Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. A "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo.- abp Alfons Nossol
86. Niezmierzone bogactwo
Dawno już nie byłem na “Dróżkach” Góry św. Anny. Ci, którzy bywają, przyznają mi rację: w czasie “obchodów” splata się ze sobą wiele różnych sposobów modlitwy. Nad wszystkim góruje śpiew. Raz jest to śpiew tysięcy przy Grocie, kiedy indziej ten niezwykły śpiew wielu grup modlących się na Kalwarii: jedni kończą, inni zaczynają - na pozór harmider - a w istocie niezwykła harmonia ludzkich dusz wołających ku niebu. Ojcowie głoszą kazania, a pątnicy wsłuchują się w to, co mówi Bóg. Kalwaryjską modlitwą staje się szum drzew i śpiew ptaków. Ktoś przysiadł w kącie kaplicy, ludzie przechodzą, a on trwa w zamyśleniu. Inni mu nie przeszkadzają, są raczej pomostem między nim, a Niewidzialnym. Na schodkach ksiądz odmawia z brewiarza swoje kapłańskie pacierze. Na Rajskim Placu kolejki przed konfesjonałami - ci przepraszają Świętego. Inni trzymają w rękach różańce, krzyżyki, obrazy, figurki - któryś z franciszkanów poświęca je słowem i wodą. Tam znów kolejna kompania zasiada w Domu Pielgrzyma do śniadania i rozlega się pomruk modlitwy przed jedzeniem. W Bazylice zaczęła się kolejna Msza św. - a to już szczyt modlitwy.
To tylko pobieżny przegląd. Wieki tradycji Kościoła wytworzyły wiele form modlitwy. To wszystko jest szkołą i Jezusa, i Ducha Świętego. Jezus obiecał, że ześle Ducha Świętego, który nas wszystkiego nauczy i przypomni wszystko, co On nam mówił (J 14, 26). A Duch Święty, “gdy nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8, 26). Dwa tysiące lat takiej szkoły! To znaczy bardzo wiele. Może za mało uczymy się w tej szkole?
W bogactwie modlitewnej tradycji Kościoła każdy może odnaleźć coś dla siebie. Istnieje (i wciąż jest żywy) nurt głębokiej modlitwy medytacyjnej. Ileż czasu można spędzić na medytacji? - zapyta ktoś. Ale ten, kto zagłębi się w ten sposób modlitwy, przestaje liczyć czas. Modlitwę medytacyjną pielęgnują szczególnie zakony i podobne im wspólnoty. Ale nie tylko. Np. w tradycji Ruchu «Światło - Życie» znana jest forma modlitwy zwana “Namiotem Spotkania”. Nazwa wzięta od namiotu, w którym za czasów Mojżesza modlono się. A sama modlitwa - to kilkanaście minut trwania w skupieniu w obecności Boga. Czasem będzie to wypełnione jakimś modlitewnym “tematem”, czasem będzie to po prostu bycie z Bogiem.
Dopełnieniem (bo nie przeciwieństwem!) modlitwy medytacyjnej jest wspólna modlitwa ustna. Może być bardzo różna - wykorzystująca gotowe teksty, nieraz uświęcone długoletnią, a nawet wielowiekową tradycją - choćby litanie. Czasem modlący posłużą się poezją. Czasem przygotowują teksty sami. Szczególne miejsce zajmuje w modlitwie śpiew - pieśń, czasem piosenka. I tu bogactwo jest wielkie. Bogactwo tekstów: od starożytnych po współczesne. Bogactwo melodii i rytmu: od średniowiecznego chorału gregoriańskiego po współczesną, rytmiczną, często z towarzyszeniem gitary lub większego zespołu, muzykę. Byle muzyka była piękna i ze smakiem wykonana - wtedy nawet różnice pokoleń się zacierają. Pamiętam sprzed lat wizytę norweskiego zespołu muzycznego w jednej z nyskich parafii. Do pierwszych ławek siadło kilkanaście starszych pań, co to żadnego nabożeństwa nie przepuszczą. “Uciekną po 10 minutach” - pomyślałem. Nie uciekły, mimo szybkiej i wyrafinowanej rytmiki, mimo dużej głośności i mimo tanecznego “wejścia” duchownego w kremowym garniturze, który to (co? koncert czy modlitwę?) prowadził. Potem pytały mnie, kiedy oni znowu przyjadą. Jakiś czas później byłem w Taizé. Półmrok kościoła wypełniony był cichym, spokojnym, chorałowym śpiewem. Śpiewali ludzie młodzi i modlili się ludzie młodzi. Bo od stylu muzyki ważniejsze jest coś, co trudno definiować. Nazwałbym to autentyzmem modlitwy zawartej w muzyce. To coś da się wyczuć, opanowuje ono człowieka i choćby nie znał się na muzyce, porwie go ona do modlitwy.
Szczególnym sposobem modlitwy jest Różaniec. Jest w nim słowo-formuła, jest powtarzanie najdroższych chrześcijaninowi imion Jezusa i Maryi, może być słowo wypowiadane “na żywo” jako wprowadzenie do kolejnych tajemnic, jest medytacja wyrastająca z Biblii i nią karmiona, bywa śpiew - jako że można i “zdrowaśki” śpiewać, i tajemnice pieśnią przeplatać. A jak uczy doświadczenie - tę formę modlitwy w przedziwny sposób akceptują zarówno ludzie prości, jak i wykształceni, ludzie głębokiej i refleksyjnej wiary (pamiętacie Ojca św. z różańcem w dłoni…) oraz ludzie wiary z pogranicza zabobonu.
Szczytową formę modlitwy odnajdujemy w liturgii Kościoła. Sama liturgia to coś więcej niż modlitwa, ale bez modlitwy istnieć nie może, a równocześnie liturgia od wieków była - i jest - najważniejszą szkołą modlitwy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).