Nie noszą miecza ani zbroi. Maltańczycy w Warszawie prowadzą Klub Seniora, Kuchnię Świętego Jana, a także Maltański Ośrodek Wsparcia Psychologicznego. Z iście rycerskim zapałem.
Czerwony fartuch z maltańskim krzyżem to znak, że Zofia Boheńska, wolontariuszka Fundacji św. Jana Jerozolimskiego działającej przy Zakonie Maltańskim, pojawiła się w kuchni. Mama siedmiorga dzieci doskonale wie, co to znaczy „przemysłowa produkcja obiadów”. Dlatego w ramach fundacji dzieli się swoim doświadczeniem, gotując seniorom i bezdomnym.
– Etos rycerskiej pomocy jest mi bardzo bliski. W mojej rodzinie zawsze czuliśmy się odpowiedzialni za coś więcej niż czubek własnego nosa. To, co robimy, nie różni się od tego, co powinien robić w życiu chrześcijanin. Tego uczy nas Ewangelia – mówi.
Drugi dom
Na stole zupa groszkowo-brokułowa. Latem piękniej pachnie tu tylko rozłożysta magnolia w ogrodzie. – Zawsze staram się ugotować coś pożywnego i koniecznie z „wkładką mięsną” – mówi z ciepłym uśmiechem. W przedwojennej willi na Saskiej Kępie, gdzie mieści się siedziba warszawskiej Fundacji Polskich Kawalerów Maltańskich „Pomoc Maltańska”, od marca ubiegłego roku działa Klub Seniora. – Przez wiele lat pomagaliśmy w tym miejscu dzieciom z trudnych rodzin. Okazało się, że dużym problemem w stolicy jest także coraz większa samotność osób starszych. Z myślą o nich otworzyliśmy dzienny punkt pobytu – wyjaśnia Jacek Tarnowski, wiceprezydent Związku Polskich Kawalerów Maltańskich. Seniorzy przychodzą przed południem na kilka godzin. – Staramy się podopiecznym nie tylko zapełnić czas aktywnościami. Chcemy stworzyć bliskość, więź, poczucie bezpieczeństwa. Na ile potrafimy, staramy się opowiedzieć o Bożej miłości każdemu, kto do nas przychodzi – mówi wolontariuszka.
O Klubie Seniora przy ul. Królowej Aldony 13 Ewa Krystyna Jaśkiewicz dowiedziała się z ogłoszeń parafialnych. Po śmierci męża czuła się samotna. Dziś o tym miejscu mówi: „mój drugi dom”. – Spotkałam tu ludzi, którym mogę być potrzebna. To mnie motywuje – mówi. Alicja Szałkiewicz pokazuje w smartfonie zdjęcie namalowanego własnoręcznie obrazu. – Cieszę się, że znalazłam miejsce, gdzie mogę także uzewnętrzniać swoje pasje – mówi. Obok Klubu Seniora działa Kuchnia Świętego Jana dla bezdomnych i ubogich. Dwa razy w tygodniu, a także w świąteczne dni, wydaje ciepłą zupę dla ok. 20 osób. Bezdomni mogą tu nie tylko się posilić, ale i ogrzać w ciepłym pomieszczeniu, przebrać w nową odzież. W siedzibie fundacji funkcjonuje także Maltański Ośrodek Wsparcia Psychologicznego, działający na podstawie wartości chrześcijańskich. – W przyszłości planujemy uruchomić pomoc psychologiczną dla seniorów, a także zapewnić im pomoc rehabilitanta – mówi wolontariuszka.
Powrót do społeczeństwa
Maltańczycy w stolicy mają swoją tradycję. Nie każdy wie, że założony w 1050 r. w Jerozolimie przez bł. Gérarda Suwerenny Rycerski Zakon Szpitalników Świętego Jana Jerozolimskiego jest najstarszą instytucją charytatywną na świecie. Zakon powstał, by otoczyć ochroną i opieką medyczną przybywających do Ziemi Świętej pątników. Decyzją papieża Paschalisa II Królestwo Jerozolimskie, którym władali, stało się państwem lennym Stolicy Apostolskiej. Z czasem Maltańczycy stali się jedynym z potężniejszych zakonów obronnych, chroniących chrześcijańską Europę przed islamem, a jego członkowie za główny cel przyjęli obronę wiary i pomoc ubogim. Choć dawni rycerze porzucili zbroję, szpitalnicza tradycja otaczania opieką medyczną najuboższych pozostała do dziś. W stolicy podczas II wojny światowej przy ul. Senatorskiej maltańczycy prowadzili Szpital Maltański, jedną z trzech wojskowych placówek działających podczas niemieckiej okupacji. – Był znany jako „szpital AK”, leczyli się w nim m.in. uczestnicy zamachu na Franza Kutscherę – wyjaśnia Maciej Koszutski, członek Zakonu Maltańskiego.
