Nie wiemy ilu ich jest. Zapewne każdego dnia więcej. Z sytej Europy, męczeńskiej Azji, żyjącej w biedzie Afryki czy pełnych kontrastu Ameryk. Kiedyś - miejmy nadzieję - i my do ich grona dołączymy.
Cmentarze w tym ujęciu mają wiele wspólnego z krajobrazami melancholijnymi, właściwymi okresowi sentymentalizmu, który poprzedził romantyczną uczuciowość.
Człowiek XIX w. pragnie rozmyślać przy grobach zmarłych, musi zatem odróżniać ich po jakimś znaku. Stąd rozkwit rzeźby funeralnej, a także pojawienie się grobowców rodzinnych z kaplicami, których ściany zdobią imiona zmarłych i epitafia, a w których można się w skupieniu pomodlić. Wkrótce potem, w drugiej połowie XIX wieku, zaczynają się pojawiać rzeźby-portrety, tworzące niekiedy całe sceny rodzajowe. Pierwsze cmentarne pomniki wzorowały się na pięknych grobowcach kościelnych - i jedne, i drugie czerpały natchnienie ze sztuki starożytnej i neoklasycyzmu.
Romantykom zawdzięczamy także przeświadczenie o przemijalności cmentarzy. Gdy nie ma już społeczności związanej z tym szczególnym miejscem, niszczeje ono, stając się bardziej częścią natury niż kultury.
„Cmentarz żydowski” Jacoba van Ruisdaela (po 1670, Gemäldgalerie, Drezno) został opisany przez J. W. Goethego jako stary cmentarz przykościelny w eseju „Ruisdael jako poeta”:
„Nawet pomniki nagrobne, poprzez stan zniszczenia, w jakim się znajdują, są wskazówką, jak zamierzchły jest czas ich powstania: są jakby pamiątką po samych sobie. (...) Ten stan zdziczenia przenika na cmentarz, a z jego dawnego nastroju cichej pobożności nie zostało ani śladu. (...) Wszelako najważniejsza idea tego obrazu wywiera zarazem największe malarskie wrażenie. Zawalenie się olbrzymich budowli przysypało, spiętrzyło i zmieniło bieg strumienia, który niegdyś płynął spokojnie i równo. Teraz, szukając drogi wśród gęstwiny, zalewa groby. Promień światła, przedzierający się przez ulewę, oświetla kilka pionowych, uszkodzonych już płyt grobowych, zszarzały pień drzewa i krzak, ale nade wszystko napływającą masę wody”.
Blisko siedemdziesięcioletni podówczas autor „Fausta”, patrząc na obraz przedstawiający niszczejący cmentarz, przeżywa melancholijną zadumę wobec przemijania wszystkiego, co ziemskie.
Może więc rację miała św. Monika, matka św. Augustyna, której słowa przytacza autor „Wyznań”: „To nieważne, gdzie złożycie me ciało. Zupełnie się o to nie martwcie. Nic nie jest dalekie dla Boga i nie należy się obawiać, że mógłby On nie rozpoznać u kresu czasu, z jakiego miejsca ma mnie wskrzesić”.
Cmentarz jest nie tylko świadectwem pamięci. Piękny czy skromny, zadbany czy niszczejący - uświadamia nam, że śmierć nie jest wyłącznie końcem i rozkładem, ale drogą wiodącą do lepszego świata - do Boga.
Caspar David Friedrich "Opactwo w dębowym lesie" (PD)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.