Idź do sąsiada

Parafianie z Rychwałdu tak do końca nie wiedzieli, co się stanie przed tegorocznymi rekolekcjami wielkopostnymi w ich miejscowości.

Reklama

Sobotni poranek w sanktuarium Matki Bożej Rychwałdzkiej. 27 par ze wspólnoty Talitha Kum gotowych do wyruszenia z misją specjalną. I jeszcze grupka, która w tym czasie będzie czuwać na adoracji Najświętszego Sakramentu. Wspólna modlitwa uwielbienia. Każda para podchodzi do ołtarza, gdzie proboszcz parafii, o Bogdan Kocańda OFM Conv, udziela jej błogosławieństwa na drogę i wręcza… kopertę. Chwilę potem samochody rozwożą wszystkich po Rychwałdzie. Wszyscy wrócą tu około 14.00 – na modlitwę, posiłek i relację, jak było.

Musimy się dzielić

W drogę wyruszyły też Wanda Biernat i Helena Gibas. – Pasterz naszej wspólnoty, o. Bogdan, zaproponował nam, żebyśmy ewangelizowali jego parafię „od drzwi do drzwi”, czyli wychodząc do ludzi w ich domach – opowiada Wanda.

– Nikt z nas, poza jedną osobą, nie mieszka w Rychwałdzie. Kiedyś przyciągnął nas tu kurs Alpha. To, co Jezus zrobił z naszym życiem, już nie pozwoliło nam wracać do tego, co stare. Czujemy wyraźnie, że musimy się tym dzielić… Przed ewangelizacją spotkali się na warsztatach, prowadzonych przez ks. Przemysława Sawę ze Szkoły Ewangelizacji Cyryl i Metody. – Ksiądz przedstawił nam, jak mogą wyglądać nasze spotkania, czego ludzie mogą od nas oczekiwać, czym możemy być zaskoczeni – relacjonuje ewangelizatorka. Wanda mieszka w Rycerce Górnej. Nie pierwszy raz ewangelizowała w ten sposób. Talitha Kum z Dobrą Nowiną była już w domach Leśnej, Juszczyny, Korbielowa i Rycerki Górnej. Po raz pierwszy jednak wspólnota szła do parafian swojego duszpasterza. W kopertach mieli jego zaproszenie na rekolekcje wielkopostne i list do parafian.

On da ci znać

– Tym razem mieliśmy nieco inne zadanie niż poprzednio, ale główny cel był ten sam – powiedzieć ludziom, jak bardzo Pan Bóg ich kocha – wyjątkowo, każdego z osobna. Mówiliśmy o tym, że umarł za każdego z nich na krzyżu i że pomimo tego, iż ciągle upadamy, grzeszymy, On nas niezmiennie kocha i stawia na nogi – opowiada Wanda. – Z 22 domów, jakie miałyśmy odwiedzić, jedynie w dwóch nie otwarto nam drzwi. W pozostałych przyjmowano nas z otwartymi ramionami. Wszędzie proponowaliśmy też modlitwę w sprawach ważnych dla danej rodziny. W jednym z domów rozmawiałyśmy z żoną i mężem, a kiedy zaproponowałyśmy modlitwę, mama głośno zawołała: „Dzieci! Zejdźcie do nas!”. Pamiętam panią, która rozpłakała się, nie mogąc uwierzyć, że ona i jej sprawy są tak ważne dla Pana Boga. Ktoś odczuł wielką potrzebę spowiedzi. Inni po prostu potrzebowali rozmowy, bo czuli się samotni. Wielu się dziwiło, że choć nie jesteśmy z tej parafii, chciało nam się przyjechać.

Każdy z ewangelizatorów miał przygotowane krótkie świadectwo o swoim nawróceniu, uzdrowieniu, działaniu Jezusa w codzienności. – Takich kilka zdań bardzo otwiera ludzi – kontynuuje Wanda. – Widzą, że nasze życie nieraz było takie jak ich, że byliśmy poranieni, samotni, nieszczęśliwi, że przyszła ciężka choroba. Ale kiedy zdecydujesz się zaufać w tym Bogu i pójść za Nim, on naprawdę da ci znać, kim dla Niego jesteś.

Po powrocie do bazyliki opowiadali o tym, co przeżyli. Nie wszędzie spotykali się ze zrozumieniem. Ktoś nie chciał przyjąć listu, ktoś grzecznie podziękował, nie życząc sobie takich odwiedzin. – Od początku miałam w sercu ogromny pokój, choć zdarzały się sytuacje, kiedy ktoś mówił o swoich żalach. Ale więcej było pozytywnych spotkań. Parafianie często wracali do dawnych czasów, do lat młodości związanej z sanktuarium – opowiada Ania z Żywca. – To był znakomity początek rozmowy, bo ja mogłam opowiedzieć, co dzięki Matce Bożej, posłudze ojców franciszkanów i kursowi Alpha spotkało mnie w życiu. Taki dialog wzbudzał wzajemne zaufanie, otwartość. Trafiłam do wspólnoty przez kurs Alpha. Tam na pierwszym spotkaniu człowiek zawsze stara się pokazać z najlepszej strony. Z czasem, im bardziej zbliża się do światła, tym bardziej widać jego doskonałości i niedoskonałości. Tak odebrałam te nasze spotkania z parafianami – to początek. Jeśli nasi rozmówcy otworzą serca na Boga, mogą doświadczyć czegoś pięknego, czego się nie spodziewają…

– To nie było proste zadanie – dodaje Barbara Słowiaczek. – Rankiem wielu z nas czuło lęk – jak to będzie. Ale po powrocie przepełniała nas radość. Bywało różnie podczas tych spotkań, ale wiemy, że ta radość była Bożą radością. Jesteśmy takimi osiołkami Pana Jezusa – mamy Go nieść innym. Takimi narzędziami nieużytecznymi – zrobiliśmy, co potrafiliśmy najlepiej, ufając, że wielu będzie chciało zbliżyć się do Pana Boga. Bo On stale i wiernie czeka.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama