W miejscu, gdzie dawniej stał kościół, od lat mieszkańcy niewielkiej Świerznicy zbierają się na majowe. Od niedawna litanię odmawiają przy niewielkiej kapliczce.
Na chwilę przed 17.00 panie zaczynają się schodzić. Zanim zaczną przyzywać wstawiennictwa Maryi, jest jeszcze chwila, żeby porozmawiać: o tym, jak było dawniej, a jak jest teraz, pochwalić się dziećmi i wnukami, ponarzekać trochę. I nacieszyć zupełnie nową kapliczką powieszoną na drewnianym krzyżu.
– Od dawna rozmawiałyśmy, że dobrze byłoby, żeby jaka kapliczka była, żeby zbierać się wokół Matki Bożej – przyznaje Iwona Aftyka, sołtys Świerznicy.
Kapliczkę z wiekowych desek zrobił jej szwagier. We wnętrzu drewnianego domku znalazła swoje miejsce figura, która także ma swoja historię. – Należała do mojej sąsiadki z mojej rodzinnej wsi. Kiedy zmarła, zostały po niej rzeczy, których rodzina nie potrzebowała. Także ta stara figura Matki Bożej. Sąsiadka była bardzo wierząca, dbała o tę figurę, zawsze stały wokół niej kwiaty. Zapytałam, czy mogę ją zabrać, już z myślą o naszej kapliczce – opowiada pani Iwona. – Kiedy postawiliśmy kapliczkę, wysłałam zdjęcia do Chmielna. Koleżanka odpisała, że pani Dzidowa na pewno z nieba się cieszy – dodaje z uśmiechem.
Karolina Pawłowska /Foto Gość Wiekowa figura też ma swoją historię.Dla pani sołtys przeszłość jest ważna. Zbiera informacje o tym, jak dawniej wyglądała wieś, słucha historii najstarszych mieszkańców. Przekonuje sąsiadów, żeby dbać o ślady przeszłości. Jak o ukryty w pobliskim lesie cmentarz. Spoczywają tu i przedwojenni niemieccy mieszkańcy, i ci polscy, pochowani tuż po wojnie. Za kilkunastoma otoczonymi wdzięczną pamięcią grobami z lat 50. ubiegłego wieku, w zaroślach kryją się pozostałości nagrobków niemieckich. Trudno wypatrzeć je wśród bujnie rozrastających się bluszczu, barwinka i konwalii. Jedynie duży monument upamiętniających dawnych właścicieli majątku przyciąga wzrok. Właściwie nie wiadomo, dlaczego oparł się PRL-owskiej polityce systematycznego zacierania śladów dawnych mieszkańców tzw. Ziem Odzyskanych.
– Przychodzimy tu też często, a po drodze zbieramy puszki i butelki. Chciałoby się tu coś więcej zrobić, uporządkować to miejsce. Ale wkrótce stanie tu krzyż, żeby oznaczyć, że to miejsce poświęcone, a nie wysypisko śmieci – opowiada Beata Metryka, gdy docieramy na miejsce.
– Tym bardziej, że tu jeszcze zachowały się jakieś ślady. Po niedużej nekropolii, która był we wsi, nie ma śladu. Tylko wysokie drzewa i bluszcz przypominają, że tu był cmentarz – dodaje Iwona Aftyka.
Karolina Pawłowska /Foto Gość Dla mieszkańców Świerznicy majowa modlitwa to część tradycji.O tym, że we wsi był kościół, też przypominają już tylko wysokie kasztanowce. Otoczona niskim murem przestrzeń kłuje w oczy pustką.
– Aż chciałoby się, żeby za tym murem jednak coś było. Chociaż kapliczka nieduża – mówią mieszkanki Świerznicy, które zbierają się na majowe w miejscu, gdzie stała szachulcowa, nieduża świątynia. Runęła pół wieku temu.
– Kiedy jeszcze było co ratować, to władze nie pozwoliły, zastraszyli człowieka, który miał się podjąć remontu. I patrzyliśmy, jak kościół niszczeje – przyznaje Helena Majewska, jedna ze starszych świerzniczanek.
Została kamienna chrzcielnica i zarys fundamentów. – Już większość krzaków jest wycięta, ale chcielibyśmy jeszcze bardziej oczyścić teren i wyeksponować te fundamenty. Może kwiaty zasadzić w ich zarysach. Wtedy widać byłoby, że to nie jakieś tam miejsce, ale że kościół stał – zastanawia się pani Iwona.
Proboszcz parafii w Lipiu, do której należy Świerznica, przyznaje, że to ważne świadectwo. – To pokazuje, że mieszkańcom nie jest obojętne, czy mają swoje miejsce spotkania z Bogiem, czy nie. Kapliczka, którą stworzyli, jest pięknym znakiem w świecie, w którym świętość jest usuwana, uznana za niepotrzebną w przestrzeni publicznej – mówi ks. Dariusz Pęczak.
Pani Iwona mieszka po sąsiedzku, tuż za kościelnym murem. Z sentymentem ogląda kopie starych zdjęć, na których widać świątynię i klon służący za dzwonnicę. – Odkąd mamy tu figurę Maryi, czuję, jakby roztoczyła nad nami swoją opiekę. Wierzę, że ta mała drewniana kapliczka, którą powiesiliśmy na krzyżu, to dopiero początek. Że wymodlimy sobie większą kaplicę, w której będzie można się zbierać i że będzie miał się kto w niej modlić. Matka Boża nam pomoże – dodaje pani sołtys.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.