Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. A "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo.- abp Alfons Nossol
89. Czy nie brak ufności?
Byłem gdzieś rok po święceniach. Do kancelarii przyszła parafianaka. “Proszę księdza, proszę mi oddać 100 zł!” Powiedziała to takim tonem, że zwątpiłem - czyżbym zapomniał, że pożyczyłem od kogoś pieniądze? “Proszę mi przypomnieć, o jakie 100 złotych chodzi” - zapytałem. “O te za Mszę. Jureczek miał do mnie wrócić, a nie wrócił. Niech ksiądz nie udaje, tylko wyciąga z szuflady!” Sprawdziłem w kalendarzu mszalnym - faktycznie, prosiła o Mszę św. “w pewnej intencji”, ofiarowała rzeczywiście 100 zł. Wyciągnąłem więc z szuflady, dałem jej. Nawet nie próbowałem czegokolwiek tłumaczyć, byłem zaskoczony. Zresztą i dziś, po 30 latach duszpasterzowania niczego bym nie wyjaśniał, tylko oddał pieniądze za niespełnioną usługę.
“Gdy chwalimy Boga lub składamy Mu dziękczynienie, nie troszczymy się o to, by wiedzieć, czy nasza modlitwa jest Mu miła. Chcemy natomiast zobaczyć wynik naszej prośby. Jaki więc obraz Boga motywuje naszą modlitwę…?” - czytamy w Katechizmie [2735]. Nie każdy i nie zawsze, ale przyznajmy, że traktowanie Boga jako swego rodzaju “pogotowia ratunkowego” lub “ubezpieczalni” to częsta słabość. Byłem kiedyś świadkiem czegoś podobnego, tyle że pomiędzy ludźmi. Siedziałem u znajomych. Ktoś zadzwonił, z przedpokoju słychać było głosy: “O, to ty! - Dobry wieczór, dawno nie byłem. - Dawno, dwa tygodnie temu. A czego dziś potrzebujesz?” Gość próbował tłumaczyć, że dziś to naprawdę niczego nie potrzebuje, że przyszedł po prostu odwiedzić. Został jednak grzecznie i stanowczo odprawiony. Tak i modlitwa, by była siłą naszego życia, nie może ograniczać się tylko do próśb zanoszonych dopiero wtedy, gdy bardzo czegoś potrzebujemy. Trzeba na modlitwie Boga “odwiedzać” często i bezinteresownie. Gdy znajdziemy się w sytuacji “bez wyjścia”, On będzie z nami.
Ostrą naukę o modlitwie dał św. Jakub Apostoł (Jk 4, 2nn). Najpierw powiada: “Nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie”. To znaczy, że także nasze doczesne (a tym bardziej wieczne) sprawy od modlitwy są zależne. Ale zauważ: nie mówi “nie prosicie”, ale “nie modlicie się”. Już to jest wskazówką, że nie sama modlitwa próśb jest potrzebna. Bo modlitwa to bycie z Bogiem. Modlących zaś Apostoł napomina: “Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie…” To znaczy, że modlitwa może być opaczna, niewłaściwie ku Bogu kierowana, niestosowna. Apostoł wyjaśnia to bliżej, i mówi: “…modlicie się, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz”. Ostro powiedziane. A wynika z tego, że człowiek musi się uczyć (i to ciągle) oceniać i rozróżniać wagę swoich potrzeb. Jedne są słuszne i stosowne, zgodne z Bożym planem doprowadzenia każdego człowieka do pełni życia, do wieczności. Inne - też dobre i słuszne, mogą być sprawami ubocznymi, nieistotnymi. Ale w prośbach mogą się kryć nawet nasze żądze - takiego słowa użył Apostoł. Myślę, że owa dama, która zażądała zwrotu swoich 100 zł, “bo Jureczek nie wrócił” kierowała się bardziej żądzą, niż słusznością swej prośby do Boga. Katechizm powiada, że “Bóg nie może nas wysłuchać, gdyż chce naszego dobra, naszego życia” [2737] - dodajmy: wiecznego. Dokładnie tak: “nie może”. Nie dlatego, że jest słaby. Dlatego, że On jeden do końca wie, jakie mogą i mogłyby być nasze dalsze losy, gdyby spełnił tę czy inną naszą prośbę. Ponieważ jest On miłością, nie może dać czegoś, co obróciłoby się przeciw nam.
Skarżymy się czasem, iż nie jesteśmy wysłuchani, bo mijają dni, miesiące i lata, a Bóg zda się milczeć. Odpowiedź daje św. Augustyn, człowiek, którego przemiana i wielkość zostały wymodlone przez jego matkę, św. Monikę. A modliła się o to trzydzieści lat! “Nie martw się, pisze święty w jednym ze swych listów, jeśli nie otrzymujesz natychmiast od Boga tego, o co Go prosisz; oznacza to, że chce On przysporzyć ci dobra przez twoją wytrwałość w pozostawaniu z Nim na modlitwie. Chce, by nasze pragnienie potwierdziło się w modlitwie. Tak nas przygotowuje do przyjęcia tego, co jest gotów nam dać”. A chce dać więcej, niż prosimy. Bóg nie tylko jest dobry i wszechmocny - ale, mówiąc po ludzku, ma więcej fantazji niż człowiek. Człowiek musi nieraz długo dorastać, by móc przyjąć Boży dar. Czekając łatwo o niecierpliwość, bądź o zwątpienie. Ufności więc trzeba, dziecięcej ufności płynącej z przekonania, że Bóg to nie kapryśny satrapa, lecz dobry Ojciec.
A nie modlimy się sami. Chrześcijanin wie, że to Jezus - Boży Syn a zarazem nasz Brat - modli się w nas i z nami. To z jednej strony jest fundamentem naszej ufności: nie jesteśmy na modlitwie sami. A z drugiej strony rodzi się pytanie: na co bardziej czekam? Do czego jestem bardziej przywiązany i co (kogo) bardziej ukochałem: dary czy Dawcę darów? To bardzo ważne pytanie - a gdy uczciwie staramy się na nie odpowiedzieć, nasza modlitwa zostaje oczyszczona.
Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 2734 -2745.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.
19 listopada wieczorem, biskupi rozpoczną swoje doroczne rekolekcje.