Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. A "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo.- abp Alfons Nossol
82. Człowiek szukający Boga
W poprzednim odcinku wspomniałem o spotkaniu w Tatrach. Niedawno byłem tam ze swoimi ministrantami. Tłumy ludzi… Dlaczego? Czy to tylko moda? Nie tylko. Na pewno nie tylko. Piękno gór jest szczególnym miejscem poszukiwania. Cały świat jest piękny i fascynujący. Góry to jednak miejsce wyjątkowe: piękno i groza, daleki horyzont i przytłoczenie ogromem wierchów, bujna roślinność i pustynia szczytów, blask słońca i mrok leśnych dolin, ciepło południa i chłód nocy… Tysiące kontrastów, urzekająca gra istnienia, wyzwanie inne od codzienności. “I po co on tam idzie? Wariat.” Nie, nie wariat. Zauważcie - w górach można spotkać dwie, bardzo na pozór różne, kategorie ludzi. Takich jak ja i moi ministranci: wierzący, mający Boga w sercu i widzący Go wokół siebie. Iluż to księży i zakonnic spotkaliśmy na szlaku naszej tatrzańskiej wędrówki! A zdjęcia Papieża - czy to zadumanego nad Morskim Okiem, czy wędrującego stokami włoskich Dolomitów… Czy to jego umiłowanie gór jest tylko wspominaniem Wadowic i młodości? A urzekająca postać młodego, współczesnego nam świętego Pierr-Giorgio Frassatiego? Na tle gór, jako turysta! A Ojciec Blachnicki - wybierał najpiękniejsze krajobrazowo miejsca na ośrodki rekolekcyjne. A św. Brat Albert i pustelnia jego klasztoru - w uroczym miejscu Tatr… Ale w tych samych Tatrach spotkać można bardzo wielu, naprawdę bardzo wielu ludzi niewierzących. Ciągną oni w góry jak do Mekki. Góry stają się ich pasją, życiem, miłością. Niejeden nawet programowy ateista właśnie z Tatrami związał swoje życie - porzucając Warszawę czy Kraków. O tych dwóch rodzajach ludzi można się przekonać zwiedzając stary zakopiański cmentarz na Pęksowym Brzyzku i czytając notki biograficzne pochowanych tam osób. Dlaczego tak jest?
Katechizm powiada, że “modlitwa jest przeżywana najpierw na podstawie rzeczywistości stworzenia” [2569]. Uważny człowiek, obserwator rzeczywistości, musi prędzej czy później zacząć szukać Kogoś, kogo istnienie przeczuwa patrząc na świat. Więcej powiem: człowiek doświadczając istnienia, pyta o jego początek. Najpierw jest to własne istnienie, moje “być albo nie być”. Następnie jest to istnienie świata, kosmosu, jego ładu i piękna, jego ogromu i potęgi. Nicość i istnienie. Być i nie być. Myślący człowiek musi zacząć szukać. A gdy ktoś potrafi popatrzyć na drugiego i zobaczyć, że człowiek to jakaś niepojęta głębia, że to też “kosmos”, że jego istnienie nie tłumaczy się samo przez się… Gdy to wszystko zobaczy, choćby tylko powierzchownie, musi dalej szukać. “Wszystkie religie świadczą o tym poszukiwaniu właściwym dla ludzi” [2566]. Tu zaczęła się, i wciąż zaczyna, modlitwa. Gdy przed wiekami najwyższe górskie szczyty były niedostępne, człowiek czynił je w swej wyobraźni mieszkaniem bóstw, duchów, elfów, gnomów. Wszak w najlepiej znanym nam świecie mitycznych wyobrażeń, w starożytnej Grecji, właśnie na Olimpie - wyniosłej i tajemniczej górze, dopatrywano się mieszkania bogów. Skłonni jesteśmy tamte wierzenia i tamtą modlitwę oceniać jako prymitywne. Apostoł Paweł ocenił to wtedy i tam na miejscu, w Atenach, inaczej: “Mężowie ateńscy - przemówił stanąwszy pośrodku Areopagu - widzę, że jesteście pod każdym względem bardzo religijni…” (Dz 17, 22). Modlitwa - to dziedzictwo wieków…
Modlitwa - to jedna z prapotrzeb człowieka. Dlaczego? Na pierwszej stronie Biblii odnajdujemy niezwykłe zdanie. I powiedzmy od razu: nie potrafimy tego zdania w pełni zrozumieć: “Uczyńmy człowieka na nasz obraz, podobnego Nam… Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył…” (Rdz 1, 26n). Człowiek podobny do Boga! W czym? Jak? Nie tu miejsce na próby wyjaśniania tego podobieństwa. Przyjmijmy to zdanie jako pewnik, jako twierdzenie niepojęte, tajemnicze - ale prawdziwe. I wyprowadźmy z tego wniosek: skoro człowiek jest Bożym obrazem, skoro jest w nas podobieństwo do Stwórcy, nieuchronnie musimy szukać z Nim kontaktu! To podstawowe źródło modlitwy: człowiek szukający swego Prawzoru. A ponieważ to podobieństwo jest podstawą naszego istnienia - przeto szukanie Boga staje się najważniejszą potrzebą człowieka. Staje się - i jest. Jest ogromnie silnym imperatywem, wewnętrznym nakazem, któremu oprzeć się nie sposób i przed którym uciec nie można.
Grzech, czyli świadomie popełnione moralne zło - od dni Adama i Ewy, po ostatni grzeszny czyn każdego z nas - zaciera w człowieku to podobieństwo do Boga. Niemniej jednak tylko zaciera, ale nie niweczy. To znaczy, że największy grzesznik, a nawet zbrodniarz, w niepojęty dla nas sposób jest obrazem Boga. I dlatego w życiu ludzi zaprzedanych złu, też pojawiają się chwile szukania Boga, a przynajmniej pragnienia Boga. Czyli chwile modlitwy. To znaczy, że modlić może się (i powinien) każdy…
Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 2566.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).