Pić z najczystszego źródła

Aktor znany z takich seriali jak „Lombard” czy „Klan” w Głuszycy mówił o tym, jak trudno jest w świecie show-biznesu świadczyć o Chrystusie.

Reklama

Na 25. rocznicę pierwszego Spotkania Młodych, która odbyła się na przełomie sierpnia i września, Michał Chorosiński miał przyjechać z żoną – Dominiką Figurską. Ich dziecko jednak trafiło do szpitala. – Mieliśmy do wyboru, że przyjedzie do was albo ten, kto ładniej mówi, czyli moja żona, albo ten, kto lepiej prowadzi, bo dziś rano trzeba było pokonać 450 km. I tak to ja trafiłem do was – wyjaśniał okoliczności przybycia w pojedynkę aktor.

Choć na co dzień oboje pracują we Wrocławiu, to jednak mieszkają w Konstancinie pod Warszawą. Tam starają się żyć blisko Pana Boga. Nie od zawsze jednak tak widzieli swoje życie. – Jako dziecko bardzo odsunąłem się od Niego. W mojej rodzinie zaistniały pewne nieszczęśliwe wydarzenia. Zabrakło pokory i moi rodzice obrazili się na Boga. Przestali chodzić do kościoła, ale wymagali tego ode mnie i od mojej siostry. Wiadomo, że kiedy nie ma przykładu ze strony rodziców, to za długo takie nakazy nie zadziałają. Już w czwartej klasie spotkałem kolegów, którzy sobie skracali Mszę św. i już po Podniesieniu wychodzili. Spodobało mi się to, więc też zacząłem tak robić. Później było jeszcze gorzej, bo im starsi byliśmy, tym mniej nas tam ciągnęło. Jako nastolatek wagarowałem, zacząłem sięgać po alkohol, muzykę heavymetalową, interesowałem się nawet satanizmem. Moje życie ogarnęła całkowita ciemność. Byłem wówczas smutnym, przygnębionym człowiekiem. I z perspektywy czasu wiem, że to efekt odcięcia od źródła, od tego, co daje dobre życie – wspomina aktor.

Uświadomił mu to pewien starszy profesor w szkole aktorskiej, z którym wdał się w dyskusję. – Był człowiekiem głębokiej wiary i krok po kroku tłumaczył mi wszystkie moje wątpliwości. Wiele zarzutów wobec Kościoła w naszym życiu wynika bowiem z ignorancji i niewiedzy. I tak było u mnie. Ten profesor pokazał mi to dobitnie i powiedział, żebym zaczął chodzić na duszpasterstwo młodzieży u dominikanów w Krakowie. Tam wróciłem do Kościoła – opowiadał o swoim nawróceniu zebranym w kościele pw. Chrystusa Króla w Głuszycy zaproszony prelegent.

Opowiadał też, w jaki sposób w ogóle trafił na drogę aktorstwa. – Ukończyłem szkołę muzyczną. Miałem predyspozycje do sportu, natomiast moi rodzice, szczególnie tato, który jest muzykiem, wymarzyli sobie, że będę wirtuozem. Nic z tego nie wyszło. Podobnie było z marzeniami sportowymi. Losy tak się potoczyły, że wylądowałem w szkole aktorskiej. Nie wiem do dziś, jak to się stało, ale odczytuję w tym wolę Pana Boga – wspominał, dodając, że historia była związana z koleżanką, w której się wówczas podkochiwał. Kiedy dowiedział się, że ona będzie zdawała do szkoły aktorskiej, postanowił pójść tam wraz z nią. Okazało się jednak, że jej tato odradził jej tę decyzję, a Michał został w szkole. Tam poznał Dominikę i był z nią trzy lata.

– Wiedzieliśmy, że chcemy być razem i postanowiliśmy wziąć ślub. Wówczas wszystko zaczęło się od nowa. Uczenie się siebie, docieranie się. Przyszła na świat dwójka naszych dzieci. Przeprowadziliśmy się oboje do Wrocławia, bo tam graliśmy wspólnie w serialu. I okazało się, że życie nie jest wcale takie proste. Coś zaczęło się między nami sypać. Przez nawał pracy zaczęliśmy najpierw odchodzić od Pana Boga, a potem od siebie. Kłóciliśmy się niemal o wszystko. I rozstaliśmy się – zwierzał się.

Ktoś nowy pojawił się w życiu Dominiki. Wówczas aktor pojechał do Kalwarii Zebrzydowskiej, która była mu bardzo bliska. Obiecał tam Bogu, że jeśli uratuje ich małżeństwo, wówczas on sam się zmieni. Przebaczy wszystko, co było złe dotychczas i sam nie będzie powielał swoich dawnych błędów. – Modliłem się i po pół roku mimo wielu ran spróbowaliśmy posklejać dla dzieci, ale i dla nas samych to, co rozsypaliśmy. Pamiętam, że jedną z rzeczy, które najbardziej nam wówczas przeszkadzały, było życie bez sakramentów. To było jak siedzenie w ciemności. I choć po latach wciąż zdarzają nam się kłótnie, to jednak zdajemy sobie sprawę, że idziemy tą drogą wspólnie – dodał, zwracając jednocześnie uwagę na wagę wspólnych rekolekcji, małżeńskiej modlitwy czy sięgania po Pismo Święte.

Czym się karmimy, tym jesteśmy. Nie ma czasu na sięganie po dobre treści, trzeba wybierać to, co najlepsze. I to się tyczy każdej dziedziny naszego życia: czytanych książek, budowanych relacji, sposobów spędzania wolnego czasu – podsumował Michał Chorosiński.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama