Jak mówią uczestnicy synodu, Francja nie uznaje wartości rdzennej ludności.
W Synodzie Biskupów o Amazonii uczestniczą też przedstawiciele Kościoła z Gujany Francuskiej. W całym dorzeczu Amazonki jest to jedyny kraj, który nadal pozostaje obcą kolonią i doświadcza kolonialnego ucisku. Jak mówią uczestnicy synodu, Francja nie uznaje wartości rdzennej ludności. Nigdy też nie zaakceptowała oenzetowskiej Deklaracji Praw Ludów Tubylczych.
O ucisku, którego doświadczają ze strony Francji rdzenni mieszkańcy Amazonii opowiada Maryse Gauthier dyrektor Caritas w Gujanie Francuskiej.
"Trzeba na przykład wiedzieć, że Krajowy Urząd Lasów i Łowiectwa z siedzibą w Paryżu reglamentuje łowiectwo również w Gujanie, co ma wielki wpływ na codzienne życie ludności tubylczej. Oni od zawsze żyli tu z łowiectwa, rybołówstwa, zbieractwa i rolnictwa. A dziś praktycznie zakazuje się im łowiectwa na ich terytoriach. Wszystko to w imię francuskiego prawa – mówi Radiu Watykańskiemu Maryse Gauthier. – A przecież są to ludy, które pokazały, że potrafią zadbać o swe naturalne środowisko, o rozwój zwierzyny na tym terenie. Oni tam przecież żyją, wiedzą, jak przebiega rozmnażanie miejscowych zwierząt, wiedzą kiedy można polować. Dziś tymczasem biurokraci z Paryża, którzy na niczym się nie znają, przyjeżdżają do Gujany i chcą tłumaczyć rdzennej ludności, jak mają polować na swoim terytorium. A przecież te ludy są tu o wiele dłużej niż Francja, wiedzą najlepiej, jak zachować miejscową faunę i florę, oni tu żyją na co dzień. A teraz zakazuje się im, czego nie mogą zbierać, na co nie mogą polować. Po prostu świat stanął na głowie. Ludy tubylcze nie mogą tego zaakceptować i trzeba to zrozumieć".
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.