W 1992 r. działalność maltańczyków na ziemiach polskich została wznowiona. Dziś istnieje 18 oddziałów Maltańskiej Służby Medycznej, a także sześć ośrodków pomocy dla osób niepełnosprawnych. Warszawska Fundacja Polskich Kawalerów Maltańskich prowadzi dwie szpitalne placówki: Powiatowy Szpital Pomocy Maltańskiej w Barczewie dla osób starszych lub przebywających w śpiączce, oraz Dom Pomocy Społecznej Michała Archanioła w miejscowości Szyldak koło Ostródy dla osób z zaburzeniami układu nerwowego, szczególnie chorych na schizofrenię. Jeden i drugi ośrodek może pochwalić się wysokimi standardami medycznymi i… niskimi cenami. – Nie jesteśmy nastawieni na komercję, naszym celem jest pomóc chorym powrócić do społeczeństwa – wyjaśnia wiceprezydent.
Dzieła prowadzone przez zakon częściowo finansują organizowane przez maltańczyków charytatywne koncerty, akcje, a także sportowo-charytatywny program „Zakon Maltański Ekstremalnie”. Dzięki temu rocznie pod opieką medycznych ośrodków maltańskich znajduje się ponad 300 osób, a ok. 60 tys. otrzymuje jednorazowe wsparcie. W stolicy jeszcze do niedawna maltańczycy pomagali osobom niepełnosprawnym powrócić na rynek pracy. – Dziś niepełnosprawnymi opiekują się młodzi wolontariusze, co roku organizujemy im pielgrzymkę do Lourdes, a także zabieramy na Malta Camp – międzynarodowe maltańskie obozy dla osób niepełnosprawnych – mówi. W Warszawie działa także oddział Maltańskiej Służby Medycznej, co roku w Arkadach Kubickiego odbywa się tzw. Opłatek Maltański dla ubogich i osób starszych. – W całej Polsce organizujemy ich około 30. Problemem stolicy – tak jak przeważnie w innych dużych miastach – nie jest bieda, ale samotność. Dzięki tej inicjatywie ludzie mogą się spotkać i pobyć ze sobą – wyjaśnia.
Zasady zobowiązują
Mówi się o nich „kawalerowie i damy”. Do Związku Polskich Kawalerów Maltańskich należy 160 osób, do mazowieckiej konfraterni – prawie 30, a na całym świecie jest ich 13,5 tys. Zakon prowadzi na świecie ponad 50 szpitali, organizuje też międzynarodowe akcje pomocowe, m.in. na Ukrainie, w Libanie czy na Haiti, wielu krajach Afryki, Azji – wszędzie tam, gdzie są potrzebni. Maltańczycy wykonują różne zawody: są biznesmenami, lekarzami, prawnikami czy dyplomatami. – Cechują się empatią, wrażliwością na ludzką biedę i energią, by wartości z pola bitwy przenieść na szpitalno-opiekuńczą niwę – tłumaczy Maciej Koszutski.
W szeregach Zakonu Maltańskiego byli m.in. kard. Aleksander Kakowski, arcybiskup metropolita warszawski, kard. August Hlond, prymas Stefan Wyszyński, kard. Józef Glemp, kard. Franciszek Macharski, marszałek Józef Piłsudski, prezydent Ignacy Mościcki, a obecnie kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, i kard. Stanisław Dziwisz, arcybiskup senior archidiecezji krakowskiej. Nie tak łatwo jednak zostać maltańczykiem. Choć współcześnie nie musi mieć szlacheckich korzeni, wymagany jest nieskazitelny życiorys. – Od kandydata oczekujemy postępowania zgodnego z zasadami wiary katolickiej potwierdzonego przez proboszcza i biskupa miejsca. W przypadku osoby zamężnej – sakramentalnego małżeństwa – wyjaśnia. I dodaje: – Kandydat musi mieć także rekomendacje czterech innych członków zakonu. Bo maltańczycy walczą dziś o wiarę nie mieczem, ale przykładem swojego życia – dodaje.
Potrzebni wolontariusze
Fundacja św. Jana Jerozolimskiego poszukuje wolontariuszy do pomocy w Klubie Seniora. Pomoc potrzebna jest w godzinach od 11 do 14. Poszukiwane są osoby, które mogą pomagać regularnie raz w tygodniu lub raz w miesiącu. Szczegółowe informacje można znaleźć na: www.fundacjaswjana.pl.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).