Gdy w 2013 r. br. Benedykt Pączka OFM Cap wylatywał na misje do Republiki Środkowo-afrykańskiej, mówił, że ma „strasznie odjechany pomysł”. Chciał stworzyć pierwszą w Afryce szkołę muzyczną. Dziś uczy się w niej 54 dzieci, które nagrały płytę – cegiełkę.
Od muzyki do pokoju
Krakowski kapucyn nie ma wątpliwości, że edukacja dla mieszkańców Czarnego Lądu jest nie tylko furtką do przyszłości, ale i sposobem na pokazywanie Boga, głoszenie Jego Ewangelii i pielęgnowanie kruchego jeszcze pokoju. Bo choć rebelianci podpisali porozumienie, a w kraju stacjonują wojska ONZ, to wciąż zdarzają się krwawe ataki, z których największe korzyści (dostęp do złóż złota i diamentów) czerpią wielcy tego świata…
Przed Bożym Narodzeniem 2018 r. uczniowie AMS zagrali więc koncert w więzieniu, w którym przebywają głównie młodzi ludzie skazani za napady, kradzieże, morderstwa. – Prosiłem ich, by po wyjściu na wolność już nie zabijali, ale brali przykład z dzieci, które chcą się kształcić. Tłumaczyłem, że zamieniamy broń na instrumenty i że pokój jest możliwy. Byli mocno poruszeni. Później razem śpiewaliśmy i tańczyliśmy – opowiada br. Benek. W czerwcu AMS raz jeszcze została zaproszona do więzienia. Tym razem wystąpiło tam dwóch najlepszych uczniów, którzy w przyszłym roku mają szansę wyjechać z Afryki, by dalej się kształcić.
W African Music School uczą się dzieci w wieku od 7 do 16 lat. Wszystkie muszą przestrzegać twardych reguł, za których złamanie grozi wyrzucenie. – Nie ma miejsca na nienawiść, bójki, kradzieże. Są za to chrześcijańskie wartości i Dekalog, a na pierwszym miejscu stawiana jest miłość do Boga i bliźniego – mówi br. Pączka. Ważne jest też to, że każdego dnia uczniowie mają zapewniony jeden posiłek. Bo dzieci w Afryce same muszą się o siebie troszczyć – przyjść do szkoły, na egzamin, zdobyć pożywienie. A jeśli są głodne, to trudno się dziwić, że kradną…
Polacy to pionierzy
Warunkiem, by kontynuować naukę w AMS, jest też ciągły rozwój. W czerwcu, po trzech latach nauki, egzaminów nie zdało 15 osób, które muszą zakończyć przygodę z AMS. – Chcemy, by nasi absolwenci osiągnęli kiedyś sukces. Na zabawę szkoda czasu – tłumaczy br. Benek. – Jednak większość dzieci, które dostały swoją szansę, wykorzystuje ją. Angażują się może nawet bardziej niż uczniowie polskich szkół – w pół roku przerobiłam z nimi więcej materiału, niż to jest możliwe w naszym kraju – opowiada Magdalena Sapalska, która od 1 lutego do 18 czerwca była nauczycielką w AMS.
Owocem ostatnich miesięcy jest płyta „Zamiast broni”, na której znalazło się 12 piosenek wykonanych w języku francuskim i sango. Jest też niespodzianka – w dwóch utworach („Ojcze, daj nam Ducha” i „Abba, Ojcze”) można usłyszeć polskie słowa.
Płyta jest spełnieniem obietnicy danej darczyńcom, którzy od początku wspierali powstanie szkoły. Każdy z nich w podziękowaniu dostanie ten krążek. Pozostałe będą sprzedawane jako cegiełki na budowę siedziby szkoły.
W najbliższych tygodniach br. Benek będzie opowiadał o African Music School, o płycie i o sytuacji w Republice Środkowoafrykańskiej, głosząc kazania w różnych miastach Polski. – Będę też mówił o tym, że Polacy zapisują się w historii Afryki jako pionierzy, którzy stworzyli pierwszą szkołę muzyczną. Bo nie byłoby to możliwe bez datków płynących z Polski i bez modlitwy. Za nią szczególnie dziękuję wszystkim czytelnikom „Gościa Niedzielnego”, którzy duchowo wspierają mnie od początku – robili to także wtedy, gdy trwała rebelia – podkreśla kapucyn. •
Płytę „Zamiast broni” można kupić, pisząc lub dzwoniąc do br. Benedykta (+48 736 088 049, paczkabenedykt@gmail.com), przez fanpage African Music School na Facebooku i w sklepie muzycznym Tryton w Krakowie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.