Instrumenty zamiast broni

Monika Łącka; GN 28/2019

publikacja 08.08.2019 06:00

Gdy w 2013 r. br. Benedykt Pączka OFM Cap wylatywał na misje do Republiki Środkowo-afrykańskiej, mówił, że ma „strasznie odjechany pomysł”. Chciał stworzyć pierwszą w Afryce szkołę muzyczną. Dziś uczy się w niej 54 dzieci, które nagrały płytę – cegiełkę.

Nauka w szkole muzycznej to dla dzieci z Republiki Środkowoafrykańskiej  szansa na lepsze jutro. Archiwum African Music School Nauka w szkole muzycznej to dla dzieci z Republiki Środkowoafrykańskiej szansa na lepsze jutro.

Działająca od trzech lat African Music School znajduje się w diecezji Bouar, przy klasztorze kapucynów, a dokładnie – w ich seminarium. – To tak, jakby do krakowskiego klasztoru kapucynów każdego popołudnia przychodziły dzieci i grały: na perkusji, gitarze, saksofonie, pianinie. Ciężki byłby żywot braci… – śmieje się br. Benek.

Tak może być jeszcze przez rok, a w tym czasie br. Benek musi zająć się budową nowej siedziby szkoły. Takiej z prawdziwego zdarzenia, w której będą sala koncertowa, studio nagrań, dziesięć klas lekcyjnych spełniających wymogi akustyczne i pokoje dla wykładowców, przyjeżdżających do Republiki Środkowoafrykańskiej z Polski i Francji. Ziemia pod budowę i błogosławieństwo przełożonych już są, ale potrzeba jeszcze pieniędzy. Dużo pieniędzy. – W Republice Środkowoafrykańskiej nie ma kin, szkół językowych, basenów, jeżdżenia na rolkach, na rowerze. Dlatego dzieci przychodzą, by móc się u nas uczyć. To dla nich jedyna szansa na rozwój. Zwłaszcza że jeszcze niedawno, podczas rebelii, były wykorzystywane jako żywe tarcze albo dostawały do rąk broń, by zabijać. My dajemy im instrumenty – podkreśla krakowski kapucyn.

Chcę być artystą!

– Nie chcę skończyć tak jak mój brat, który musiał uciekać z kraju, bo wybrał szeregi rebelianckiej grupy Séléka (najemników z Sudanu i Czadu, którzy w 2014 r. próbowali obalić prezydenta Republiki Środkowoafrykańskiej). Uczestniczył w zamieszkach i teraz włóczy się po Kongo, bo nie może do nas wrócić – mówi 16-letni Godar. W AMS uczy się śpiewać, a także grać na gitarze, perkusji i saksofonie. Każdego dnia ćwiczy po dwie godziny, bo marzy, by zostać wybitnym muzykiem.

Sławnym artystą chciałby też zostać 12-letni Matara. Pochodzi z wielodzietnej rodziny, w której czasem nie starcza pieniędzy na jedzenie i ubrania. Uczy się gry na pianinie i gitarze, codziennie po cztery godziny. Nieśmiało marzy, by kiedyś wyjechać do Polski i tu kształcić się pod okiem najlepszych nauczycieli. A że robi duże postępy, to już w przyszłym roku zacznie uczyć młodszych kolegów w AMS.

Muzyka płynie też w żyłach 12-letniego Hipolita. Gra na perkusji i ma jedno marzenie: chciałby wyjechać do Europy, by tam… uczyć inne dzieci gry na perkusji, dobrze zarabiać, wysyłać pieniądze swojej rodzinie, a African Music School – nowe instrumenty. Bo w Republice Środkowoafrykańskiej, gdzie swoje piętno odcisnęła wojna domowa, brakuje instrumentów. Sposób na ten problem wymyślił Piotr Siegel, warszawski muzyk, producent i twórca projektów marketingowych, reklamowych oraz muzycznych.

Błogosławieństwo z Watykanu

– W Republice Środkowoafrykańskiej nie ma sklepu muzycznego. Najbliższy jest w oddalonym o blisko 1000 km Kamerunie. Ale przecież siła tkwi w mediach społecznościowych – opowiada Piotr Siegel. Rzucił więc na Facebooku hasło, że w African Music School potrzebne są instrumenty, nowe albo używane, byle nie zniszczone. Odzew przerósł jego oczekiwania. Dzwoniły i pisały zarówno gwiazdy polskiej estrady, jak i anonimowi darczyńcy, którzy czuli, że idea ma sens. – W centrum miasta umówił się ze mną analityk giełdowy. Wszedł do sklepu i za kilkaset złotych kupił struny do gitary. Znani i lubiani robili sobie zdjęcia z napisem „#AMS music saves” i publikowali je na swoich profilach facebookowych. Kolejni, widząc je, szli w ich ślady. W efekcie projekt wsparli m.in. Irena Santor, Urszula Dudziak, Dorota Miśkiewicz, Krzysztof Ścierański, Natalia Niemen, Mietek Szcześniak, Andrzej Jagodziński, Włodzimierz Nahorny, Konstanty Andrzej Kulka, Dariusz Kozakiewicz, Hanna Śleszyńska czy nestor krakowskiego jazzu Antoni Dębski. Zdjęcie pozwolił sobie nawet zrobić kard. Konrad Krajewski, papieski jałmużnik. W listopadzie 2015 r. podczas pielgrzymki do Afryki papież Franciszek odwiedził bowiem Republikę Środkowoafrykańską i złożył wizytę w szpitalu. Obiecał, że nie zapomni o chorych dzieciach. Przyjechał też do polskich misjonarzy. – Niebawem znalazł sponsorów i został wybudowany szpital dziecięcy. Poświęcił go kard. Konrad Krajewski, który też spotkał się z nami. Chętnie zapozował do zdjęcia, powiedział, że dzieło błogosławi, i zachęcał, żebyśmy je kontynuowali – cieszy się br. Benek Pączka.

