O fascynacji klimatami z piekła rodem i kazaniach opartych na lęku opowiada dominikanin o. Paweł Adamik.
Marcin Jakimowicz: Filmik o tym, co mówi demon w czasie egzorcyzmów, obejrzało milion osób. Opowieści o Bożej miłości cieszą się o wiele mniejszą klikalnością. Dlaczego katolicki naród tak bardzo jest zainteresowany „ciemną stroną mocy”?
O. Paweł Adamik: To nie jest normalna sytuacja. Nie rozumiem tego fenomenu, tej koncentracji na złu. Pamiętam, że gdy zacząłem uczyć katechezy i spytałem uczniów, co chcieliby usłyszeć w czasie lekcji, większość proponowała hasła: „opętanie”, „egzorcyzm”. Dlaczego ludzi fascynuje ta ciemna otoczka? Może dlatego, że jest ona spektakularna, namacalna. Gdy mówimy o Bożej miłości, obecności, to są to pojęcia dla wielu nieuchwytne, ulotne, zwiewne.
A krzykliwe zło jest na dotyk?
Tak! Spotykałem ludzi, którzy jeździli na modlitwy pewnej wspólnoty jedynie po to, by ujrzeć manifestacje demoniczne, bo jak mi opowiadali, „budowały one ich wiarę w niewidzialną rzeczywistość”. „Ojcze – słyszałem – naprawdę widzieliśmy, że Bóg działa!”. Krzyczący, wijący się w konwulsjach na ziemi ludzie byli dla nich… doświadczeniem wiary. Mówili: „Bóg istnieje. Zobaczyliśmy działanie demona”. Przedziwna konstrukcja... Sam pojechałem na spotkanie tej wspólnoty i zobaczyłem m.in. kobietę, która pokazywała podobne sceny swym dzieciom jako dowód istnienia rzeczywistości duchowej. Nie rozumiem tej narracji. Nie rozumiem budowania wiary opartej na strachu.
Nie ma Ojciec wrażenia, że wspólnym mianownikiem popularnych internetowych konferencji jest lęk?
Lęk jest przestrzenią, w której łatwo ludźmi manipulować, kierować, kontrolować ich. Psychologia dobrze opisuje to zjawisko. Ludzie mogą mieć potrzebę (także nieuświadomioną), by ktoś nimi manipulował, podejmował za nich decyzje, zwalniając tym samym z odpowiedzialności. Często spotykam w kazaniach czy konferencjach narrację walki: dobra zmagającego się ze złem, ringu, na którym Jezus staje do potyczki z demonem. Czy jako chrześcijanin jestem w stanie pomyśleć, że zwycięzcą może być kto inny niż Jezus?
Duchowe „Gwiezdne wojny”, w których do końca nigdy nie wiadomo, czy Imperium właśnie atakuje czy kontratakuje. A przecież Biblia nie pozostawia wątpliwości: „Jezus Chrystus przyszedł po to, aby zniszczyć dzieła diabła”.
I dokonał tego na krzyżu! Często niestety nie mamy tej świadomości zwycięstwa. Rozumiem rozterki i pytanie: „Jeśli zwyciężył, to skąd w świecie tyle zła, cierpienia, nienawiści?”. Wydaje się, że zbyt wiele mówimy o grzechu, demonie, a za mało o nieskończonej Bożej miłości. Przedmiotem wiary nie jest bowiem to, że jestem grzeszny – to jest fakt, ale to, że miłosierny Bóg te grzechy mi odpuścił. Nie byłoby nas tutaj, gdyby nie doświadczenie apostołów, którzy wyszli z Wieczernika z silnym poczuciem: Jezus Chrystus odniósł zwycięstwo.
Niektórzy wszędzie widzą klimaty z piekła rodem i liczą, ile demonów siedzi na tabletce homeopatycznej, inni zbyt łatwo bagatelizują tę rzeczywistość, wsadzając problem opętań do szufladki „psychologia”.
Od kilku lat zajmuję się tym zjawiskiem. Dziwię się, że zachowujemy się często tak, jakby psychologia czy psychiatria miała nam coś odebrać, stała w opozycji do duchowości, po drugiej stronie barykady. Myślę o decydującej chwili, w której wyznaczony przez biskupa kapłan ma zdecydować: psychiatra czy egzorcysta? Czuje się napięcie, ukryty lęk, a nawet rozczarowanie, że gdy psychiatra zdiagnozuje konkretną chorobę, to jest to równoznaczne z tym, że nie ma opętania… Tymczasem psychiatra czy psycholog tego nie stwierdzi, bo to nie jest obszar jego pracy! Domeną psychologii czy psychiatrii nie jest określanie, czy ktoś jest opętany, czy nie. Nie żyjemy w świecie zero-jedynkowym. Ksiądz, psychiatra czy psycholog mają jeden cel: pomóc człowiekowi, który cierpi. To nas łączy, a nie dzieli!
Egzorcyści, których znam, współpracują z psychiatrami.
Ale w Polsce nie jest to współpraca systemowa. Ileż razy słyszałem: „Dostałem dekret i musiałem się wszystkiego uczyć, zdobywać siatkę kontaktów”. Żaden z egzorcystów, z którymi rozmawiałem, nie dostał jasnej informacji: „Słuchaj, masz tu listę psychologów czy psychiatrów, z którymi możesz współpracować”. A to przecież zadanie biskupa, który powołuje egzorcystę i jednocześnie pozostaje głównym egzorcystą – tak mówią dokumenty Kościoła. On zatem jest odpowiedzialny nie tylko za wyznaczenie kapłana do tej posługi, ale i za znalezienie ludzi, którzy będą pomagali mu rozeznawać indywidualne sytuacje. Uważam, że diagnoza psychiatryczno-psychologiczna powinna być obligatoryjna jako wstęp do rozeznania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).