W dzisiejszym społeczeństwie i kulturze zsekularyzowanego Zachodu nie byłoby właściwe wprowadzanie kary śmierci tam, gdzie ją zniesiono. Czasem lepiej nie korzystać z tego, co społeczeństwu prawnie przysługuje.
Katolicy za czy przeciw?
Ks. Marek Łuczak
W Stanach Zjednoczonych trwała kampania wyborcza. Jednym z kandydatów do fotela prezydenckiego był G. W. Bush. Jan Paweł II kilkakrotnie zwracał się do niego z prośbą o ułaskawienie skazanych na śmierć. Niestety, szanse na ich uratowanie były nikłe. W Teksasie, gdzie rządził obecny prezydent USA, rocznie wykonywano więcej egzekucji niż we wszystkich pozostałych stanach razem wziętych.
W sporze o dopuszczalność kary śmierci polityka ma bardzo duże znaczenie. Ponieważ w społeczeństwach jest wysoki stopień przyzwolenia na stosowanie takiej kary, stosunek polityków do jej legalizacji staje się również instrumentem zyskiwania popularności w przedwyborczych rankingach.
Także w Polsce niektóre partie polityczne deklarują gotowość wprowadzenia kary śmierci. Taki „zabieg” najczęściej zbiega się z nagłośnieniem przez media wstrząsających szczegółów dokonanych w ostatnim czasie zbrodni. Im bardziej drastyczne, tym większa aprobata dla kary śmierci, i tym większa wartość tego tematu w społecznej debacie. Radykalizm poglądów pozwala „wygrać” kilka procent poparcia.
Ten scenariusz rozegrał się niedawno. Kiedy nagłośniono zabójstwo w pociągu młodej dziewczyny, natychmiast jedna z partii ogłosiła deklarację wprowadzenia kary śmierci. Odpowiedni projekt ustawy zgłosiła już nawet w Sejmie.
Gra niewarta świeczki
Najważniejszym argumentem zwolenników kary śmierci jest jej odstraszający skutek. Jeśli człowiek stoi przed decyzją dokonania zabójstwa, świadomość ewentualnych konsekwencji - ich zdaniem - miałaby doprowadzić do zmiany nastawienia. Taki pogląd ma odpowiednią siłę przekonywania. Zabójstwo w świadomości każdego jest czynem tak ohydnym, że jakakolwiek możliwość jego uniknięcia jest godna poparcia. Z drugiej strony, ze względu na jego pozorną logiczność, byłoby trudno przekonać społeczeństwo, że prawda jest inna. Jak bowiem udowodnić, że potencjalny zbrodniarz tuż przed zrealizowaniem swych złowieszczych planów uświadomi sobie niebezpieczeństwo tragicznej odpowiedzialności?
W sprawach tak delikatnych jak ludzka psychika nie można się ograniczać do „gdybania”. Jedyną pomocą mogą być rzetelne badania i statystyki. Z większości badań wynika, że nie ma związku między świadomością grożącej kary i decyzją o przestępstwie. Statystyki potwierdzają: w krajach, gdzie wprowadzono karę śmierci, liczba zabójstw się nie zmniejszyła.
Więcej na następnej stronie