Do prawdy o człowieku jako istocie etycznej, moralnej, autor natchniony dodaje prawdę, że jest on również istotą społeczną.
Swoistym komentarzem do sceny stworzenia kobiety są słowa o wzajemnej relacji między mężczyzną i kobietą (2,24). W pełni ujawnia się ona w jednym, nierozerwalnym małżeństwie (stają się „jednym ciałem”). We wzajemnym obdarowaniu (nie tylko od strony współżycia seksualnego) obydwoje mogą zrealizować siebie jako ludzie. Małżeństwo jest więc pochodzenia Bożego, a jego cechą jest jedność i trwałość. Małżonkowie zachowując swą odrębność, w trwałej komunii osób, staną się w małżeństwie partnerami Boga w kontynuacji stworzenia. W ten sposób małżeństwo jawi się jako znak oddania siebie drugiemu, aż do tego stopnia, by stworzyć „jedno ciało”, jedną rzeczywistość, co zawsze zaowocuje nowym życiem i zapewnia pozostawanie na obraz i podobieństwo Boże, poprzez przyjmowanie i realizowanie Bożej koncepcji życia.
Podsumowaniem opowiadania jest stwierdzenie, że odniesienie do siebie mężczyzny i kobiety cechuje brak poczucia wstydu, pomimo wzajemnej „nagości” (2,25), a więc podatności na zranienie, fundamentalnej kruchości każdego z nich (nie chodzi dosłownie o nagość w sensie seksualnym). Z racji porządku w ludzkiej naturze, u początku stworzenia nie był potrzebny wstyd, by chronić wartości ludzkie, przede wszystkim płciowe, przed znieważeniem. Ta naturalna otwartość i zaufanie wzajemne należą do historii początku. Wnet zostały zagubione, a w historii zbawienia należy przejść do medytacji nad grzechem.
Drugie opowiadanie o stworzeniu pozwala nam dostrzec w sobie nie tylko związek z materią, światem i stworzeniami, wśród których żyjemy, ale również podobieństwo Boże, „tchnienie Boże”, wynoszące nas w nieskończoność. W związku z tym trzeba mieć świadomość wynikającego z tego napięcia, tak by nie uważać siebie za anioła ani też swej cielesności nie oceniać z góry jako coś złego i negatywnego. Rozpatrując potrójny akt stworzenia: utworzenie z prochu mężczyzny, uformowanie z ziemi zwierząt lądowych i zbudowanie kobiety z żebra mężczyzny, warto zauważyć zobowiązania wynikające z relacyjnego charakteru naszego istnienia. Nasza relacja z Bogiem wymaga od nas zachowania Jego woli, symbolicznie wyrażonej w zakazie spożywania z „drzewa poznania dobra i zła”. Relacja ze światem ujawnia naszą wyższość, co w opisie przejawia się w możliwości spożywania z „wszelkiego drzewa” ogrodu Eden, w zdolności nadawania zwierzętom imienia i odróżniania ich od siebie. Jednak to nie może być powodem do zamykania się w ramach tylko tej kategorii relacji, gdyż ona nie pozwala pokonać naszej samotności. Jedynie w byciu mężczyzną i kobietą, jako równi sobie ludzie, a równocześnie różni przez odmienność płci, możemy funkcjonować na obraz i podobieństwo Boże, zdolni do osobowych relacji, do bycia „jedno” we wzajemnym darze samego siebie.
W odpowiedzi na osobiście usłyszane Słowo o stworzeniu wyrazimy Bogu wdzięczność za otrzymane od Niego „tchnienie życia”. Za autorem Księgi Przysłów wyznajmy: „Lampą Pańską jest duch człowieka: on głębię wnętrza przenika” (20,27). Doświadczając tej prawdy w swoim życiu, dziękujmy Bogu za nasze sumienie, zdolność do poznania samego siebie, do kierowania sobą poprzez twórczą wolność, moc introspekcji i intuicji. W zależności od tego, jak wygląda nasza kondycja od strony relacji do Boga, świata i ludzi, podejmijmy modlitwę dziękczynienia, przeproszenia lub prośby. Dziękujmy za naszych bliźnich, którzy swą obecnością w naszym życiu sprawiają, że nie zamykamy się w sobie, że nie żyjemy tylko dla siebie. Gdyby tak nie było, przepraszajmy za niedostatki naszego człowieczeństwa, prosząc równocześnie o większą wierność woli Bożej, o przestrzeganie porządku ustalonego przez Boga i odwagę do wchodzenia w ofiarne i czyste relacje z bliźnimi.
Pragnąc jeszcze bardziej udzielać się bliźnim, w ramach swego życiowego powołania, wpatrujmy się w Chrystusa. Każdemu z nas grozi egoistyczne bronienie siebie i szukanie własnej chwały. Tymczasem Chrystus ogołocił samego siebie, wydał się za wszystkich na drzewie krzyża. Dlatego w Jego obnażeniu tkwi źródło, dar chwały Boga przygotowany dla nas. Kontemplując ukrzyżowanego Chrystusa, przyjmijmy ten dar, a więc zdolność w mocy Ducha Świętego do przyjęcia statusu człowieka tracącego swą chwałę, dającego siebie drugim. Oby konkretne postanowienia w tym kierunku pozwoliły nam doświadczyć nowego życia i radować się w Chrystusie chwałą pochodzącą od Boga, Ojca i Dawcy życia.
***
Powyższy tekst jest fragmentem książki "W biblijnej szkole życia" księdza Stanisława Haręzgi, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Świętego Wojciecha.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).