Dokładnie 25 lat temu - 28 lipca 1993 r. - podpisano Konkordat między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską. Dokument sygnował Krzysztof Skubiszewski, minister spraw zagranicznych polskiego rządu i abp. Józef Kowalczyk, nuncjusz apostolski w Polsce.
Konkordat reguluje w formie umowy międzynarodowej relacje między państwem a Kościołem w Polsce w oparciu o zasadę wzajemnej niezależności i autonomii, wynikającej z doktryny Soboru Watykańskiego II oraz rozwiązań przyjętych w świecie demokratycznym. Polski konkordat był pierwszą umową państwa postkomunistycznego ze Stolicą Apostolską.
Polski konkordat jest jednym najnowocześniejszych z obecnie istniejących, a jego naczelnymi zasadami są ochrona wolności religijnej i wzajemna autonomia państwa i Kościoła. Rozwiązania w nim przyjęte są zgodne ze standardami współczesnych państw demokratycznych. Rzeczpospolita Polska podpisując Konkordat powróciła do grona liczących się demokracji - szanujących wolność religijną - i starających się tak ułożyć relacje z Kościołem, aby gwarantowały one pokój społeczny i stwarzały możliwość współdziałania państwa i Kościoła dla dobra ogółu obywateli.
Niezależność i autonomia
Podstawową zasadą, na której opierają się te relacje (państwa i Kościoła), jest zasada "niezależności i autonomii" każdego z tych podmiotów w swojej dziedzinie. Zarówno państwo polskie jak i Kościół zobowiązują się w Konkordacie do "pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego". Kościół zatem szanuje prerogatywy i zakres kompetencji państwa a jednocześnie nie wymaga odeń zgody na pełnienie swej misji.
W ramach realizacji zasady wolności religijnej i autonomii Kościoła, Konkordat uznaje osobowość prawną struktur Kościoła katolickiego, respektując prawo kierowania się przez Kościół swym wewnętrznym prawem kanonicznym. Przyznaje też Kościołowi prawo do obsadzania wszystkich urzędów kościelnych, poczynając od biskupów bez uprzedniej zgody władzy świeckiej. Można powiedzieć, że tworzy rzeczywistość, w której suwerenny Kościół pełni swą misję w suwerennym państwie.
Umowa polskiego państwa ze Stolicą Apostolską gwarantuje Kościołowi swobodę w organizacji kultu publicznego jak również nienaruszalność cmentarzy katolickich i prawo do organizacji opieki duszpasterskiej w szpitalach, zakładach opieki społecznej, więzieniach oraz istnienie duszpasterstwa wojskowego (ordynariat polowy).
Wprowadza uznawanie skutków cywilnych małżeństwa sakramentalnego – tzw. małżeństwa konkordatowe.
Uznając prawo rodziców do wychowywania dzieci gwarantuje naukę religii (na zasadzie dobrowolności) w szkołach i przedszkolach prowadzonych przez administrację państwową i samorządową, jak i prawo do prowadzenia przez Kościół własnych szkół, w tym wyższych. Gwarantuje Kościołowi posiadanie własnych środków przekazu jak i emitowanie swych programów w publicznej radiofonii i telewizji.
Umowa korzystna dla państwa
Konkordat jest także korzystny dla państwa, gdyż mimo przyznania Kościołowi prawa do kierowania się prawem kanonicznym, Kościół zobowiązuje się do poszanowania prawa polskiego. W związku z tym poszczególne artykuły Konkordatu w większości wypadków zawierają odniesienia do prawa polskiego . A dotyczy to wszelkich działań Kościoła, poczynając od sprawowania kultu w miejscach publicznych, a kończąc na działalności gospodarczej. A jeśli wymaga tego ochrona zdrowia, życia lub mienia, władza publiczna ma prawo do podjęcia niezbędnych działań na terenie należącym do Kościoła, bez konieczności powiadamiania o tym władzy kościelnej.
Konkordat stanowi ponadto, że wszyscy biskupi sprawujący jurysdykcję na terenie Rzeczypospolitej Polskiej (poza legatem papieskim) będą obywatelami polskimi a żaden biskup należący do Konferencji Episkopatu Polski nie będzie jednocześnie członkiem innej konferencji biskupiej. Żadna też część terytorium polskiego nie będzie włączona do diecezji lub prowincji kościelnej mającej stolicę poza granicami Polski. Żadna też diecezja leżąca na terenie innego państwa nie będzie podlegać jurysdykcji jakiejkolwiek polskiej metropolii kościelnej.
