O fascynacji klimatami z piekła rodem i kazaniach opartych na lęku opowiada dominikanin o. Paweł Adamik.
Faustyna poddała się jej. Dzięki temu mamy „Dzienniczek”. Choroby psychiczne to temat wstydliwy. Łatwiej powiedzieć: „mam raka” niż „choruję na schizofrenię”.
Ludzie mogą mieć poczucie stygmatyzowania, wstydzą się, unikają wtedy kontaktu z psychiatrą. Egzorcyzm jest rytuałem intymnym, ekskluzywnym, a niestety zdarza się, że dochodzi do niego lub jego „symulowania” w czasie spektakularnych, powszechnych modlitw o uwolnienie na masowych wydarzeniach. Na przykład na modlitwach przy pękających w szwach kościołach (czasem mylony jest z modlitwą uwolnienia). Nie ma tu przecież czasu na rozeznanie, rozmowę, wejście w relację. Niezwykle łatwo o zranienie. Pamiętajmy, że ludzie po doświadczeniu traum, cierpienia, ciemności szukają jakiejkolwiek pomocy. Idą do lekarza, psychologa, zielarza, wróżki, bioenergoterapeuty. Pójdą też do kapłana, bo jego posługę wiążą z pewną duchową władzą. Tacy ludzie mogą reagować w różnoraki sposób. Również taki, który zewnętrznie może przypominać wspominane w rytuale demoniczne manifestacje: ogromną siłę, krzyki. Wyobraźmy sobie kobietę, która była wielokrotnie gwałcona przez mężczyzn. Trafia na masową modlitwę, gdzie kapłan wyciąga nad nią ręce w geście modlitwy. Dla niej jednak jest to znak uruchamiający wspomnienia z doświadczonej przemocy. Retraumatyzacja uruchamia najgorsze wspomnienia. Kobieta zaczyna się wycofywać, a towarzyszący modlitwie mężczyźni, traktując to jako manifestację, rzucają się z pomocą. Łapią ją za ręce. W sytuacji tak ogromnego stresu w ludziach może pojawić się potężna energia, co inni mogą odbierać jako nadludzką „demoniczną” siłę. Jak widać, granica jest cieniuteńka. Jeden z egzorcystów opowiadał mi o rodzicach, którzy przyprowadzili do niego swoje dziecko chore na schizofrenię. Co się okazało? Matka nie chciała przyjąć tego do wiadomości…
Łatwiej było jej przyjąć to, że jest ono opętane niż chore psychicznie? Znam osoby zaburzone, które biegały od egzorcysty do egzorcysty…
Zajmując tym kapłanom cenny czas! Przecież to pierwsze rozeznanie zajmuje im trzy czwarte czasu. Nie lepiej wprowadzić inny model? Przy każdej kurii niech dyżuruje jeden lub kilku kapłanów (nie egzorcysta), ktoś, kto jest od pierwszego kontaktu, wysłuchania, budowania relacji. On dokonuje wstępnego rozeznania: proponuje wizytę u terapeuty, psychologa, a w ostateczności po szczegółowej diagnozie odsyła do egzorcysty. Niestety, wśród osób wierzących często spotykam się z nieufnością wobec psychologii czy psychiatrii. A przecież…
…gramy w tej samej drużynie?
Jasne! Sensowny psychiatra czy psycholog widząc, że pacjent jest osobą wierzącą, nie zaneguje wiary, lecz potraktuje to jako jeden z jego zasobów pozwalających dojść do stanu równowagi. Dlaczego? Bo wie, że może ona pomóc. Widziałem to wielokrotnie w czasie praktyki na oddziale onkologii. Wiara może być konkretnym zasobem, nie można jej wtedy unieważnić. Ileż razy widziałem, jak bardzo myśli związane z wiarą pomagały przejść osobom przez trudne doświadczenia. Czemu z tego nie skorzystać?
Nad Wisłą mamy 40 mln konkretnych rozeznań, doświadczeń…
Jasne. Ale szukam złotego środka. Modelu, który może sprawdzić się w praniu. Myślę, że przy kuriach powinny powstać konkretne zespoły (niech tę pracę podzieli między sobą trzech, czterech sensowych duszpasterzy, to nie muszą być osoby na etacie), bo egzorcysta nie może być jak dotąd samotną wyspą. Znam egzorcystów, którzy współpracują z psychologami, psychiatrami, wiedząc, że nie są to drogi antagonistyczne, ale dwutorowa droga uzdrowienia. Praca duszpasterza nie wyklucza terapii. Te rzeczywistości doskonale się uzupełniają. Uważam, że dostęp do egzorcystów powinien być ukryty…
…bo od rana do wieczora będą odbierali setki telefonów?
Już to robią! I zajmuje im to najwięcej czasu. I daje złudne przekonanie, że jest potrzeba tak wielu egzorcystów. A przecież jak sami mówią: opętanie to rzadkość. Rzadko decydują o wzięciu do ręki rytuału. Nie lepiej ich wspomóc? Psychologia czy psychiatria niczego im nie odbierze. Stąd pomysł na pracujące przy kuriach zespoły. Przecież do nich nie trafialiby jedynie świeccy, ale i kapłani, którzy przychodziliby z konkretnymi pytaniami, np.: „Mam taką sytuację w duszpasterstwie. Nie wiem, jak sobie poradzić”.
Dziś panuje samowolka? Pytanie się kolegów „po fachu”?
Nie ma żadnego wypracowanego modelu. Psycholog czy terapeuta poddaje się superwizji. A kapłan, egzorcysta? Pozostają samotnymi wyspami… To nie jest to zdrowa sytuacja.
Paweł Adamik OP - dyrektor Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach we Wrocławiu, student psychologii, współpracownik Centrum Badań nad Traumą i Dysocjacją.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.