Pochodzący z Werówki ks. Paweł Goliński od jedenastu lat pracuje na Białorusi. Jest proboszczem w Trokielach.
Odda ksiądz krzyż?
Dwa lata temu na plebanię przyszedł Walentyn Kopaczel. Pytał o krzyż, który do kościoła w Trokielach trafił na początku lat 60., tuż przed jego zamknięciem. Pierwotnie, od dawnych czasów krzyż ustawiony był przy drodze z Lidy do Lipniszek przy sośnie. Po burzy rozpadł się. Ocalała figurka. Stefan Walak, mieszkaniec wsi Ćwiermy, po swoim i żony uzdrowieniu postawił nowy krzyż. – Często przychodzili tu ludzie. W cieniu sosny odpoczywali. Modląc się przy krzyżu, otrzymywali łaski. Zbierali się tam na modlitwę czy nabożeństwa majowe i czerwcowe – opowiada ks. Paweł.
Proboszcz fary lidzkiej ks. Hipolit Bojaruniec postanowił wybudować w tym miejscu kapliczkę. Poświęcono ją w 1935 roku. Odtąd zawsze w drugi dzień Zielonych Świątek były tu odprawiane Msze św. Do kapliczki przybywały pielgrzymki. Władzy się to nie podobało. Na początku lat 60. postanowiono ją zburzyć. Pod starą sosną pozostała tylko cementowa wylewka, a krzyż ktoś przyniósł do kościoła w Trokielach. Ale ludzie nie zapomnieli o tym miejscu.
Walentyn Kopaczel jest myśliwym. Gdy zjawił się u ks. Pawła, opowiedział mu historię swojego życia. Chodząc po lesie, często był przy sośnie, modlił się tam. Kiedyś przyśniło mu się, że pochyla się nad miejscem, gdzie pozostał cement. Zza krzaka wypełza wąż, chce go ugryźć i wtedy słyszy głos: „Nie bój się, nic ci nie zrobi, ale chcę, żebyś na tym miejscu postawił krzyż”. Był młody, szybko zapomniał o śnie. Dwa lata temu zaczął chorować. Jeździł do różnych lekarzy. Ci nie wiedzieli, co mu jest. Wtedy żona przypomniała mu sen, a on zrobił metalowy krzyż i poprosił swojego proboszcza o poświęcenie go. Choroba przeszła. Wtedy postanowił na tym miejscu wybudować kaplicę jako wotum wdzięczności.
– Przyjechał do mnie i zapytał, czy mogę ten krzyż oddać. Powiedziałem, że z chęcią oddam, bo krzyż stamtąd pochodzi. Poprosiłem jednak, by mnie zawiózł na to miejsce, bo nigdy tam nie byłem – opowiada swoje spotkanie ks. Paweł Goliński. – Pojechaliśmy w dzień Wniebowstąpienia Pańskiego. Gdy słuchałem opowieści o krzyżu i sośnie, podjechał samochód. Wysiadło z niego dwóch młodych ludzi. Mówią, że szukali tego miejsca, bo im babcia opowiadała, że tu kiedyś był krzyż i kaplica, a oni chcieliby ją odbudować. Dla mnie to cud, gdy czterech ludzi, którzy się nie znają, spotyka się w tym samym miejscu i o tej samej godzinie. Do Zielonych Świątek zostało niewiele czasu. Zabraliśmy się do roboty i za dziesięć dni wybudowaliśmy małą kaplicę. Uroczyście przynieśliśmy krzyż, była Msza św., pierwsza od dawien dawna. Krzyż wrócił na stare miejsce – mówi ks. Paweł.
5 lipca w sanktuarium odbędzie się koronacja cudownego obrazu Matki Bożej. Przygotowania do uroczystości już trwają. Korony też są. Trzeba jeszcze pojechać do Watykanu, by pobłogosławił je Benedykt XVI.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»