Szanując zagwarantowaną w Konkordacie autonomię państwa, Kościół i jego urzędowi przedstawiciele (duchowieństwo) nie pretendują do udziału we władzach świeckich, rezygnując np. z biernego prawa wyborczego, nie biorą też udziału w działalności politycznej.
Szczególną wartością polskiego Konkordatu jest to, że nie tylko nie narusza on zasady równouprawnienia Kościołów i innych związków wyznaniowych, ale stwarza dla demokratycznego państwa zobowiązanie do rozszerzenia na inne Kościoły gwarancji jakie zostały przyznane Kościołowi katolickiemu. Zostało to uczynione w formie specjalnych ustaw, które w ślad za Konkordatem z Kościołem katolickim, przyznawały analogiczne uprawnienia innych związkom wyznaniowym.
Historia starań o konkordat
Zerwanie konkordatu zawartego przez Stolicę Apostolską z II Rzecząpospolitą w 1925 r. - co nastąpiło 12 września 1945 r., spowodowało, że przestały istnieć kontakty pomiędzy Watykanem a przedstawicielami Polski komunistycznej. Brak nuncjusza apostolskiego w Warszawie spowodował przyznanie specjalnych pełnomocnictw przez Stolicę Apostolską kolejnym Prymasom Polski: Augustowi Hlondowi oraz Stefanowi Wyszyńskiemu.
Uprawnienia te wzmocniły ich pozycję w Episkopacie, co ułatwiło wewnętrzną konsolidację Kościoła w Polsce wobec zewnętrznego zagrożenia. Dzięki temu prymas Wyszyński mógł stać tak istotnym autorytetem i samodzielnie kreować linię Kościoła wobec władz komunistycznych. Wyrazem tego było m. in. zawarcie porozumienia z rządem 14 kwietnia 1950 r., bez wcześniejszych konsultacji na ten temat z Watykanem. Znaczenie tego porozumienia sprowadzało się do tego, że – zawierając formalne gwarancje swobód dla Kościoła - opóźniło ono o kilka lat frontalny atak, jaki komuniści przeprowadzali na Kościół w tzw. demoludach. Linia przyjęta przez prymasa Wyszyńskiego – niezależnie od początkowego zdziwienia ze strony Watykanu, zyskała jednak później akceptację papieża Piusa XII.
Pierwsze kontakty na linii Stolica Apostolska – PRL nastąpiły wraz z pontyfikatem Jana XXIII. Wówczas na uroczystości watykańskie zaczęto zapraszać ambasadorów PRL akredytowanych przy państwie włoskim. Nieoficjalna wizyta w Watykanie Jerzego Zawieyskiego w 1962 r., członka Rady Państwa PRL, stworzyła okazję do zgłoszenia przezeń w Sejmie PRL propozycji nawiązania stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską.
Za początek "dialogu" Stolicy Apostolskiej z rządem PRL można uznać spotkanie głównego architekta watykańskiej „ostpolityk” abp. Agostino Casarolego z ambasadorem PRL przy Kwirynale Adamem Wilmanem w kwietniu 1965 r. Władze polskie dążyły wówczas do nawiązania relacji z Watykanem z pominięciem prymasa Wyszyńskiego. W ślad za tym (od listopada 1966 r.) rozpoczęły się dość częste wizyty w Polsce abp. Agostino Casarolego. Jednakże nie przyniosły one spodziewanych przez komunistów rezultatów, gdyż Casaroli spotykał się jednocześnie z kard. Wyszyńskim, respektując jego stanowisko.
Polityka ta ułatwiła jednak regulację sytuacji Kościoła na ziemiach poniemieckich. W maju 1967 r. Paweł VI podniósł cztery administratury apostolskie na ziemiach zachodnich i północnych do rangi osobnych jednostek administracyjnych, co później umożliwiło erygowanie tam stałych diecezji po podpisaniu przez PRL układu z RFN i jego ratyfikacji w 1972 r.
