Wszystkich Świętych

Nie wiemy ilu ich jest. Zapewne każdego dnia więcej. Z sytej Europy, męczeńskiej Azji, żyjącej w biedzie Afryki czy pełnych kontrastu Ameryk. Kiedyś - miejmy nadzieję - i my do ich grona dołączymy.

Reklama

Kościół pokazuje, że droga do udziału w „niebieskim balu” wiedzie przez szarą codzienność, nie tylko kapłańską i zakonną, ale i małżeńską. Na bal najlepiej iść z żoną albo mężem. Mamy już dwie pary małżeńskie, które Kościół oficjalnie wyniósł do chwały ołtarzy –wobec następnych są prowadzone procesy beatyfikacyjne. Maria i Alojzy Beltrame Quattrocchi – po raz pierwszy w historii Kościoła – zostali wyniesieni do godności ołtarzy 21 października 2001 roku właśnie jako małżonkowie. Ich historia rodzinna przeplata się z wielkimi wydarzeniami historycznymi, jakimi były dwie wojny światowe, rozwój faszyzmu, Ruch Oporu i odbudowa państwa. Kościół wskazuje jako wzory świętych ludzi zanurzonych w codzienności, odkrywających w sobie głębię życia chrześcijańskiego. Jeśli przyszłość ludzkości leży w rękach rodziny, to nie można podważać cichej świętości tak wielu matek i ojców. Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział, że Quattrocchi są błogosławieni „nie mimo że byli małżonkami, ale ponieważ byli małżonkami i rodzicami czworga dzieci”.

Wszystkich Świętych   Roman Krajewski Kadr z widowiska "Exodus"

Kolejna para małżeńska, Ludwik i Zelia Martin – rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus – została ogłoszona błogosławionymi 19 października 2008 r. we francuskim Lisieux. Zapewne większość mieszkańców rodzinnego Alençon uważała ich za zupełnie zwyczajne małżeństwo, niektórzy może za zbyt zasadniczych w sprawach moralnych i religijnych. A może jednak już wówczas stanowili dla niektórych sąsiadów wzór życia rodzinnego? Czego mogą nauczyć współczesnych małżonków, rodziców? Jako bardzo gorliwi katolicy, rozpoczynali każdy dzień od Mszy św. Rzeczą świętą były dla nich: niedzielny odpoczynek, modlitwa rodzinna, uroczystości liturgiczne kształtujące rytm całego roku. Surowo przestrzegali postów. W tym wszystkim jednak cieszyli się, gdy na przykład ich córki były modnie i ładnie ubrane. Powołanie chrześcijańskie rozumieli jako troskę o drugiego człowieka: posadzenie włóczęgi przy swoim stole, znalezienie mu miejsca w przytułku dla nieuleczalnie chorych, odwiedziny u samotnych starców, chorych i umierających, obrona źle traktowanego dziecka. Małżeństwo Martin było niezwykle zgodne, bo – jak pisała Zelia w jednym z listów – „nasze uczucia były zawsze nastrojone na jeden ton”.

Czyżbyśmy musieli czekać na specjalne zaproszenie do życia chrześcijańskiego? Przecież każdy z nas otrzymał je na chrzcie świętym. Problem jednak w tym, czy nie leży ono gdzieś głęboko w szufladzie i nie pożółkło ze starości. Bo jeśli tak się dzieje, nasz „bilet” na niebieski bal trzeba uaktualnić. A warto.

«« | « | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama