Kamila odbiera telefon z laboratorium KOMAG-u w Gliwicach: – Wie pani, co się stało? Sama dyrekcja przyszła, gdy w tytule maila zobaczyli „Badanie świętych”.
Garaż domu przy ul. kard. Karola Wojtyły w Czańcu. Asia Woźniewicz sprawnie zszywa kolejny czepiec św. Faustyny. Basia Biegun bierze św. Józefa do przymiarki. A Kamila Drzewiecka spogląda w komputerowe oczy św. Antoniego. Bo Kamila jest specjalistką od projektowania spojrzenia świętych. W kącie krawieckiego stołu siedzi Franek. Miał być św. Franciszkiem, ale ta twarz… Dzieci bały się groźnego spojrzenia. Ten Franek mówi im: nie chcę tak wyglądać!
Basia przynosi trzy pudełka z okienkiem jak witraż. W każdym znajduje się jedna z trzech pierwszych przytulanek, które powstały w firmie Kamili, nazwanej po prostu Ruah – Kamila Drzewiecka: św. Rita (zwana Ritą), św. Franciszek (zwany Frankiem) i św. Jan Paweł II (po prostu: Papież). Od tej trójki się zaczęło. Teraz są już kolejni: św. Faustyna, św. Józef. A w kolejce stoją: św. Antoni i św. Teresa z Lisieux.
Poszukiwania
– Najpierw w moim życiu wspólnotowym była oaza, potem Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży – opowiada Kamila, jedna z sześciorga rodzeństwa Drzewieckich. – Kiedy zaczęłam szukać czegoś więcej, usłyszałam o wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym „Pójdź za Mną” u bielskich pallotynów. Kamila została we wspólnocie. W 2005 r. pojechała na Światowe Dni Młodzieży do Kolonii.
– Przeżywałam wtedy trudny czas. Każdy z kolegów wiedział, co chce robić w życiu. A ja nie. Poszłam na zarządzanie. Po studiach wyjechałam na rok do Monachium opiekować się dziećmi. Wtedy poczułam, jak bardzo brakuje mi naszego polskiego Kościoła… Wróciła do Polski. Usamodzielniła się. Rozpoczęła kolejne studia – pedagogikę. Trafiła do pracy w klasach I–III. Ale wkrótce przyszedł czas prawdziwej pustyni. Tydzień po remoncie jej mieszkania wybuchł w nim pożar. Był 2016 rok. Umowę o pracę w szkole Kamila miała do końca sierpnia, wolne wakacje… więc została wolontariuszką na ŚDM w Krakowie. Miała tylko wydawać samochody z floty ŚDM, a „przypadkiem” trafiła do centrum komitetu organizacyjnego. Tam sprawdziła się ze swoim kreatywnym rozwiązywaniem problemów.
Te dwa promienie
– Kiedy papież Franciszek przyjechał do Krakowa, wiedziałam, że ze względu na obowiązki nie będę miała szans uczestniczyć w spotkaniach z nim – opowiada. – Ale pamiętam ten dzień, gdy miał jechać do Łagiewnik. Była szósta rano. Padałam ze zmęczenia po pracy. Stoję na ul. Franciszkańskiej i widzę: rozkładają barierki. Byłam pewna: tędy pojedzie papież. I wiedziałam, że nie papamobile, ale volkswagenem. Dwie godziny czekania wytrzymam! Zobaczyłam kolumnę – przejeżdżał tuż obok. Pomachaliśmy sobie, wymieniliśmy spojrzenia. Na pewno mnie nie zapamiętał, ale ja tego spotkania nie zapomnę. Poczułam na sobie te dwa promienie, które wychodzą z serca Jezusa Miłosiernego. Nie wiem, co się stało, ale mocno to przeżywałam. Tego samego dnia na wielkim portrecie Jezusa, który powstał ze zdjęć młodzieży, pojawiło się też moje zdjęcie.
Po ŚDM Kamila wróciła do pracy w szkole. – Kochałam bardzo te dzieci, ale czułam, że to nie moje miejsce – zwierza się. – Siedziałam kiedyś, zastanawiając się nad prezentami dla moich czterech chrześniaków. I przyszła myśl: A jakby tak zrobić dla nich przytulanki w postaci świętych? Nie potrafię szyć, więc uderzyłam do Basi Biegun z naszej wspólnoty.
Basia ma swoją długą historię: narodziny szóstki dzieci, z których czwórka jest już w niebie; gwałtowne nawrócenie po tym, jak na ulicy w Bielsku zobaczyła wielki baner zapraszający na Tydzień z Ewangelią; nowe życie we wspólnocie. W październiku 2016 roku Basia straciła synka Alberta. Będąc w ciąży, wiedziała, że ciężka wada nie pozwoli mu długo żyć. Albert zmarł 9 dni po narodzeniu. Wkrótce potem Basię odwiedziła Kamila, która wiedziała, że kobieta jest projektantką czapek i świetnie szyje, m.in. lalki. A Basia zastanawiała się, co zrobić ze swoim życiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).