Ekipie Edwarda Gierka - realizującej zasadę „odwilży” w stosunkach z Kościołem - zależało na doprowadzeniu do ustanowienia relacji dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Po wizycie abp. Casaroliego w Polsce w lutym 1974 r. ustanowiono zespół ds. stałych wzajemnych roboczych kontaktów, któremu od strony watykańskiej przewodniczył abp Luigi Poggi, a szefem delegacji polskiej byli Kazimierz Szablewski a następnie Jerzy Kuberski. Poggi przyjeżdżając do Polski zabiegał o uznanie osobowości publiczno-prawnej Kościoła katolickiego w Polsce, na co jednak władze się nie zgadzały. Niezależnie od tego Stolica Apostolska dążyła do ustanowienia swego stałego przedstawiciela w Polsce. Prymas Polski oceniał to krytycznie, podobnie jak podpisanie przez Stolicę Apostolską w 1975 r. aktu końcowego OBWE w Helsinkach. Argumentował, że państwa wcielone do ZSRR (Estonia, Łotwa, Litwa, Białoruś i Ukraina) poczuły się przez to opuszczone przez Watykan.
Po spotkaniu Edwarda Gierka z papieżem Pawłem VI w grudniu 1977 r. oraz kolejnych wizytach abp. Poggiego w Polsce, Stolica Apostolska uznała, że jest gotowa do podpisania układu z PRL, mimo, że przeciwny był temu prymas Wyszyński. Prymas argumentował, że warunkiem musi być rozwiązanie zasadniczych problemów na linii Kościół-państwo w Polsce, a jeśli tego nie będzie, to relacje z Watykanem mieć będą jedynie fasadowy charakter, w praktyce legitymujący antykościelne działania komunistów. Śmierć Pawła VI w sierpniu 1978 r. oraz wybór Jana Pawła II oznaczały zmianę linii Watykanu i definitywnie przekreśliły definitywnie nadzieje władz na porozumienie ze Stolicą Apostolską ponad głowami polskiego Episkopatu.
Zwrot w polityce wschodniej Watykanu
Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w czerwcu 1979 r. oraz poparcie udzielone przez Episkopat powstającej „Solidarności” pokazały, że Kościół w Polsce jest na tyle istotnym podmiotem w życiu publicznym, że władze muszą podjąć z nim bezpośredni dialog.
Do prac nad uregulowaniem relacji PRL - Stolica Apostolska powrócono na początku 1981 r. w okresie "Solidarności". W ślad za reaktywowaniem we wrześniu 1980 r. działania Komisji Wspólnej rządu i Episkopatu, 10 stycznia 1981 r. został powołany Zespół Roboczy ds. legislacyjnych, który miał przygotować projekty odpowiednich aktów prawnych. Przewodniczyli mu do strony kościelnej ks. Alojzy Orszulik a od państwowej min. Adam Łopatka, szef Urzędu ds. Wyznań.
Prace zespołu nie zostały przerwane po wprowadzeniu stanu wojennego. Podjęto pracę nad dwoma dokumentami: Deklaracją, która miała być rodzajem porozumienia pomiędzy rządem a Konferencją Episkopatu oraz nad projektem ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. Projekt deklaracji był gotowy w końcu 1983 r. Składała się ona z 78 artykułów, w których Kościół uznawał m. in. świeckość państwa, a państwo akceptowało fakt, że Kościół rządzi się swym własnym prawem. Projekt dokumentu przyznawał także Stolicy Apostolskiej wyłączne prawo do mianowania biskupów, po uprzedniej konsultacji z rządem PRL. Określał też warunki pracy kapelanów w wojsku, itp. Taki kształt deklaracji - mimo uzgodnienia na forum zespołu - nie znalazł jednak akceptacji najwyższych władz państwa.
Ten fakt, jak i zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszki w 1984 r., spowodowały impas w relacjach Kościoła z rządem PRL. Do rozmów powrócono w 1986 r. Wówczas strona rządowa wystąpiła z propozycją nawiązania pełnych stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. 13 stycznia 1987 r. wizytę w Watykanie złożył gen. Wojciech Jaruzelski, a po pielgrzymce Jana Pawła II do Polski w czerwcu 1987 r., rozpoczęły się regularne negocjacje na temat nawiązania stosunków dyplomatycznych oraz uregulowania relacji między państwem a Kościołem w Polsce.
Konferencja Episkopatu Polski - w porozumieniu ze Stolicą Apostolską - zaproponowała wówczas regulację na dwóch płaszczyznach. Relacje PRL - Stolica Apostolska miałaby regulować specjalna konwencja polsko-watykańska, a stosunki miedzy państwem i kościołem w Polsce - odrębna ustawa.
