Kościół jest tajemnicą

Kościół nie jest rzeczywistością tego świata, która poddaje się wszelkim miarom i analizom.

Reklama

Od początku była to trudna do przekroczenia przeszkoda i przychodzący do Chrystusa dobrze znali ten szokujący paradoks, który trzeba było przezwyciężyć. Jeśli my sami nie odczuwamy już dzisiaj wstrząsu na taką nowinę, czy nie oznacza to być może, iż nasza wiara, chociaż bez wątpienia szczera i trwała, nadwątliła się? Czyż nie jest tak, że jej przedmiot w naszych oczach nabrał słodszych barw, że usypia nas przyzwyczajenie i że nie potrafimy już osiągnąć w naszej modlitwie i życiu prawdziwego współodczuwania? Ale o ileż bardziej „gorsząca”, o ileż bardziej „szalona” jest wiara w jeden Kościół, gdzie nie tylko zjednoczona zostaje boskość i ludzkość, ale gdzie boskość ofiarowuje się nam nie inaczej, jak przez „ludzki nadmiar”! Jeśli bowiem Kościół rzeczywiście jest pośród nas „trwającym Jezusem Chrystusem”, jeśli jest wśród nas „Jezusem Chrystusem rozprzestrzenionym i przekazywanym”, to, niestety, świeccy i duchowni ludzie Kościoła nie odziedziczyli przywileju, który pozwolił Jezusowi śmiało powiedzieć: „Który z was udowodni mi grzech"?144 Poza tym w niewielkim tylko stopniu mogą rozumieć swój czas, a tym bardziej rzeczy wieczne. Naprawdę, bardziej w Kościele niż w Chrystusie wszystko jest kontrastem i paradoksem. Możemy mówić o Kościele jak o Chrystusie - „wielka tajemnica i przedziwny sakrament”, ale jeszcze bardziej do Kościoła niż do Chrystusa odnosi się stwierdzenie: „rozrywka dla umysłu, a nie moc”. „Kamień obrazy i skała zgorszenia”. Pierwszy z tych okrzyków jest okrzykiem triumfalnej wiary; sugeruje zwycięstwo odniesione nad zdziwieniem prostego człowieka i niesmakiem mędrca... Aby zatem bez zgorszenia kontemplować Kościół, o ile bardziej jeszcze, niż to było w przypadku tajemnicy Chrystusa, trzeba będzie oczyścić i przemienić nasze spojrzenie! Aby zrozumieć Kościół, o ile bardziej jeszcze trzeba będzie „rozwiać mgłę świeckich dociekań i dym ziemskiej mądrości!”.

Nasza ślepota - co musimy sobie jasno uświadomić - polega na tym, że nawet jeśli nie trwamy w ciągłym przekonaniu, to przynajmniej od czasu do czasu wyobrażamy to sobie, że wiara w Boga wcale nie angażuje. Wszak nie spotyka się Boga w publicznych miejscach. Nie spotyka się już tam i Chrystusa. Ale to właśnie Kościół jest tam stale obecny. Ilu ludzi byłoby gotowych, pomimo wszystkich zarzucanych Kościołowi wad wielbić go pod pewnymi względami, ilu byłoby gotowych do - jak to mówią - „współpracowania” z nim, gdyby tylko nie był on tym, czym jest! To znaczy nieustannym świadkiem Chrystusa, wysłannikiem Boga Żywego i natarczywą obecnością tego Boga wśród nas. Obyśmy mogli to pojąć my sami - którzy uważamy się za przynależnych do Kościoła - w takiej mierze, w jakiej to odgaduje ktoś, kto się go lęka lub kto przed nim ucieka.

Porozmawiaj o tym na FORUM...

«« | « | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7