W Kościołach Wschodnich najczęściej spotykane nazwy: Zaśnięcie i Odpocznienie. Na Zachodzie: Przejście i Wniebowzięcie.
Andrzej Macura
Wierzymy, że po zakończeniu ziemskiego życia Maryja z duszą i ciałem została wzięta do nieba. Ale gdzie i w jaki sposób to się stało?
Do Ziemi Świętej pielgrzymuje się, by zobaczyć trzy puste groby: Chrystusa, Łazarza i Maryi. Dla ludzi wszystkich czasów to widomy znak, że śmierć nie musi mieć ostatniego słowa. Łazarz został wskrzeszony przez Jezusa i wrócił do dawnego życia. Chrystus zmartwychwstał własną, Boską mocą, i w ten sposób definitywnie pokonał śmierć. Prawda o wniebowzięciu Maryi jest najbardziej wyraźną zapowiedzią naszego losu – kiedyś i my będziemy w niebie z duszą i ciałem. Święta Dziewica już osiągnęła to, na co my czekamy.
Ślady wieczności
W tym miejscu Maryja zasnęła – opowiada przewodnik w murach stojącego na chrześcijańskim Syjonie w Jerozolimie kościoła Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny. W krypcie wokół figury przedstawiającej zapadającą w sen Matkę Bożą cisną się pielgrzymi. Czas dawno zatarł wszystkie ślady i mimo usilnych starań trudno sobie wyobrazić, jak to miejsce mogło wyglądać przed wiekami.
Andrzej Macura
Grób Maryi
Podobno w czasach Chrystusa stał tu, nieopodal Wieczernika, dom nieznanego z imienia ucznia, który gościł Mistrza i Apostołów w Wielki Czwartek. Tu po wniebowstąpieniu Jezusa znaleźli schronienie Apostołowie i pierwsi jerozolimscy chrześcijanie. W tym domu, według tradycji, do końca ziemskiego życia mieszkała także Matka Jezusa. I tu Jej ziemskie życie dobiegło końca. Zasnęła – jak mówią chrześcijanie Wschodu. A pochowano Ją u stóp Góry Oliwnej, w dolinie Cedronu.
Trzecia komora
Z chrześcijańskiego Syjonu, gdzie znajduje się kościół Zaśnięcia NMP, do doliny Cedronu nie jest daleko. Leżąca pomiędzy wzgórzem świątynnym a Górą Oliwną robi wrażenie wielkiego cmentarzyska. Podobno pobożni żydzi i muzułmanie chcą być pochowani właśnie tutaj, gdyż według nich w tej dolinie rozpocznie się kiedyś Boży sąd i zmartwychwstanie. Chrześcijanie wierzą, że wszystkich ich wyprzedziła Maryja. To tam, na skraju Ogrodu Getsemani, jest dół, w którym stoi świątynia kryjąca pusty grób Maryi.
Po schodach z ulicy schodzi się najpierw na dziedziniec kościoła Wniebowzięcia. To, co widać dzisiaj, to resztki dwupoziomowego kiedyś kościoła krzyżowców, zburzonego w 1187 roku przez wojska Saladyna. A właściwie dawna krypta. Kilkadziesiąt kolejnych schodów prowadzi w głąb świątyni. Coraz większy mrok rozświetlają nieco kopcące oliwne lampy. Dziś kościół należy do chrześcijan wschodnich, a katolicy mogą w nim organizować nabożeństwa tylko kilka razy w roku.
Badania archeologów potwierdziły, że znajdują się tu resztki grobów z I wieku naszej ery. Być może także grób Maryi. Prawdopodobnie ciało Matki Jezusa złożono w ostatniej z trzech istniejących w tamtym czasie komór grobowych. Można o tym przeczytać w apokryfie: „Weźmiecie Panią Maryję i wyjdziecie poza Jerozolimę drogą prowadzącą przez dolinę na Górę Oliwną. Znajdują się tam trzy groty. Pierwsza, zewnętrzna, jest obszerna, za nią druga, w środku, a jeszcze dalej trzecia, wewnętrzna. Jest w niej od wschodu ława gliniana. Idźcie i złóżcie Błogosławioną na owej ławie”.