W październiku 1987 r. powołano wspólny zespół redakcyjny. Jako pierwszy uzgodniono w marcu 1989 r. projekt ustaw. Ostatecznym efektem tych prac było przyjęcie przez Sejm 17 maja 1989 r. trzech ustaw uznających prawny status Kościoła i gwarantujący mu możliwości pełnienia swej misji. Były to ustawy o stosunkach państwo-Kościół, ustawa o gwarancjach wolności sumienia i wyznania oraz ustawa o ubezpieczeniu duchownych.
Wcześniej, w maju 1988 r. zostały zakończone prace Komisji Mieszanej nad konwencją ze Stolicą Apostolską. Projekt dokumentu został przekazany do Watykanu. Jednakże Stolica Apostolska - biorąc pod uwagę m. in. rozmowy okrągłego stołu otwierające nowe perspektywy - zrezygnowała z dążenia do szybkiego podpisania konwencji z władzami PRL, nie chcąc w ten sposób wiązać sobie rąk. Jan Paweł II w liście do prymasa Glempa z kwietnia 1989 r. wyraził wolę, aby ostateczne zakończenie prac nad konwencją poprzedził przyjazd nuncjusza apostolskiego do Warszawy.
W wolnej Polsce
26 sierpnia 1989 r. Jan Paweł II mianował nuncjuszem w Polsce ks. Józefa Kowalczyka. Przybył on na stałe do Warszawy 23 listopada 1989 r. Z kolei prezydent Jaruzelski mianował ambasadorem przy Stolicy Apostolskiej Jerzego Kuberskiego, który wkrótce został zastąpiony przez prof. Henryka Kupiszewskiego.
Nuncjusz Kowalczyk podjął prace nad przygotowaniem przyszłego konkordatu między Polską a Stolicą Apostolską. 25 października 1991 r. przesłał Krzysztofowi Skubiszewskiemu, ministrowi spraw zagranicznych, projekt w językach polskim i włoskim, zaznaczając, że czyni to z upoważnienia Stolicy Apostolskiej. Przekazany ministrowi spraw zagranicznych projekt konwencji (konkordatu) obejmował preambułę i 26 artykułów. Zarazem nuncjusz, mający kierować dalszymi pracami ze strony Stolicy Apostolskiej, podał skład osób, które go będą wspierać w negocjacjach. Byli to: abp Jerzy Stroba, abp Bronisław Dąbrowski, bp Alojzy Orszulik, ks. Tadeusz Pawluk, ks. Tadeusz Pieronek, ks. Wojciech Góralski i ks. Edward Sztafrowski.
Upadek rządu Tadeusza Mazowieckiego, a następnie krótkie okresy rządów Krzysztofa Bieleckiego i Jana Olszewskiego, odwlekły prace nad tekstem konkordatu. Do włączenia się strony państwowej w tę sprawę doszło po objęciu funkcji premiera przez Hannę Suchocką. 24 marca 1993 r. min. Skubiszewski zaproponował rozpoczęcie rozmów ze Stolicą Apostolską celem uzgodnienia ostatecznego tekstu układu. W tym celu załączył projekt proponowany przez stronę polską. Zarazem poinformował, że będzie przewodniczył delegacji polskiej. W jej skład weszli także Jan Maria Rokita, Zdobysław Flisowski, Jadwiga Skórzewska i Marek Pernal. Projekt polski w dużej mierze był zgodny z wersją zaproponowaną przez stronę watykańską. Różnice polegały na zaproponowaniu m. in. ustanowienia komisji parytetowej dla przygotowania norm związanych z finansami instytucji i dóbr kościelnych, artykułu poświęconego ochronie dóbr kultury o znaczeniu ogólnonarodowym znajdujących się w rękach Kościoła, opieki duszpasterskiej nad mniejszościami narodowymi oraz zapisu o dobrowolności w uczęszczaniu na religię w szkole.
Bezpośrednie negocjacje obu komisji trwały od 3 kwietnia do 29 czerwca 1993 r., a ich owocem był ostateczny tekst umowy między Polską a Stolicą Apostolską. 8 lipca tekst został zaaprobowany przez Jana Pawła II.
Podpisanie Konkordatu
Konkordat został uroczyście podpisany 28 lipca 1993 r. w Urzędzie Rady Ministrów. Sygnatariuszami byli abp Józef Kowalczyk ze strony Stolicy Apostolskiej i min. Krzysztof Skubiszewski w imieniu rządu polskiego.
Niestety zbiegło się to z rychłym upadkiem rządów „solidarnościowych”. Wybory we wrześniu 1993 r. wygrała koalicja Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Unii Pracy, co otworzyło pięcioletni okres jałowych dyskusji uniemożliwiających ratyfikację umowy ze Stolicą Apostolską.
