Zestawienie „ewangelizacja i nauka” u wielu budzi złe skojarzenia. Co to wobec tego znaczy - ewangelizować naukę? Czy w ogóle wolno - i jeśli tak, to w jaki sposób?
W encyklice Redemptoris Missio Jan Paweł II jednym tchem wymienia wiele obszarów życia, w których należy głosić Ewangelię. Wśród nich obszar badań naukowych. Już widzę protest zagorzałych ateistów, których podstawowym „argumentem” jest sprzeczność wiary i nauki. Argumentem równie wygodnym, co nieprawdziwym. Wiara i nauka nie są sprzeczne - uzupełniają się wzajemnie w dążeniu do poznania Boga, człowieka i świata. To jedna sfera ewangelizacji. Bardzo prosta - uczciwa, merytoryczna, wierna faktom praca badawcza w każdej dziedzinie ludzkiej wiedzy. Taka, która nie boi się pytań i uczciwie szuka na nie odpowiedzi - która pokazuje, że wiara i nauka, to dwa skrzydła poznania. Taka w końcu, która nie nagina faktów do interpretacji. Nigdy i z żadnych powodów.
Tylko tyle i aż tyle - w świecie badań sponsorowanych, badań wykonywanych na zlecenie, w świecie, w którym część wyników - niekorzystnych dla firmy - ukrywa się przed opinią publiczną, bo przecież spowodowałoby to spadek sprzedaży prowadzenie uczciwej nauki jest szczególnym wyzwaniem, które stoi przed badaczem - chrześcijaninem.
Kolejny problem, to kwestie etyczne. Coraz częściej pojawiające się w mediach. Pytanie o granice ludzkiej wolności - o granice dociekań. W zasadzie granica stawiana przez chrześcijaństwo - a możliwa do uznania przez każdego człowieka, wierzącego lub nie - jest jedna: „Uszanować godność i prawa każdego człowieka”. Nikogo - więc również najsłabszych.
Co to znaczy: „uszanować godność człowieka”? Czym jest godność człowieka? Jak ją zmierzyć? Jak porównać godność nienarodzonego dziecka, godność zniedołężniałego starca, godność osób upośledzonych i chorych? I tu jest wielkie pole działalności chrześcijan. Wielkie pole do - ewangelizacji. Bo wprawdzie zdania „Człowiek nigdy nie może być środkiem - zawsze celem” nie wypowiedział chrześcijanin - ale bardzo wielu ludzi o tym zapomina.
Cierpienie, choroba, ból, na które można znaleźć lek - kosztem innych - często łamią sumienia. W jednym z październikowych numerów The New England Journal of Medicine, czołowego czasopisma medycznego, powołują się na zdanie pastora Kościoła Episkopalnego, Johna Danfortha, który stwierdził: „ Nie znajduję niczego w Biblii, co by mi mówiło, że komórki w naczyniach laboratoryjnych to ludzie”. W dalszych słowach znajduję komentarz do tragedii człowieka - brat senatora i pastora Danfortha zmarł z powodu poważnej choroby neurologicznej, więc oczekuje on, że badania na komórkach macierzystych pochodzenia zarodkowego doprowadzą do znalezienia leku na tę chorobę.
Rozumiejąc ból i dążenie do dobra trzeba wciąż powtarzać, że dobro jednego nie może być krzywdą dla drugiego. Że nie ma ludzi mniej i bardziej godnych. Że nigdy człowiek nie może być tworzony jako źródło „części zamiennej” dla brata czy siostry. Że nigdy nie może być tworzony na czyjekolwiek zamówienie. Przypominanie, świadczenie życiem i swoimi decyzjami o godności każdego człowieka - dziecka Bożego - jest rolą każdego chrześcijanina, zwłaszcza zajmującego się nauką.
Tylko tyle i aż tyle. Życia i działania, które będzie świadczeniem o Bogu. Wydaje się to dla świata nie tylko potrzebne, ale wręcz konieczne...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.