem. Trzeba z siebie coś wykrzesać.

Przed oczami przewinął się apel młodej matki, napisany w związku ze zbliżającym się rokiem szkolnym. „Jeśli widzisz kogoś, kto ma problemy z zaprzyjaźnieniem lub widzisz kogoś, kto jest zastraszany, ponieważ jest nieśmiały lub nie ubrany w najbardziej fajne ubrania - proszę wstań i przywitaj się - albo chociaż uśmiechnij się do osoby na korytarzu lub na podwórku. Nigdy nie wiadomo, co ta osoba może przeżyć poza szkołą. Twoja dobroć może zrobić dużą różnicę w czyimś życiu!”

Nieśmiały, kiepsko ubrany… pamiętam takich. Ostatni z czterech ołtarzy na Boże Ciało. Dzień wcześniej przygotowano konstrukcję. Wyglądający na murarskiego pomocnika, kiepsko ubrany pan, zwoził na taczkach gliniane elementy, mające stać się ołtarzem. Coś tam pod nosem mówił sam do siebie, nie za bardzo zwracając uwagę na obserwujących jego pracę. Ci nie szczędzili krytyki. Wyłaniający się obraz niewiele miał wspólnego z tym, do czego przywykliśmy. Ani to aniołowie, ani święte postaci. Z perspektywy czasu nazwany sztuką prymitywną z nurtu Art. Brut. Stanisław Zagajewski. (Nie mylić z Adamem, przywołanym przez Andrea Mondę we wtorkowym L’Osservatore Romano.) W miejscowym slangu nazywany Stasiem Śrubką. W kręgach historyków sztuki włocławskim Nikiforem. Znaleziony na stopniach kościoła świętej Barbary w Warszawie. Nadano mu fikcyjne imię, nazwisko, datę urodzenia. Jeśli chodzi o styl życia, sposób ubierania się, kontakty towarzyskie, nic, co mogło by być kojarzone z artystyczną bohemą. Po śmierci również nie miał szczęścia. Wiele z jego oryginalnych dzieł zaginęło. Między innymi część elementów wspomnianego wyżej ołtarza.

Praca w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego i Szkole Przysposobienia do Zawodu nie trwała długo. Niewiele ponad rok. Jednak wystarczająco długo, by podobnych Stasiów poznać wielu. Otoczenie bliższe i dalsze nie zawsze im pomagało. Najczęściej stawiało przeszkody, marginalizowało. Bliższy kontakt pozwalał odkryć im i w nich drzemiące talenty, skrywaną pod maską arogancji wielką wrażliwość, często nieprzeciętną inteligencję. Ich problem sprowadzał się do kiepskiego ubrania, nieodrobionych lekcji, braku profesora Aleksandra Jackowskiego, odkrywcy i promotora Stanisława Zagajewskiego. System kazał „przepchnąć” ich do końca klasy ósmej i nauczyć jakiegoś zawodu. Nie przewidywał dla nich dalszego ciągu. Ich życie mogła zmienić być jedynie odrobina bezinteresownego zainteresowania i wsparcie, niezbędne w rozwoju talentów i inteligencji. Także ich życie wiary. Bo wspomniana marginalizacja wypychała ich nie tylko ze szkoły.

Post młodej matki współbrzmi z omawianą tu już dwukrotnie Instrukcją o nawróceniu duszpasterskim wspólnoty parafialnej. Przypomnijmy: wspólnota wspólnot, integrująca, ewangelizująca, i okazująca wrażliwość na ubogich. Wspólnota, w której „biedni są uprzywilejowanymi odbiorcami Ewangelii”. Ten proces nie zaczyna się od wielkich planów i inicjatyw. Choć są one potrzebne, a nawet konieczne. Jego początkiem jest ta specyficzna wrażliwość, potrafiąca dostrzec, zatrzymać się, podać rękę, uśmiechnąć się, okazać minimum zainteresowania. Bez niej nawet najlepiej przygotowane inicjatywy ewangelizacyjne i zaangażowane w nie środki, spełzną na niczym.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7