5-letnia obstrukcja polskiej lewicy
Sytuacja miała charakter paradoksalny, gdyż poszczególne rządy - kierowane przez premierów Waldemara Pawlaka z PSL, Józefa Oleksego z SLD i Włodzimierza Cimoszewicza z SLD - opowiadały się zasadniczo za ratyfikacją Konkordatu, natomiast była ona blokowana przez posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Unii Pracy na terenie Parlamentu. Obecni tam przedstawiciele polskiej lewicy, kierując się ugruntowanymi antykościelnymi stereotypami myślenia, nie byli w stanie zrozumieć ani przyjąć do wiadomości rozwiązań na linii państwo-Kościół obowiązujących w demokratycznych krajach Europy.
Niezależnie od postawy wielu polityków swoich partii, rząd o lewicowej większości przyjął jednomyślnie projekt ustawy o ratyfikacji konkordatu 8 marca 1994 r. i przesłał go do Sejmu. Jednak podczas debaty sejmowej na przełomie czerwca i lipca przepadł on za sprawą posłów SLD i UP, pomimo wygłoszonej na forum Sejmu pozytywnej rekomendacji ministra spraw zagranicznych Andrzeja Olechowskiego. Większość sejmowa postanowiła wówczas powołać tzw. Komisję Nadzwyczajną, która miała zbadać w terminie do 31 grudnia 1995 r. zgodność Konkordatu zarówno z obowiązującą konstytucją jak i przyszłą po jej ewentualnym uchwaleniu.
Krytyka Konkordatu przez lewicę szła w następujących kierunkach. Powtarzano tezę, że ratyfikacja jest niemożliwa, skoro konkordat ustawia relację państwo-Kościół na zasadzie "niezależności i autonomii", a ówczesna konstytucja mówi o "oddzieleniu". Jako rzekomo niezgodne z polskim prawem uznawano paragrafy mówiące o cywilno-prawnym znaczeniu małżeństwa kościelnego (co miało prowadzić do bigamii), nauczaniu religii w państwowych szkołach i przedszkolach (co miało naruszać prawa dzieci i świeckość państwa), zarządzie przez Kościół cmentarzami katolickimi (co miało prowadzić do odmowy pochówku niewierzącym) i finansowaniu przez państwo 2 wyższych uczelni katolickich (co miało być niezgodne ze świeckością państwa). Mówiono też, że wprowadzenie Konkordatu pociągnie za sobą olbrzymie i nieprzewidywalne koszty. Wysuwano więc postulat renegocjacji Konkordatu.
Ze strony Konferencji Episkopatu Polski bezzasadność krytyki ze strony lewicy wykazywał nieustanie ówczesny jej sekretarz generalny bp Tadeusz Pieronek, który jednocześnie prowadził rozmowy ze stroną rządową oraz kolejnymi prezydentami: Lechem Wałęsą oraz Aleksandrem Kwaśniewskim. Obaj sprawujący wówczas władzę prezydenci – niezależnie od istniejących między nimi różnic politycznych i światopoglądowych - podobnie jak rząd opowiadali się za ratyfikacją Konkordatu. Wałęsa decyzje Sejmu zaskarżył nawet do Trybunału Konstytucyjnego. Charakterystyczne jest, że Kwaśniewski w okresie swej kampanii wyborczej ostro krytykował Konkordat, chcąc zdobyć glosy lewicy, natomiast po wyborze na prezydenta zmienił stanowisko, licząc na zdobycie szerszego poparcia oraz nie chcąc się kompromitować na płaszczyźnie międzynarodowej.
Sejmowa Komisja Nadzwyczajna we wrześniu 1994 r. uznała, że co prawda ratyfikacja umowy ze Stolicą Apostolską „byłaby możliwa przed uchwaleniem nowej konstytucji, jeśli dokonane zostałyby niezbędne zmiany w prawie polskim, a rząd i Stolica Apostolska wymieniłyby listy intencyjne, w których dokonano by interpretacji zapisów traktatu budzących wątpliwości”. W odpowiedzi na to szef MSZ Andrzej Olechowski wykazał posłom, że „ratyfikacja umowy ze Stolicą Apostolską nie niesie żadnych problemów dla państwa polskiego”, a nuncjusz Kowalczyk oświadczył, że Stolica Apostolska nie zgodzi się na renegocjację umowy oraz nie będzie sporządzać żadnych dodatkowych wyjaśnień bądź uzupełnień zapisów konkordatowych. Abp Kowalczyk tak samo zresztą jak prymas Glemp w swych kolejnych wypowiedziach zwracali uwagę, że polski Parlament nie przyjmując Konkordatu powoduje pogłębiający się stan kompromitacji Rzeczypospolitej Polskiej na płaszczyźnie międzynarodowej.