Piotr Siegel: – Trudno zliczyć wszystkich, którzy nam pomogli. Co ich przyciągnęło? Może to, że w naszym przedsięwzięciu nie ma komercji. Chodzi tylko o dobry uczynek. A skoro akcja z instrumentami wypaliła, to w sierpniu w mediach społecznościowych ruszy zbiórka pieniędzy na budowę szkoły. Zainteresowani współpracą są już muzycy z Danii, Włoch, Niemiec, Anglii i USA.

Zebrane instrumenty 26 czerwca wyruszyły z Krakowa w podróż na Czarny Ląd, by za trzy miesiące dopłynąć do celu.

Od muzyki do pokoju

Krakowski kapucyn nie ma wątpliwości, że edukacja dla mieszkańców Czarnego Lądu jest nie tylko furtką do przyszłości, ale i sposobem na pokazywanie Boga, głoszenie Jego Ewangelii i pielęgnowanie kruchego jeszcze pokoju. Bo choć rebelianci podpisali porozumienie, a w kraju stacjonują wojska ONZ, to wciąż zdarzają się krwawe ataki, z których największe korzyści (dostęp do złóż złota i diamentów) czerpią wielcy tego świata…

Przed Bożym Narodzeniem 2018 r. uczniowie AMS zagrali więc koncert w więzieniu, w którym przebywają głównie młodzi ludzie skazani za napady, kradzieże, morderstwa. – Prosiłem ich, by po wyjściu na wolność już nie zabijali, ale brali przykład z dzieci, które chcą się kształcić. Tłumaczyłem, że zamieniamy broń na instrumenty i że pokój jest możliwy. Byli mocno poruszeni. Później razem śpiewaliśmy i tańczyliśmy – opowiada br. Benek. W czerwcu AMS raz jeszcze została zaproszona do więzienia. Tym razem wystąpiło tam dwóch najlepszych uczniów, którzy w przyszłym roku mają szansę wyjechać z Afryki, by dalej się kształcić.

W African Music School uczą się dzieci w wieku od 7 do 16 lat. Wszystkie muszą przestrzegać twardych reguł, za których złamanie grozi wyrzucenie. – Nie ma miejsca na nienawiść, bójki, kradzieże. Są za to chrześcijańskie wartości i Dekalog, a na pierwszym miejscu stawiana jest miłość do Boga i bliźniego – mówi br. Pączka. Ważne jest też to, że każdego dnia uczniowie mają zapewniony jeden posiłek. Bo dzieci w Afryce same muszą się o siebie troszczyć – przyjść do szkoły, na egzamin, zdobyć pożywienie. A jeśli są głodne, to trudno się dziwić, że kradną…

Polacy to pionierzy

Warunkiem, by kontynuować naukę w AMS, jest też ciągły rozwój. W czerwcu, po trzech latach nauki, egzaminów nie zdało 15 osób, które muszą zakończyć przygodę z AMS. – Chcemy, by nasi absolwenci osiągnęli kiedyś sukces. Na zabawę szkoda czasu – tłumaczy br. Benek. – Jednak większość dzieci, które dostały swoją szansę, wykorzystuje ją. Angażują się może nawet bardziej niż uczniowie polskich szkół – w pół roku przerobiłam z nimi więcej materiału, niż to jest możliwe w naszym kraju – opowiada Magdalena Sapalska, która od 1 lutego do 18 czerwca była nauczycielką w AMS.

Owocem ostatnich miesięcy jest płyta „Zamiast broni”, na której znalazło się 12 piosenek wykonanych w języku francuskim i sango. Jest też niespodzianka – w dwóch utworach („Ojcze, daj nam Ducha” i „Abba, Ojcze”) można usłyszeć polskie słowa.

Płyta jest spełnieniem obietnicy danej darczyńcom, którzy od początku wspierali powstanie szkoły. Każdy z nich w podziękowaniu dostanie ten krążek. Pozostałe będą sprzedawane jako cegiełki na budowę siedziby szkoły.

W najbliższych tygodniach br. Benek będzie opowiadał o African Music School, o płycie i o sytuacji w Republice Środkowoafrykańskiej, głosząc kazania w różnych miastach Polski. – Będę też mówił o tym, że Polacy zapisują się w historii Afryki jako pionierzy, którzy stworzyli pierwszą szkołę muzyczną. Bo nie byłoby to możliwe bez datków płynących z Polski i bez modlitwy. Za nią szczególnie dziękuję wszystkim czytelnikom „Gościa Niedzielnego”, którzy duchowo wspierają mnie od początku – robili to także wtedy, gdy trwała rebelia – podkreśla kapucyn. •

Płytę „Zamiast broni” można kupić, pisząc lub dzwoniąc do br. Benedykta (+48 736 088 049, paczkabenedykt@gmail.com), przez fanpage African Music School na Facebooku i w sklepie muzycznym Tryton w Krakowie.