Ten niezwykły, bo pusty, grób Matki Pana czczony był od początku przez chrześcijan jerozolimskich. Po kilku wiekach zbudowano nad nim kościół, aby ochronić przed zniszczeniem. Miejsce krótkiego spoczynku ciała Najświętszej Maryi Panny znalazło się w centrum. Ciemne, ponure mury rozświetlają nie tylko wątłe ogniki zapalonych świec. Opromienia je blask nieśmiertelności. No bo jeśli Ona już tam jest, czemu nie mielibyśmy się znaleźć tam i my?
U źródeł nadziei
Próżno szukać na kartach Biblii opisu zaśnięcia i wniebowzięcia Maryi. Wieść o tym wydarzeniu przekazała nam Tradycja. Zmarły w 594 roku Grzegorz z Tours w dziele „Miraculorum” pisał: „Gdy błogosławiona Maryja zakończyła już bieg swojego życia i gdy została powołana z tego świata, zgromadzili się w jej domu wszyscy Apostołowie z poszczególnych krain. A gdy usłyszeli, że ma być zabrana z tego świata, czuwali razem z Nią. I oto Pan Jezus wszedł ze swymi aniołami, i wziąwszy Jej duszę oddał ją aniołowi Michałowi, i odszedł. Rankiem zaś wzięli Apostołowie Jej ciało i złożyli w Jej grobie, i strzegli je gotowi na przyjście Pana. I oto znowu stanął przed nimi Pan, i wziąwszy święte ciało, nakazał ponieść je na chmurze do raju, gdzie teraz, przybrawszy swoją duszę i ciesząc się z wybranymi Pana, używa dóbr wiecznych, które nigdy się nie skończą”. To najkrótsze streszczenie tego, co bardziej rozwlekle i barwniej w różnych wariantach opisano w apokryfach, nazywanych z łacińska transitusami.
Najstarsze powstały zapewne dopiero w V–VI wieku. Ale naukowcy są zdania, że mało prawdopodobne, by pojawiły się nagle, bez żadnego powodu. Raczej są odzwierciedleniem znacznie starszej tradycji. Niektórzy badacze wskazują na zawarte w nich archaiczne elementy, które sugerują, że ich źródeł można się dopatrywać nawet w II wieku. Choć nie jest to pewne, wiadomo, że już w modlitwach z III wieku zwracano się do Maryi jako do żyjącej, umieszczając Ją na pierwszym miejscu wśród świętych. W pierwszych wiekach czczono właściwie tylko męczenników, a nikt nigdy nie wskazywał na istnienie grobu z relikwiami Matki Jezusa. A zatem z ciałem i duszą została wzięta do nieba. Logiczne.
W IV wieku Epifaniusz z Salaminy twierdził, że na podstawie Ksiąg Świętych nie da się nic pewnego na temat końca ziemskiego życia Maryi powiedzieć. Na podstawie Świętych Ksiąg. Czy zetknął się już wtedy z pozabiblijną tradycją na ten temat?
Zapowiada się interesująco
Choć Kościół od pierwszych wieków wierzył w zaśnięcie Maryi i Jej wzięcie do nieba z duszą i ciałem, dopiero w połowie zeszłego stulecia papież Pius XII podniósł tę prawdę wiary do rangi dogmatu. Wierzymy, że Maryja „po zakończeniu ziemskiego życia, z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej” – mówi dogmat. Choć w opinii teologów został on ogłoszony ku większej chwale Boga i Maryi, nie jest jedynie potwierdzeniem jakiejś abstrakcyjnej prawdy wiary. Jest nam dany dla większej nadziei. Jeden człowiek – Dziewica z Nazaretu, z ciałem i duszą – już niebo osiągnął. My też kiedyś tam się znajdziemy. Też – po zmartwychwstaniu – z duszą i ciałem. Jak będzie wyglądała wieczność? Jak bardzo będzie się różniła od życia na tym świecie? I jak to nasze ciało w niebie będzie wyglądało? Nie wiadomo. W każdym razie zapowiada się interesująco.
Przeczytaj również:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.