Warto zauważyć, że kolejni szefowie polskiej dyplomacji: Władysław Bartoszewski oraz Dariusz Rosati, rozumiejąc ten problem zajmowali także jednoznacznie pozytywne stanowisko co do ratyfikacji konkordatu i wyrażali je wielokrotnie wobec Sejmu.
Nowym pomysłem sejmowej Komisji Nadzwyczajnej był postulat przyjęcia – jeszcze przed ratyfikacją Konkordatu - kilku ustaw „okołokonkordatowych”, które miałyby dokonać korekt prawa polskiego w nawiązaniu do rzekomych wymagań umowy ze Stolicą Apostolską. Jednak ustawy te nigdy nie zostały przygotowane, gdyż niemożliwym z punktu widzenia prawa było przyjęcie ustaw do nieobowiązującego (nie ratyfikowanego) Konkordatu.
Wydawało się, że impas wokół ratyfikacji Konkordatu zostanie przełamany po przyjęciu projektu nowej konstytucji przez Zgromadzenie Narodowe 22 marca 1997 r. Minister w Kancelarii Prezydenta Krzysztof Janik oświadczył wtedy, że Aleksander Kwaśniewski chciałby, aby Parlament jak najszybciej ratyfikował traktat ze Stolicą Apostolską. Wówczas powstał pomył opracowania przez stronę polską specjalnej deklaracji, akceptowanej przez Stolicą Apostolską, która miałaby wyjaśniać istniejące wątpliwości, a zostałaby dołączona do ratyfikowanego dokumentu.
Przy okazji wizyty prezydenta A. Kwaśniewskiego w Rzymie i audiencji u Ojca Świętego 7 kwietnia 1997 r. pojawiły się oficjalne wypowiedzi na temat przygotowanego i uzgodnionego ze Stolicą Apostolską tekstu deklaracji. Na posiedzeniu 15 kwietnia 1997 r. Rada Ministrów RP jednogłośnie przyjęła "Deklarację w celu zapewnienia jasnej wykładni przepisów Konkordatu między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą Polską, podpisanego dnia 28 lipca 1993 roku". Wyjaśniano w niej sprawy zupełnie banalne, ale konieczne być może do przekonania posłów lewicy, m. in., że nienaruszalność cmentarzy katolickich nie oznacza odmowy pochowku tam osób niewierzących, że nauczanie religii w szkołach będzie odbywać się na zasadzie dobrowolnej i z poszanowaniem zasady tolerancji, a korzystanie z posługi duszpasterskiej w zakładach penitencjarnych ma charakter nie obowiązkowy oraz, że ślub „konkordatowy” będzie zawierany tylko jeśli zechcą tego sami zainteresowani.
Dodatkowo, w maju 1997 r. rząd przekazał do Sejmu projekty ustaw „okołokonkordatowych”, które miały dostosować niektóre polskie ustawy do zapisów Konkordatu. Jednak burzliwa dyskusja nad nimi oraz nadchodzące wakacje uniemożliwiły ich przyjęcie. Sytuację zmieniły radykalnie dopiero wybory parlamentarne z września 1997 r.
Ratyfikacja Konkordatu
Ratyfikacja Konkordatu stała się możliwa dopiero wraz z nową kompozycją Parlamentu, kiedy większość uzyskały partie „solidarnościowe”: AWS i Unia Wolności. Umowa ze Stolicą Apostolską została przyjęta przez Sejm 8 stycznia 1998 r., przez Senat 22 stycznia i podpisana przez prezydenta w 2 dni później. Ratyfikacja Konkordatu nastąpiła 23 lutego 1998 r. Ze trony Stolicy Apostolskiej dokonał jej Jan Paweł II a ze strony Rzeczypospolitej Polskiej prezydent Kwaśniewski.
25 marca nastąpiła w Watykanie uroczysta wymiana dokumentów ratyfikacyjnych przez premiera Jerzego Buzka i Sekretarza Stanu Stolicy Apostolskiej kard. Angelo Sodano.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.