Chrześcijańskie sumienie i obrona narodowa

Co może mieć do powiedzenia mnich o wojnie, i to wojnie nuklearnej? Czy w ogóle powinien się na ten temat wypowiadać? Przełożony o. Thomasa Mertona uważał, że nie, dlatego ta książka - napisana w latach 50. - bardzo długo nie mogła być opublikowana. Niestety, na aktualności nie straciła. Dzięki uprzejmości wydawnictwa WAM publikujemy jeden jej rozdział...

Reklama






Zauważmy również, że obowiązek ten nie dotyczy ściśle walki i zabijania, ale jakiejś zgodnej z prawem służby dla kraju. Katolik, który czuje w swoim sumieniu, że powinien wybrać bardziej doskonałą drogę unikania rozlewu krwi i służenia w oddziałach medycznych bądź w inny, niezwiązany bezpośrednio z walką sposób, zachowuje więc prawo do postępowania zgodnie ze swoim sumieniem i rzeczywiście powinien iść za jego głosem. I jego prośby powinny być w tym względzie respektowane, jeśli prawo na to pozwala. W tym znaczeniu może oczywiście istnieć coś takiego jak „katolicki przeciwnik moralny”.

Czy takie różnice mają jednak zastosowanie w przypadku totalnej wojny nuklearnej?

Bardzo ważna jest jeszcze inna uwaga Piusa XII zawarta w tym samym przemówieniu. Poświęca on kilka akapitów problemowi precyzyjnego rozeznawania tego, kiedy pokój rzeczywiście jest zagrożony, a kiedy sytuacja nie jest alarmująca, i jak należy interpretować wykalkulowane groźby i wzajemne oskarżenia polityków. Ma to poważny wpływ na całą kwestię decydowania, czy naprawdę istnieje „wyjątkowe zagrożenie”, które sprawia, że działania obronne stają się pilne i obowiązkowe.

Podsumowując, nie wolno nam zapominać, iż potwierdzenie przez papieża Piusa XII, że sprawiedliwa wojna nadal jest możliwa i że chrześcijanin może być zobowiązany do wzięcia w niej udziału, należy odczytywać w kontekście jego nieustannego domagania się powszechnego rozbrojenia i polityki pokojowej. Papież w swoim przesłaniu wyraźnie stwierdza, że nie „rezygnuje z misji pokojowej, która wypływa z jego urzędu apostolskiego”, a tym bardziej nie „wzywa chrześcijaństwa do krucjaty”.

Jak widać, nie możemy twierdzić, że chrześcijanin zobowiązany jest w swoim sumieniu do współdziałania na rzecz każdej formy wojny oraz przemocy, o której użyciu przeciw wrogowi może zadecydować jego rząd. Zgodnie z takim poglądem dobrym chrześcijaninem mógłby być ktoś, kto nie cofnąłby się przed żadnym dziełem okrutnego czy brutalnego zniszczenia nakazanym przez państwo.

Takie błędne rozumowanie mogłoby prowadzić do strasznego wniosku, że katolik pod dowództwem jakiegoś nowego Hitlera, posłuszny rozkazowi obsługiwania pieców nowego Dachau wykonywałby jedynie „swój obowiązek”. Nie wolno deprecjonować szlachetnego ideału obowiązku i poświęcenia, sprowadzając go do poziomu, na którym chrześcijanin staje się biernym narzędziem nieludzkich rządów. Chrześcijańska „moralność” nie powinna usprawiedliwiać Eichmannów, a tym bardziej ich produkować.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama