Co może mieć do powiedzenia mnich o wojnie, i to wojnie nuklearnej? Czy w ogóle powinien się na ten temat wypowiadać? Przełożony o. Thomasa Mertona uważał, że nie, dlatego ta książka - napisana w latach 50. - bardzo długo nie mogła być opublikowana. Niestety, na aktualności nie straciła. Dzięki uprzejmości wydawnictwa WAM publikujemy jeden jej rozdział...
Szanując osąd indywidualnego sumienia w tej poważnej kwestii, papież bezpośrednio mówi, że „zdarzają się w życiu narodów takie wydarzenia, w których wyraźne określenie granicy pomiędzy dobrem a złem można ocenić, jedynie odwołując się do wyższych zasad”. Dodaje: „Pocieszające jest zatem to, że w niektórych krajach, pośród dzisiejszych debat, ludzie rozmawiają o sumieniu i jego wymogach” (Orędzie wigilijne, 1956).
Przypomnijmy jeszcze raz, że papież Pius XII oświadczył jednoznacznie, że gdyby broń nuklearna nie była z samej swojej natury zakazana, działania wojenne z użyciem broni nuklearnej, chemicznej i biologicznej równie dobrze mogłyby być „powszechne”. Przypomnijmy, że jego liczne oświadczenia na temat technologii współczesnej wojny poważnie podawały w wątpliwość prawdopodobieństwo użycia takiej broni w sprawiedliwy i etyczny sposób w wojnie prowadzonej na większą skalę.
W roku 1955 papież rozważył trzy bardzo ważne kroki, jakie należało podjąć w celu zredukowania napięć i zapobiegnięcia wojnie. Po pierwsze chodziło o zaprzestanie prób nuklearnych, po drugie – o niestosowanie jakiejkolwiek broni nuklearnej i po trzecie – o powszechną kontrolę zbrojeń.
Następnie oświadczył: „Suma tych trzech środków ostrożności będących celem międzynarodowego porozumienia stanowi obowiązek sumień narodów i ich przywódców”. Należy zwrócić uwagę, że Pius XII mówi o obowiązku sumienia narodów. Czy nie oznacza to, że chodzi o pojedynczych obywateli i wyborców? Oczywiście, że tak. Oznacza to, że każdy obywatel, który jest katolikiem, jest przez swoje sumienie surowo zobowiązany do działania przeciw próbom nuklearnym, przeciw wyścigowi zbrojeń i za powszechną kontrolą zbrojeń. Oczywiście powinien czynić to w taki sposób, aby nie narażać swojego kraju na niebezpieczeństwo – ale musi działać na rzecz pokoju zgodnie z papieskimi orędziami.
Czy gdziekolwiek słyszy się choć słowo o tym obowiązku sumienia? Gdzie w prasie katolickiej możemy coś o tym przeczytać? Gdzie słyszymy coś na ten temat z ambony? Gdyby ksiądz katolicki wstał i powiedział, że obowiązkiem katolików jest potępienie broni nuklearnej, i nie poparłby swojej wypowiedzi, mówiąc, że sam papież tak stwierdził, zostałby uznany za heretyka i komunistę. Co więcej, nawet cytowanie papieża mogłoby zostać potraktowane w ten sposób.
Trzeba zatem jasno stwierdzić, że wyważony i umiarkowany sposób, w jaki Pius XII przyznał, że wciąż istnieje prawdopodobieństwo sprawiedliwej wojny, przynajmniej (jak wydaje się sugerować kontekst) z wykorzystywaniem broni konwencjonalnej, nie oznacza, że ostatnie słowo należy do rządu i że nie trzeba się już odwoływać do chrześcijańskiego sumienia. Pius XII nie zalecał ślepego posłuszeństwa względem jakiegokolwiek rządu, w każdej sytuacji, w której walka o władzę mogłaby oznaczać wojnę z wykorzystaniem wszelkich metod, jako rzecz wskazaną.