Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. A "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo.- abp Alfons Nossol
91. Modlitwa umysłu i duszy
Znacie to żartobliwe powiedzonko: O czym pomilczymy teraz? To głęboka prawda ludzkiego życia. Trzeba rozmawiać, ale by słowa nie stały się puste, trzeba czasem pomilczeć. Coś tak, jak z pieniądzem: gdy go za dużo w obiegu, traci wartość. Słowa modlitwy, gesty, obrzędy, ceremonie znaczą bardzo wiele, ale mogą stać się puste. I wtedy trzeba pomilczeć przed Bogiem o swej duszy i całym życiu, o świecie i wieczności. Człowiek należąc do świata materialnego, potrzebuje słów i gestów na modlitwie. A dlatego, że należy do świata ducha - potrzebuje myśli i uczuć.
Modlitwa serca powinna towarzyszyć każdej zewnętrznej formie modlitwy. Wszelako tradycja chrześcijańska zna modlitwę zwaną rozmyślaniem. Jest to wsłuchiwanie się w to, co mówi Bóg. Najczęściej Boga prosimy, ale w rozmyślaniu sprawa zostaje odwrócona. Nie ja proszę Boga, lecz staram się usłyszeć, o co prosi mnie Bóg! Usłyszeć, zrozumieć, przylgnąć do tego, odpowiedzieć myślą, słowem, życiem. Oczywiście, jesteśmy w stanie osiągnąć to tylko po części - ale i to jest potrzebne. Rozmyślanie może być samodzielną formą modlitwy - jako takie ma ogromnie bogatą tradycję zwłaszcza w klasztorach. Ale wysiłek myśli powinien towarzyszyć każdej modlitwie - wedle zasady, że modli się cały człowiek.
Umysł człowieka potrzebuje duchowego pokarmu. Najwartościowszą - choć i trudną - strawą modlącego się ludzkiego umysłu jest Pismo św. Wielką pomocą są pisma mistrzów życia duchowego - i tych sprzed wieków, i tych współczesnych. Oczywiście, wszystko to zakłada, że modlący się człowiek zna treść prawd wiary, że skarbiec tradycji chrześcijańskiej jest mu choć po części znany. Dzięki rozmyślaniu, które pobudza myśl, wyobraźnię, uczucia i pragnienia, umacnia się pewność wiary, serce modlącego się człowieka zwraca się coraz bardziej ku Bogu, a nadzieja pozwala iść pod prąd wszelkich przeciwności zewnętrznych i wewnętrznych.
Obserwowaliście kiedyś parę młodych ludzi na spacerze? Idą obok siebie, rozmawiają, od czasu do czasu jedno spojrzy na drugie, rozlegnie się głośniejsze słowo, wybuchnie śmiech. Ale po jakimś czasie takiego bycia razem milkną. Może trzymają się za ręce, a może i nie. Nie mówią nic, nie popatrzą na siebie, słów nie słychać, śmiechu też nie. Dopiero teraz są naprawdę blisko siebie, są razem… Proszę nie gorszyć się tak bardzo ludzkim porównaniem - korzenie tego tkwią w Piśmie św. Modlitwa gestów, słów, pieśni, obrzędów, modlitwa myśli - i wreszcie modlitwa milczenia. Całkowitego milczenia, gdy nawet myśl zda się cichnąć. Nasza tradycja modlitewna zna słowo “kontemplacja”. To jedna z dróg modlitwy. Św. Teresa Wielka, mistrzyni życia duchownego, klasyk literatury mistycznej, pisze tak: “Kontemplacja myślna nie jest, według mnie, niczym innym jak głębokim związkiem przyjaźni, w którym rozmawiamy sam na sam z Bogiem, w przekonaniu, że On nas kocha”. Czy z przyjacielem, z ukochaną osobą jest się wtedy, gdy ma się czas? Czy nie jest odwrotnie: szuka się czasu na spotkanie i bycie razem? Tak jest też z modlitwą: szukamy sposobności, by być z Bogiem - świadomi, że On zawsze jest z nami. “Nie zawsze można rozmyślać - powiada Katechizm [2710] - ale zawsze można wejść w kontemplację, niezależnie od warunków zdrowia, pracy czy uczuciowości”. Istotnie - rozmyślanie wymaga ciszy, spokoju, oderwania się od zwykłych zajęć choć na kilkanaście minut. Kontemplacja jako świadome bycie blisko Przyjaciela może przenikać nawet codzienne prace. Wszedłem kiedyś do mieszkania już nie całkiem młodej rodziny, drzwi były otwarte. Oboje byli zajęci pracą przy układaniu podłogi. Płyty, narzędzia, klej… Stałem niezauważony i patrzyłem. Było widać, że tych dwoje łączy nie praca, ale miłość i przyjaźń. Czy i nasza codzienna krzątanina nie powinna tak wyglądać? Wypełniona miłością i przyjaźnią z Bogiem? Oczywiście, kontemplacja musi karmić się rozmyślaniem, rozmyślanie modlitwą słów i pieśni, słowom musi towarzyszyć gest - bo zawsze modli się cały człowiek.
A jeśli cię czasem nie stać na więcej niż na samo przyklęknięcie lub gest przeżegnania? Jeśli wszystkim, co możesz z siebie wykrzesać, jest jedno “Ojcze nasz”? Jeśli przytłoczony życiem i codziennością, możesz już tylko wejść do pustego kościoła (bo pełen ludzi denerwuje cię), i posiedzieć “bezmyślnie” parę minut? Nie szkodzi. Modli się cały człowiek. Dobrze, jeśli w chwili modlitwy potrafisz zmobilizować się maksymalnie. Ale jeśli stać cię tylko na cząstkę - módl się tak, jak możesz. Jutro będzie inaczej. Popatrz: gdy zmęczony, przybity troskami przyjdziesz do człowieka - przyjaciela, czy nie doda ci sił sama jego obecność? A Bóg - czy Jego obecność nie jest potężniejsza?
Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 2705 -2719.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).